Narodziny teorii
Tak naprawdę podwaliny eugeniki stworzył już Platon sugerujący, że możliwość reprodukcji człowieka powinny kontrolować władze. Odbywać się to miało na drodze pozorowanej loterii, w której zwycięzcami zostawałyby osobniki o najkorzystniejszych dla gatunku cechach. Jednak popularność postulatom eugenicznym zapewnił dopiero Francis Galton – kuzyn Karola Darwina. To właśnie on bazując na teorii doboru naturalnego oraz licznych odkryciach biologicznych dających podstawy współczesnej genetyce, w 1883 roku wprowadził pojęcie eugeniki – nauki głoszącej dążenie do ulepszania gatunków z pokolenia na pokolenie. Jak pisze Edwin Black w książce „Wojna przeciw słabym”: „Tak powstał termin, który zafascynował współczesnych Galtona, zainspirował jego uczniów, stał się obsesją następców, a w końcu przeciął XX wiek niczym miecz. Ludzie najznakomitsi i ludzie okrutni przyjęli go za mantrę kierującą ich działaniami. W imię słowa, które wynalazł Galton, rozbijać się będzie rodziny, przerywać ciągłość pokoleń, likwidować całe niemal narody”.
Gdzie w tym wszystkim Bell?
Alexander Graham Bell był jednym z pierwszych zwolenników teorii eugenicznych. Jego zapał wynikał z przeprowadzonych w 1881 roku badań nad wskaźnikiem głuchoty na Martha's Vineyard - niewielkiej wyspie na Atlantyku. Doszedł on do wniosku, że głuchota jest dziedziczna. Stwierdził więc, że nałożenie zakazu zawierania małżeństw na osoby głuchonieme doprowadziłoby, z czasem, do samoistnego zaniku problemu.
Dalszy rozwój nauki
Bazując na analogicznych założeniach jak Bell, teorie eugeniczne wprowadzono powszechnie w wielu krajach świata. Na ogromną skalę rozwijały się one w Stanach Zjednoczonych, gdzie w prawie rodzinnym licznych stanów znalazły się wpisy zabraniające zawierania małżeństw między innymi przez epileptyków czy niedorozwiniętych umysłowo. W tym samym czasie wpływowy biolog amerykański, Charles Davenport, prowadził badania genealogiczne, które doprowadziły do wniosków, że osoby „społecznie nieprzydatne” wywodzą się z rodzin biednych i niewykształconych. Stanowiło to bodziec do działania amerykańskich eugeników, którzy głosili, że powstanie silnego państwa nie jest możliwe bez eliminacji ludzi słabych. Jednocześnie krytykowali oni wszelkie akcje charytatywne i dobroczynność jako czynności prowadzące do osłabienia kraju przez wspieranie jednostek nie radzących sobie samodzielnie, a więc „nieprzydatnych”. Rozpowszechnienie teorii eugenicznych doprowadziło do masowych sterylizacji nakazywanych przez sądy, segregacji rasowej oraz częstego wymierzania kary śmierci. Podobnie sytuacja wyglądała w Szwecji, gdzie przez ponad 40 lat prężnie działał program prowadzący do sterylizacji setek tysięcy osób. Echo teorii eugenicznych, skutkujące wprowadzeniem pewnych rozwiązań legislacyjnych, odbiło się w większość krajów europejskich. Nie wypada tu nie wspomnieć o polityce III Rzeszy Adolfa Hitlera bazującej na programach eugenicznych, dążących do stworzenia "czystej" rasy germańskiej. Niechlubną sławę eugenice przyniosła również, prowadzona przez nazistów, tzw. Akcja T4, w ramach której na szeroką skalę sterylizowano i zabijano osoby uznane za upośledzone umysłowo bądź instytucjonalnie.
Również Polska ma w swojej historii wątek eugeniczny. W 1922 r. powstało Polskie Towarzystwo Eugeniczne, do którego należało wielu szanowanych lekarzy i naukowców. Polscy eugenicy próbowali wprowadzić do prawa ustawy mówiące o przymusowej sterylizacji, m.in. alkoholików i epileptyków. Po II wojnie światowej reaktywowano Polskie Towarzystwo Eugeniczne, a jego działalność ostatecznie ustała w latach 50.
Druga strona medalu
Nie jest zaskakujące, że założenia eugeniki w czasach walki o prawa każdej jednostki ludzkiej budzą odrazę. Warto jednak zastanowić się nad aspektem zastosowania tej nauki we współczesnych badaniach genetycznych – od krzyżowania roślin czy zwierząt o najbardziej pożądanych cechach aż do praktyk, takich jak zapłodnienie in vitro czy ingerencja w genom płodu. Tak, jak dla większości ludzi poprawa cech jakościowych bądź produkcyjnych roślin i zwierząt nie jest niczym bulwersującym, tak „ulepszanie” populacji ludzkiej budzi liczne kontrowersje. Jasnym jest, że praktykowanie eugeniki w zakresie przedstawianym przed Platona czy Francisa Galtona jest niehumanitarne. Czy jednak nauka ta w głębszym rozumieniu nie stanowi również szansy? Czy zapłodnienie in vitro dające możliwość stworzenia pełnej rodziny bezpłodnym małżeństwom lub manipulacja ludzkim genomem pozwalająca uniknąć ciężkich chorób u noworodków wydają się nieludzkie? Warto zatem zastanowić się czy świat stopniowo nie wraca do teorii eugenicznych i rozważyć, czy tym razem zostaną one ponownie wykorzystane jako narzędzie służące do dyskryminacji czy jako szansa na szczęśliwsze życie wielu ludzi.
KOMENTARZE