Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Diagności znów protestują…

Co jakiś czas przewijają się w mediach informacje o strajkach diagnostów laboratoryjnych i rozmowach diagnostów z Ministrem Zdrowia. Niestety smutna prawda jest taka, że wciąż niewiele z tego wynika. Diagności są coraz bardziej sfrustrowani, a wielu z nich przebranżowuje się i zmienia pracę. Czy grozi nam paraliż laboratoriów i co tak naprawdę najbardziej boli diagnostów?

 

 

Zapytałam swoich znajomych diagnostów, co boli ich najbardziej w całej tej sytuacji? Później rzuciłam podobne pytanie w eter do szerszej grupy diagnostów na jednym z branżowych forów. Niestety okazuje się, że boli nie tylko niskie wynagrodzenie, ale jest znacznie więcej problemów i nieprzyjemnych odczuć.

 

Niskie wynagrodzenie

Jedna osoba napisała wprost: „Boli to, że lekarz wystawia fakturę na usługi (byłem świadkiem) na 25.000, a diagnosta zarabia 2.500”. Nie moją rolą jest ocena, niemniej jednak powinniśmy mieć świadomość, że diagnosta laboratoryjny, czyli osoba z wyższym wykształceniem, często specjalizacją, biorąca bardzo dużą odpowiedzialność za swoją pracę zarabia niekiedy mniej niż osoba sprzątająca laboratorium, w którym pracuje.

 

„W laboratoriach pracują laborantki, a ich praca to tylko wciskanie guzików”

Dokładnie takie zdanie sama kiedyś usłyszałam… Zresztą sądzę, że nie tylko ja. Warto się więc zastanowić, czy gdyby praca diagnosty tak wyglądała, to byłaby potrzeba 5-letnich, ciężkich medycznych studiów, a później kilkuletnich specjalizacji…?

Jedna z internautek napisała: „Brak docenienia zawodu i naszej odpowiedzialnej pracy. Niska świadomość społeczeństwa, również w gronie innych zawodów medycznych. Jesteśmy jakby na szarym końcu łańcucha, nikt nas nie widzi, niby niepotrzebni, ale jak skierowanie się gdzieś przeleży w gabinecie u lekarza, to stań na głowie, żeby wydać wynik, bo przecież pacjent czeka”. Bardzo brakuje w tym momencie świadomości, na czym polega praca diagnosty. Jak dużo pracy i wysiłku wkładamy w to, aby się wykształcić, a później pracować tak, by każdy wynik był odzwierciedleniem tego, co dzieje się w organizmie pacjenta.

 

Płatne specjalizacje

W odróżnieniu od lekarzy diagności sami muszą płacić za swoje specjalizacje. Co więcej, często muszą specjalizować się kosztem swoich urlopów, gdyż nie każdy pracodawca zgadza się na urlopy szkoleniowe. Biorąc pod uwagę zarobki diagnostów i wysokość kosztów specjalizacji, nie mając dodatkowego wsparcia finansowego, bardzo trudne może okazać się zrobienie takiej specjalizacji. Niestety tytuł specjalisty bardzo często niewiele zmienia – ani nie poprawia się znacząco sytuacja finansowa, ani nie ceni się bardziej osób ze specjalizacją.

 

Brak współpracy

Brak współpracy to problem nie tylko między diagnostami laboratoryjnymi a innymi pracownikami ochrony zdrowia, ale także między diagnostami. Co więcej, bardzo widoczne są niekiedy podziały wśród samych diagnostów. Jedna z osób napisała: „Mnie boli brak wykorzystania wiedzy diagnostycznej przez inne zawody medyczne, rzadko kiedy zdarza się, że w zespole diagnostycznym jest diagnosta”. I niestety z przykrością trzeba przyznać rację. W Europie osoba na podobnym stanowisku jak diagnosta laboratoryjny standardowo wchodzi w skład zespołu diagnostycznego. Ktoś inny z kolei pisze: „Mnie boli to, że inne zawody medyczne nie doceniają naszej pracy. Uważają, że wiedzą lepiej, a nie zawsze tak jest”. Wystarczy się zastanowić, czy w Polsce jakikolwiek przedstawiciel innego zawodu medycznego lepiej rozumie i zna wyniki laboratoryjne niż diagnosta?

 

Podejście Ministerstwa Zdrowia

Jeden z internetowych komentarzy do mojego pytania brzmiał: „Najbardziej przykry jest sposób traktowania diagnostów przez MZ. Obecny minister kontynuuje to, co rozpoczął jego poprzednik, czyli dyskryminuje nas finansowo w stosunku do innych grup zawodowych. Diagności z publicznych placówek opłacani są przez tego samego płatnika, co inne grupy zawodowe, czyli NFZ i nie ma powodu, żeby płatnik lub MZ nie przyznali pieniędzy celowanych dla diagnostów. Dlaczego MZ twierdzi, że nasz zawód jest 'prawnie nieuregulowany', jeżeli od lat istnieje ustawa o diagnostyce…? Od lat nie ustalono także minimalnych cen badań laboratoryjnych i nic również nie wskazuje na to, żeby rozwiązano sprawę specjalizacji diagnostów”.

Po ostatnim spotkaniu z MZ miało być lepiej, niestety żadne konkretne propozycje jeszcze nie padły, a diagności wciąż stoją w miejscu. Pojawia się tylko pytanie, czy w jakimś momencie zwyczajnie nie zabraknie osób do pracy w laboratoriach? Progi na studia (analitykę medyczną) wciąż spadają, mamy coraz mniej chętnych na takie studia. Osoby, które wybrały te studia, są bardzo często rozczarowane. Wiele osób zmienia pracę, idzie na kolejne studia lub zupełnie wychodzi z zawodu. Pojawia się więc pytanie, gdzie będzie diagnostyka laboratoryjna za kilka lat i kto będzie wykonywać te badania, jeżeli podejście do diagnostów nie ulegnie żadnym zmianom?

KOMENTARZE
Newsletter