W mediach nadal jest toczona dyskusja na temat syntetycznych substancji chemicznych w kosmetykach i ich wpływie na zdrowie człowieka. Świetnym przykładem jest polityka Unii Europejskiej. Najmniejsze wątpliwości co do substancji chemicznej zawartej w kosmetyku powodują jego natychmiastowy zakaz produkcji lub ogólne ograniczenia co do substancji chemicznych w składzie kosmetyku. Np. filtr słoneczny zaprezentowany w Danii. Został on szybko wycofany z obrotu ponieważ oskarżono go, iż jest on pochodną estrogenów. Dr. Gerhard Nohynek, Dyrektor Naukowy z działu toksykologii w firmie L’Oréal, omawia zaistniałą sytuację z toksylogicznego punktu widzenia. "W latach 80-tych panowało ogólne przekonanie iż 90 proc. wszystkich przypadków zachorowań na raka było spowodowane czynnikami środowiskowymi, w szczególności zanieczyszczeniem środowiska różnymi chemikaliami. Wówczas nowoczesna toksykologia rozpoczęła poszukiwania owych szkodliwych chemikaliów. Na bardzo szeroka skalę prowadzono badania toksykologiczne wpływu obszernej ilości różnorodnych związków chemicznych na szczury i myszy laboratoryjne. Od tamtego czasu, ponad 800 substancji zostało zaklasyfikowane jako rakotwórcze. Dowiedziono, iż prawie połowa z pośród wszystkich syntetycznych środków chemicznych oraz substancji naturalnych powodowała u zwierząt rozwój nowotworu. Nie ujawniono jednak, iż zaledwie 40 z nich indukuje kancerogenezę u ludzi. Nic więc dziwnego, iż wciąż rosnąca liczba czynników rakotwórczych wywołuje coraz to większe poruszenie. Nie bierze się pod uwagę, faktu iż zwierzęta laboratoryjne to nie miniaturki ludzi. Wyniki badań laboratoryjnych, uzyskane w wyniku podania zwierzętom dużo za dużych dawek substancji chemicznych, mają zbyt małe odniesienie do ludzkiego organizmu. Ponadto wciąż się mówi tylko o syntetycznych, rakotwórczych środkach chemicznych, nie pamiętając o tym, iż naturalne substancje również posiadają takie właściwości. Wiadomo już od lat 80-tych iż podawanie myszom pieczarek dwuzarodnikowych (Agaricus bisporus ), powoduje raka kości, wątroby oraz płuc. Jednak nikt do tej pory nie zakazał sprzedaży pieczarek, które dostępne są w każdym supermarkecie. Co roku w Europie, Ameryce Północnej oraz Australii, nadmierne wystawianie się na działanie promieni UV prowadzi do powstania miliona nowych przypadków raka skóry. Mając to na względzie, wydaje się dziwne że media są bardziej zainteresowane estrogenicznym wpływem filtrów przeciwsłonecznych. Wyniki badań wpływu filtru przeciwsłonecznego podawanego doustnie na funkcjonowanie organizmu zwierząt doświadczalnych zademonstrowały ich rakotwórcze działanie. W badaniach zwierzęta doznały wpływu estrogenicznego, ale o milion razy mniejszego niż daje jedna tabletka antykoncepcyjna. Faktem jest, iż estrogeniczność nie jest zagrożeniem toksycznym. Nawet jeśli chcielibyśmy codziennie wypijać litr produktów chroniących przed szkodliwym wpływem słońca, rzeczywista dawka estrogenów była by równa tej, zawartej w jednym japońskim posiłku. Soja zawiera silne phytoestrogeny które z dużym powodzeniem sprzedawane są m.in. w sklepach ze zdrową żywnością, jako lekarstwo na menopauzę. Również DHEA (dehydroepiandrosteron, może zwiększyć ryzyko choroby niedokrwiennej serca – przyp. red), sprzedawany na szeroką skalę w USA, dostępny w Internecie, promowany jest jako wspaniały lek przeciw starzeniu się mężczyzn. W rzeczywistości jest to anaboliczna steryda posiadająca silne właściwości androgeniczne oraz antyestrogeniczne (silny hormonalny koktajl który wywołuje raka u szczurów).
Milion przypadków zachorowań na raka skóry spowodowanej nadmiernym opalaniem rocznie Gdy dzieci nie są zabezpieczane przed słońcem z obawy przed estrogenicznymi filtrami UV, są one narażone na poparzenia słoneczne, które w przyszłości mogą doprowadzić do rozwoju komórek nowotworowych. Badania prowadzone przez Dr. Philippa Darbre na Uniwersytecie Reading w Wielkiej Brytanii, wykazały ślady środków konserwujących, parabenów, w guzie znajdującym się w ludzkiej piersi. Hipoteza rozpowszechniana przez media brzmiała następująco: jeśli niektóre parabeny są trochę estrogeniczne, a estrogeny mogą przyczyniać się do powstawania raka piersi, zatem dezodoranty zawierające parabeny również powodują raka piersi. Interesujący jest jednak fakt iż 99 proc. dezodorantów nie zawiera parabenów. Powstaje jednak pytanie czy pozostałości parabenu u pacjentów uprzednio leczonych na raka piersi lekarstwami zawierającymi parabeny, mogą pochodzić właśnie z tych lekarstw? W żadnym przypadku mechanizm transportu parabenów ze skóry pachy do piersi nie jest znany. Parabeny mają słabe działanie estrogeniczne jeśli są wstrzykiwane w dużych dawkach, pod skórę zwierząt laboratoryjnych. Prasa ekologiczne oraz kobiece organizacje żądają natychmiastowego zakazu używania parabenów. Mleczko pszczele ( z ang. Royal jelly), znana zdrowa żywność uzyskiwana od pszczół, zawiera do 30,000 razy więcej parabenów i innych silnych phytoestrogenów, ale ponieważ jest produktem naturalnym uznawany jest za przychylny zdrowiu. W Danii filtr przeciwsłoneczny oskarżony o posiadanie estrogenicznych substancji został natychmiast wycofany ze sprzedaży produktów bezpiecznych dla dzieci oraz młodych ludzi. Podstawą prawną do tego okazała się ustawa wydana przez UE, dotyczącą niezmiernej ostrożności. Kroki zostały podjęte bez względu na fakt, iż nie posiadano żadnych konkretnych dowodów przeciw filtrowi. W przeciwieństwie do USA oraz Japonii, w UE wszystko co potrzeba to samo podejrzenie wykorzystania zakazanych substancji chemicznych. Dowody naukowe nie są konieczne. Wydaje się, iż postępowanie to idzie wbrew wszelkiej logice, ale jak twierdzi Bertand Russell „ zdrowy rozsądek wcale nie jest zbyt często wykorzystywany.”
Opracowano na podstawie: Dr Gerhard Nohynek, Scientific Director of Toxicology, L’Oréal, Paris, France "Natural = safe, chemical = carcinogenic?"; Cossma, July 2004, www.cossma.com Tłumaczenie: Katarzyna Pietrucha, zespół redakcyjny KOSMETOLOGIA Serwisu Biotechnologicznego ( www.biotechnologia.com.pl/ kosmetologia ). TWOJA OPINIA
KOMENTARZE