Przyjrzyjmy się więc charakterystycznym właściwościom jadu pszczelego. Jest on wytwarzany przez pszczoły robotnice i matki pszczele. To właśnie ta trucizna sprawia, że ich użądlenia są tak bolesne. Jad pszczeli jest kompleksem toksycznych peptydów i białek. Mellityna stanowi do 50% składu jadu pszczelego, innymi składnikami są np.: apamina, adolapina, dopamina, norepinefryna, histamina.
Inna nazwa jadu pszczelego to apitoksyna. Wiele osób nie wie o szerokim spektrum działania jadu pszczelego. Większą uwagę poświęca się innym substancjom pozyskiwanym dzięki działalności pszczół, a zapomina się o tej biologicznie czynnej mieszance peptydów. Medycyna alternatywna wykorzystuje jad pszczeli do leczenia schorzeń reumatycznych. Niespecyficzne, przewlekłe bóle krzyża można leczyć akupunkturą z zastosowaniem jadu pszczelego. Wykorzystuje się go także do leczenia alergii. Ma działanie przeciwnowotworowe, antybakteryjne. Niszczy także wirusa HIV, powodując uszkodzenia w jego osłonie białkowej. Niedawno, trochę zapomnianym jadem pszczelim zainteresował się przemysł kosmetyczny.
Ciekawe jest już samo pozyskiwanie jadu pszczelego. Większość hodowców używa tzw. ramek do kolekcjonowania jadu. Ramki są wykonane ze szkła i przewodów elektrycznych. Pszczoły przy kontakcie z ramkami są delikatnie porażane prądem, do ula wracają jednak w nienaruszonym stanie. Hodowcy natomiast „zdrapują” jad ze szkła.
Kosmetyki zawierające jad pszczeli mają pomagać w utrzymaniu równomiernego kolorytu skóry, poprawiają również jej elastyczność. Jad pszczeli zwiększa krążenie krwi, ujędrnia skórę oraz wygładza drobne linie i zmarszczki. Usuwa więc niedoskonałości skóry. Podwyższa się także poziom nawilżenia skóry. Apitoksyna ma pobudzać produkcję kolagenu i elastyny. Kolagen wzmacnia tkanki ciała, podczas gdy elastyna to białko, które pomaga skórze pozostać napiętą i odpowiada za jej sprężystość. Rozświetlona i odżywiona od wewnątrz cera to zasługa kosmetyków z jadem pszczelim. Po nałożeniu kremu z jadem pszczelim lub innej postaci kosmetyku na skórę, pojawia się delikatne mrowienie, które oczywiście nie jest długotrwałe. Jak twierdzą producenci to wtedy nasz mózg odbiera sygnał, że zostaliśmy użądleni i pobudza komórki skóry do działań naprawczych. W badaniach in vitro jad pszczeli stymulował proliferację ludzkich keratynocytów. Wskazuje to na możliwe jego zastosowanie w kierunku regeneracji komórek i leczenia ran.
Wciąż jednak bardzo mało jest niezależnych badań klinicznych potwierdzających efekt anti-aging kosmetyków z jadem pszczelim.Ku przestrodze - nie należy zapominać, że jad pszczeli jest silnym alergenem.
Magdalena Kolenda
KOMENTARZE