Więcej czasu dla klienta
Galopujący rozwój technologiczny pcha do przodu nie tylko świat IT. Nieuchronnym zmianom ulegają wszystkie dziedziny życia – od medycyny, po edukację. Powszechna automatyzacja i korzystanie ze wsparcia maszyn mogą przyspieszać szereg procesów i zmniejszać ponoszone koszty. Eliminacja czynnika ludzkiego to także – jakże istotne – zmniejszenie ryzyka potencjalnego błędu. Powierzenie części obowiązków maszynom wydaje się nieuniknione również w branży farmaceutycznej. Zgodnie z danymi z raportów (jak choćby „Europe Pharmacy Automation Systems Market 2017-2025 by End-user, Product and Country”), przychody osiągane ze sprzedaży systemów automatyki farmaceutycznej będą rosły w Europie o prawie 7% rocznie do 2025 r. Już dziś tysiące aptek na świecie korzysta z robotów, które usprawniają procesy wydawania leków. Podczas gdy robot zajmuje się dostarczeniem odpowiedniego specyfiku do rąk farmaceuty, ten może nawiązać rozmowę z klientem, sprawdzić dawkowanie leku, przekazać ważne informacje. Roboty w aptekach wykonują również zadania, do których farmaceuci nie pałają szczególną miłością. Sortują produkty i pilnują w nich porządku. Zwolennicy automatyzacji podkreślają, że nie tylko generuje ona oszczędności, ale buduje także przywiązanie klienta do konkretnej apteki. Bo farmaceuta – zamiast tracenia czasu na slalom między półkami – może poświęcić go klientowi.
Kłopotliwy obrót pozaapteczny
Z drugiej strony w procesie dystrybucji trudno nie zauważyć bardziej lub mniej udanych prób całkowitego pominięcia farmaceuty. Kwitnie nielegalna i niekontrolowana sprzedaż leków w Internecie. Cały świat zmaga się z problemem fałszowania leków (oraz niebezpiecznych dla pacjentów skutków tego procederu). Zgodnie z polskim prawem niektóre leki dostępne bez recepty można kupić w tzw. placówkach obrotu pozaaptecznego. Należą do nich sklepy zielarsko-medyczne, specjalistyczne sklepy zaopatrzenia medycznego, ale i sklepy ogólnodostępne (spożywcze, stacje benzynowe, kioski). W placówkach obrotu pozaaptecznego sprzedawane powinny być jedynie leki spełniające określone kryteria (np. leki zawierające substancje czynne dopuszczone do obrotu w Polsce w lekach wydawanych w aptekach bez recepty przez co najmniej 5 lat). Regulacjami, które miałyby wprowadzić nadzór nad produktami dostępnymi w obrocie pozaaptecznym, planuje zająć się Naczelna Rada Aptekarska. NRA chce m.in. nadać inspekcji farmaceutycznej uprawnienia do kontroli punktów, które taką sprzedaż prowadzą. O zagrożeniach płynących z nabywania leków poza apteką informuje także stowarzyszenie Leki Tylko z Apteki. Jak podaje organizacja, ograniczenie sprzedaży w supermarketach czy na stacjach benzynowych dużych opakowań i zmniejszenie dostępnych poza aptekami dawek wpłyną na obniżenie ryzyka zatruć i nieświadomego przedawkowania leków.
Nielegalne lekomaty
Jak do wizji leków tylko w aptece ma się sprzedaż produktów OTC w automatach vendingowych? Obecnie takie urządzenia stoją m.in. na Dworcu PKP w Toruniu czy w Miasteczku Studenckim AGH w Krakowie. Na stronie internetowej firm Automnia czytamy, że lekomaty to sieć zautomatyzowanych mini-drogerii, które sprzedają produkty medyczne, higieny osobistej i suplementy diety. Mają służyć wszędzie tam, gdzie lokalne społeczności mają ograniczony dostęp do oferty lekowej. Problem w tym, że lekomatów próżno szukać na liście placówek obrotu pozaaptecznego. I choć we Włoszech – jak tłumaczy Automnia, będąca dystrybutorem włoskiego producenta – takie urządzenia są powszechnie spotykane, Główny Inspektorat Farmaceutyczny jednoznacznie ocenia, że sprzedaż leków z automatu nie jest legalna. Sprawę lekomatów nagłośnił Dziennik Gazeta Prawna. Jak podaje gazeta, do końca tego roku takich urządzeń ma pojawić się w Polsce około stu. Automnia może jednak nie zdążyć, bo GIF zapowiada rychłe działania przeciw przedsiębiorcom łamiącym prawo. Zarząd Automnii broni się, że maszyny sprzedawane przez firmę są dostosowane do sprzedaży leków OTC, a GIF nie bierze pod uwagę postępującego rozwoju technologicznego.
To, że legislacja nie nadąża za dynamicznie rozwijającą się technologią, jest faktem i jednocześnie problemem wielu rozwojowych branż. Pytania, czy zawsze nadążać powinna i czy czasem skok technologiczny nie jest dla konsumenta skokiem na główkę do pustego basenu? Dla wielu maszyny sprzedające leki mogą być tego bolesnym przykładem. I – jak sceptycy argumentują – nie ma tu znaczenia, jak dobrze technologicznie są do tego zadania przygotowane...
KOMENTARZE