Z wykształcenia jest Pani kosmetologiem, chemikiem i technologiem kosmetyków. Połączenie wykształcenia kosmetologicznego i chemii kosmetycznej to chyba najlepszy wybór dla kosmetologa, pracującego w gabinecie. Codziennością w jego pracy jest wykonywanie zabiegów, dopasowanie odpowiednich preparatów oraz układanie beauty planów, gdzie potrzebna jest wiedza oparta na składnikach kosmetycznych. Czy mogłaby Pani przybliżyć ścieżkę swojej edukacji?
Moja przygoda z kosmetykami trwa już od 16. roku życia. Mówiąc szczerze, od kiedy zaczęła się tylko chemia w szkole, bardzo się polubiłyśmy. Rozpoczęłam swoją naukę akademicką na Wydziale Chemii UW, ale nie była to chemia kosmetyczna, a chemia organiczna. Po studiach pracowałam w firmach kosmetycznych, najczęściej doradzając przy wyborze kosmetyków, bazując głównie na działaniu składników. Stale czytałam, uczestniczyłam w wielu szkoleniach. W pewnym momencie zapragnęłam jednak poszerzyć swoją wiedzę o kosmetologię. Najpierw zaczęłam od studiów podyplomowych z zakresu kosmetologii praktycznej na WSIiZ w Warszawie, ale nadal było mi za mało, więc podjęłam studia magisterskie w zakresie kosmetologii na specjalizacji technologia kosmetyków na tej samej uczelni. Muszę przyznać, że praca kosmetologa to stałe uczestniczenie w szkoleniach, poszerzanie wiedzy. Co chwila pojawiają się nowe ciekawe surowce, które można zastosować w kosmetykach. Wiedza z zakresu chemii i technologii przydaje mi się na każdym kroku – od oceny kremu, czy nadaje się dla problematycznych skór, po czasem bardziej skomplikowane technologie i oczywiście bezpieczeństwo.
W jaki sposób kosmetolog może uzupełniać swoją wiedzę z chemii kosmetycznej, która od strony praktycznej przyda mu się w pracy? Na studiach z kosmetologii są tego typu przedmioty, jednak nie jest to wystarczająca ilość godzin, a prawo dotyczące wdrażania produktów i składników kosmetycznych też się zmienia, więc trzeba być na bieżąco...
Kosmetolodzy, ale też lekarze związani z medycyną estetyczną, mają coraz większą możliwość brania udziału w szkoleniach, konferencjach poświęconych chemii kosmetycznej. Chociaż nadal wydaje mi się, że zbyt mała jest liczba szkoleń tego typu. Wciąż zakres technologii kosmetyków, według mnie, jest mało dostępny. Bardzo dobrym źródłem wiedzy są producenci surowców, ale dostęp do tych danych jest mocno ograniczony. Polecam również publikacje branżowe i portale z wiedzą merytoryczną, takie jak właśnie Biotechnologia.pl czy Kosmopedia.org. Osobiście wiele razy sama korzystałam z artykułów na tych portalach.
Czy znajomość INCI jest ważna w pracy kosmetologa? Czym jeszcze powinien sugerować się kosmetolog w wyborze kosmetyków ?
Znajomość INCI daje nam możliwość sprawdzenia, czy występują składniki, które mogą mieć działanie drażniące lub alergizujące, jeżeli ktoś ma tendencje do alergii, podrażnień lub wie, że ma uczulenie na dany składnik. Po samym składzie INCI jednak nie można zdecydować w 100%, czy produkt jest dobry, czy zły. Każda skóra jest inna i potrzebuje indywidualnego dopasowania kosmetyku. Kosmetolog powinien sugerować się składnikami i ich właściwościami, czyli znać mechanizm problemu skórnego i możliwości jego złagodzenia. Kosmetolodzy zwracają uwagę na bardzo wiele aspektów – nie tylko stosowane kosmetyki, ale i styl życia, a często też kierują do innych specjalistów w celu rozszerzenia diagnostyki.
Jakie składniki kosmetyczne możemy uznać za „uniwersalne” w pielęgnacji skóry przez cały rok? Jak ich szukać w produktach?
Składniki uniwersalne, które sprawdzą się w pielęgnacji każdej skóry, to na pewno humektanty, składniki naturalnego czynnika nawilżającego, ponieważ przede wszystkim będą zapobiegać przed odwodnieniem skóry i wpływać na zmniejszoną transepidermalną ucieczkę wody.
Zabiegi i pielęgnacja ciała zaczynają być równoważne z pielęgnacją twarzy. Tu istotna jest znajomość składników aktywnych. Co możemy doradzić naszym Czytelnikom, czego mają szukać w produktach do ciała w pielęgnacji domowej?
Wiele zabiegów posiada dedykowane produkty pozabiegowe, najczęściej na bazie tych samych składników, co sam zabieg, ale w niższym stężeniu. Uważam, że to dobry wybór, ponieważ technolog tworzący kosmetyki do zabiegu i pielęgnacji domowej zwraca uwagę na to, by uzyskać jak najlepsze efekty. Bogactwo składników dostępnych na rynku jest przeogromne w różnych konfiguracjach i możliwościach. Moim zdaniem najlepiej dostosować się do zaleceń naszego kosmetologa, który indywidualnie dobierze produkty, bo np. przy tendencji do wanektazji pożądanymi składnikami będą: ruszczyk, wyciąg z kasztanowca, hesperydyna, rutyna, ale już przy szorstkości, suchości sprawdzą się: alfahydroksykwasy, mocznik i wiele innych substancji. Tu kosmetolog również zwróci uwagę na stężenia i składniki dodatkowe.
Zawsze jest moda na jakieś składniki kosmetyczne. Jak unikać ślepego podążania za nią i wybierać mądrze?
Nie każda moda jest wskazana i często niestety może być krzywdząca. Wiele lat temu zaczęły się pojawiać napisy „bez parabenów” na opakowaniach, co sugerowało negatywne działanie dla konsumenta, co jak dobrze wiemy, jest nieprawdą. Jakiś naukowiec kiedyś coś napisał, później się z tego wycofał, a czarny PR pozostał. Moda może być również pozytywna pod warunkiem, że jest świadoma. Aktualnie bardzo modny jest temat mikrobiomu skóry, pojawia się coraz więcej kosmetyków z lizatami komórkowymi. Myślę, że ten akurat temat jest bardzo ciekawy i godny uwagi, zwłaszcza jeśli chodzi o odbudowę bariery naskórkowej.
Może na koniec kilka słów o składnikach, które mają złą renomę, np. alkohol czy parabeny właśnie...
Parabeny nie mają udowodnionego działania toksycznego, mogą być stosowane w recepturach w określonych stężeniach. Natomiast alkohole to bardzo duża grupa związków chemicznych i nie każdy będzie wykazywał negatywny wpływ na naszą skórę. Oczywiście nie zawsze jest wskazane stosowanie produktu na bazie alkoholu etylowego, ponieważ może on zaburzać barierę naskórkową. Niektóre z alkoholi wykazują pozytywne działanie na naszą skórę, bo są emolientami, np. Cetyl alkohol czy Stearyl alcohol.
Dziękuję za rozmowę.
KOMENTARZE