Jane Goodall urodziła się w 1934 r. w Londynie, w rodzinie o mieszczańskich korzeniach, lecz otwartej wyobraźni. Jej matka, Margaret Joseph, pisarka, zaszczepiła w niej miłość do książek i przyrody, a ojciec, Mortimer Goodall, oficer i przedsiębiorca, obdarzył ją niecodzienną niezależnością myślenia. Jedna z rodzinnych anegdot opowiada o tym, jak mała Jane spędziła całe popołudnie w kurniku, próbując zrozumieć skąd biorą się jajka (ku przerażeniu rodziny, która już zdążyła ogłosić jej zniknięcie). Zamiast kary czekała ją jednak pochwała – matka uznała, że to dowód prawdziwej ciekawości naukowej. W młodości inspirowały ją książki o doktorze Dolittle i Tarzanie, które zasiały ziarno marzenia o pracy z dzikimi zwierzętami w Afryce. Miała też własnego pluszowego szympansa o imieniu Jubilee. W tamtym momencie, jeszcze nieświadomie, kształtowała się przyszła etolożka.
Po wojnie, gdy w Europie dopiero odradzało się życie intelektualne, Goodall marzyła o Afryce. Pracowała jako sekretarka, odkładała pieniądze, a w 1957 r., mając 23 lata, udało jej się wyjechać do Kenii. Tam poznała Louisa Leakeya, wybitnego paleoantropologa związanego z Narodowym Muzeum w Nairobi. Leakey natychmiast dostrzegł w niej potencjał – nie akademicki, ale poznawczy. Uznał, że osoba nieskażona sztywną naukową obserwacją może zauważyć w zwierzętach coś, czego dotychczasowi badacze nie potrafili.
I tak w 1960 r. Goodall rozpoczęła obserwacje dzikich szympansów w rezerwacie Gombe Stream w Tanzanii. Przez pierwsze miesiące jej praca była niepewna – sceptycy w Europie i USA kwestionowali sens przedsięwzięcia, a zwierzęta uciekały. Dzięki cierpliwości i empatii zdołała jednak przełamać ich strach. Jej podejście odbiegało od ówczesnych standardów – zamiast trzymać dystans starała się zrozumieć ich życie od środka, nadając im imiona i dokumentując ich codzienne zachowania. To właśnie w Gombe dokonała odkryć, które zmieniły świat biologii. Zauważyła, że szympansy potrafią używać i wytwarzać narzędzia – łamać gałązki, by wydobywać termity z mrowisk. Oznaczało to, że zdolność tworzenia narzędzi nie jest cechą wyłącznie ludzką. Louis Leakey, gdy otrzymał wiadomość o tym odkryciu, napisał do niej słynne słowa: „Musimy na nowo zdefiniować człowieka, na nowo zdefiniować narzędzie albo przyznać szympansom status człowieka”.
Goodall obserwowała też złożoną strukturę społeczną i emocjonalną szympansów. Widziała ich czułość, współpracę, opiekę nad młodymi, ale i agresję czy terytorialność. Jej notatki ukazały, że zwierzęta te nie są miniaturowymi ludźmi, lecz istotami o własnej kulturze – z własnymi rytuałami, więziami i konfliktami. W 1965 r. obroniła doktorat na Uniwersytecie Cambridge, stając się jedną z niewielu osób w historii, którym pozwolono na taki krok bez wcześniejszego dyplomu licencjackiego. Jej praca była pionierska nie tylko z punktu widzenia etologii, ale i metodologii. Krytykowano ją za „nadawanie imion zwierzętom” i „antropomorfizację”, lecz wkrótce okazało się, że to właśnie dzięki takiemu podejściu można było odkryć bogactwo ich emocji i relacji.
Lata 70. XX w. przyniosły Jane światową sławę. Jej badania były publikowane w „Nature” i „Science”, a w 1971 r. ukazała się książka jej autorstwa pt. In the Shadow of Man, która przybliżyła szympansy szerokiej publiczności. Równocześnie w świecie nauki trwała gorąca debata o granicach między człowiekiem a zwierzęciem, którą podsycały również odkrycia w genetyce, w tym wykazanie, że genom człowieka i szympansa jest zgodny w ponad 98%. Jej praca stała się ważnym ogniwem w redefinicji pojęcia „ludzkości”.
W 1977 r. założyła Jane Goodall Institute, który prowadzi badania terenowe, programy ochrony środowiska i edukacji ekologicznej. Zrozumiała bowiem, że nauka bez działań praktycznych nie przyniesie zmiany. W latach 90. XX w. rozpoczęła działalność na rzecz młodzieży, tworząc globalny program Roots & Shoots, który uczy odpowiedzialności za środowisko i współpracy między ludźmi a naturą. Do dziś obejmuje on ponad sto krajów.
Goodall z biegiem lat stała się kimś więcej niż badaczką – głosem moralnym w świecie nauki. W swoich wystąpieniach – od konferencji ONZ po rozmowy w szkołach – powtarzała, że „każdy z nas ma znaczenie i każdy dzień niesie okazję, by coś zmienić”. Mówiła o potrzebie nadziei, ale nie w sensie biernego oczekiwania, lecz aktywnego działania. Wielokrotnie podkreślała, że największym zagrożeniem dla planety jest poczucie bezsilności. W epoce kryzysu klimatycznego jej przesłanie zyskało nowy wymiar – łączyło naukę z etyką, wiedzę z empatią.
W ostatnich latach życia, mimo swojego wieku, podróżowała niemal nieustannie, odwiedzając szkoły, uczelnie i społeczności lokalne. W 2025 r., mając 91 lat, zmarła po krótkiej chorobie. Jej śmierć stała się symbolicznym końcem pewnej epoki – epoki, w której naukowcy mogli jeszcze poznawać świat, siedząc w ciszy lasu, bez pośrednictwa technologii. Dziedzictwo Jane Goodall jest jednak czymś więcej niż sumą odkryć naukowych. To sposób patrzenia na świat, w którym wiedza i współczucie nie wykluczają się, lecz uzupełniają. Dzięki niej etologia przestała być chłodnym opisem zachowań, a stała się nauką o relacjach. W czasach, gdy humanistyka i nauki przyrodnicze często stoją po przeciwnych stronach, jej dorobek przypomina, że źródłem poznania zawsze jest ciekawość – ta sama, która kazała małej dziewczynce siedzieć w kurniku, czekając aż kura zniesie jajko.
Jane Goodall pozostaje wzorem dla tych, którzy w nauce szukają nie tylko prawdy, ale i sensu. Pokazała, że można być naukowcem bez tytułów, badaczem bez laboratorium i autorytetem bez ego. Jej praca dowiodła, że dopóki potrafimy patrzeć z uwagą na świat, dopóty nie utraciliśmy człowieczeństwa.
KOMENTARZE