Mikroorganizmy, które zamieszkują nasz układ trawienny mają zwykle ponad 100 razy więcej genów niż człowiek. Mikroorganizmy te też trawią i odgrywają niemałą rolę w tym, jak my trawimy poszczególne pokarmy. Mówi o tym w rozmowie z PAP polska badaczka dr Ola Kołodziejczyk z Weizmann Institute of Science w Izraelu.
Smakosze w jelitach
Jak opowiada, nasi mali lokatorzy pomagają nam trawić np. tłuszcz, białka, błonnik czy cukry. Dodaje, że substancje wydzielane przez bakterie mogą np. zmieniać działanie np. enzymów trawiennych czy żółci, a ona jest bardzo ważna we wchłanianiu tłuszczów czy witamin w nich zawartych.
Zestaw genów naszych małych lokatorów (m.in. bakterii, grzybów, wirusów czy pasożytów) to mikrobiom. Mikrobiom można już dość łatwo zbadać - analizując próbkę kału i sekwencjonując zawarte tam geny. Każdy z nas ma nieco inny mikrobiom, który pracuje trochę inaczej. To m.in. mikrobiom - oprócz naszych własnych genów - sprawia, że niektóre osoby łatwo przybierają na wadze, a inne - mogą sobie częściej pozwalać w diecie na ustępstwa.
Słodkie wyjątki
Naukowcy badali, jak zmienia się poziom glukozy we krwi badanych po spożyciu konkretnych produktów i jak ten poziom glukozy zależy od mikrobiomu. Przypomnijmy, że produkty o wysokim indeksie glikemicznym powodują zwykle szybki wzrost glukozy we krwi - niepożądany u osób z cukrzycą lub stanem przedcukrzycowym, a pokarmy o niższym indeksie glikemicznym są traktowane jako bezpieczniejsze.
Z badań izraelskich naukowców wynikło, że różnice między poszczególnymi ludźmi mogą być naprawdę spore. Są np. osoby, które nie powinny jeść brzoskwiń, ale ze spokojem mogą wcinać banany... A inne osoby - odwrotnie. U kogoś poziom cukru we krwi wzrośnie np. po zjedzeniu pomidora - który ma przecież niski indeks glikemiczny. Są jednak i szczęśliwcy, którzy - bez ryzyka piku glikemicznego - mogą sobie pozwolić nawet na zjedzenie lodów.
- Tabele glikemiczne zawierają uśrednione dane. Ale w rzeczywistości różne osoby mogą różnie reagować na poszczególne potrawy. Okazuje się, że da się spersonalizować takie wskazania i przewidzieć, jak dana osoba zareaguje na daną potrawę - opowiada dr Kołodziejczyk. Dodaje, że pomóc w tym może właśnie analiza mikrobiomu danej osoby.
Menu tylko dla mnie... i moich bakterii
Dzięki temu w przyszłości będzie można przygotować konkretnej osobie spersonalizowane menu. - Bo nie chodzi o to, żeby wymagać od ludzi, by jedli tylko samą sałatę, brokuły i kurczaka na parze. Do tak restrykcyjnych wymagań trudno się stosować. Chcemy, by ludzie mogli otrzymywać menu uszyte na miarę ich potrzeb i ich możliwości. Dla niektórych osób akurat zjedzenie kawałka czekolady albo owocu o wysokim indeksie glikemicznym nie jest złe. A skoro można dokładnie zbadać, to po co takim osobom narzucać sztuczne i źle dopasowane wymagania? - opowiada.
Kierownikiem zespołu dr Kołodziejczyk jest prof. Eran Elinav z Weizmann Institute of Science w Izraelu. Jego badania na ten temat ukazały się dwa lata temu w czasopiśmie "Cell". Teraz naukowiec zakłada start-up. Chce - bazując na badaniach mikrobiomu swoich klientów - tworzyć dla nich spersonalizowane menu.
Autor: Ludwika Tomala
PAP - Nauka w Polsce
KOMENTARZE