Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Miliard euro na kosmetyki naturalne
13.06.2007





Sprzedaż naturalnych kosmetyków w Europie rośnie w bardzo szybkim tempie, podwajając się co kilka lat. W ostatnim roku nastąpił 20-proc. skok w porównaniu z poprzednimi dwunastoma miesiącami, a w bieżącym wartość sprzedaży ma przekroczyć magiczną granicę 1 miliarda euro. Z tego naturalnego boomu skorzystać chcą detaliści, także ci dyskontowi. Supermarkety, drogerie i dyskonty w Europie zaczynają wprowadzać naturalne kosmetyki pod własnymi markami. Ze średnim powodzeniem.


Przyczyniają się do tego przede wszystkim coraz lepsza dystrybucja tych produktów w handlu tradycyjnym i zwiększające się zapotrzebowanie ze strony konsumentów. Początkowo grono ich użytkowników ograniczało się do alergików i osób ze skłonnościami do podrażnień skóry i cerą wrażliwą, z czasem jednak kosmetyki naturalne, jako zawierające mniej potencjalnie szkodliwych substancji, zaczęły zyskiwać popularność także wśród konsumentów nie mających problemów dermatologicznych. Zwrócili się oni ku tym produktom z powodu funkcjonalności naturalnych składników oraz ich przejrzystości – piszą autorzy raportu „The European Market for Organic Cosmetics”, przygotowanego przez zajmującą się doradztwem i badaniami firmę Organic Monitor. Natomiast marki premium z tego segmentu kupowane są po prostu z powodu swojej wysokiej jakości i renomy.
Zdecydowanie największymi rynkami tego segmentu są Francja i Niemcy. W tych dwóch krajach dokonuje się 70 procent kontynentalnej sprzedaży. Niemcy są też, obok Austrii, krajem o najwyższym udziale sprzedaży kosmetyków naturalnych w całym rynku kosmetycznym: sięga on 4 proc. W pozostałych krajach jest mniej więcej o połowę mniejszy. Raport prognozuje jednak, że do 2012 roku co dziesiąte euro wydane na kosmetyki, zostanie przeznaczone na zakup produktów naturalnych.


Zieleń na transparencie
W ślad za tymi trendami – a może właśnie o krok przed nimi – idą międzynarodowe koncerny. Przykładem choćby zakupienie przez L’Oréal w ubiegłym roku najpierw sieci sklepów The Body Shop, a następnie – francuskiej marki kosmetyków naturalnych Sanoflore. O ile przedmiot pierwszego zakupu ma pozostać niezależną spółką, swego rodzaju wizytówką producenta, to Sanoflore włączona została do działu kosmetyków aptecznych L’Oréala i ma być używana także na innych niż francuski rynkach. Yves Saint Laurent z kolei wprowadza właśnie na wiosnę pod marką Stella McCartney serię ośmiu produktów organicznych do pielęgnacji skóry.
Na zwiększonej skłonności konsumentów do kosmetyków z naturalnymi składnikami korzystają także tradycyjni wytwórcy. W Niemczech już dwadzieścia lat temu jeden z nich, Scheller Cosmetics, zdecydował się na stworzenie linii Apotheker Scheller, a kilka lat później powstała pierwsza własna marka w tym segmencie – Alverde, którą można było kupić na półkach drogerii Dm. Dziś kosmetyki naturalne pod markami detalistów znaleźć można we wszystkich niemieckich drogeriach. Co więcej, na boomie skorzystać postanowiły także inne formaty, nawet dyskontowe. Sieć Plus z powodzeniem wprowadziła linię szesnastu kosmetyków do pielęgnacji ciała pod marką Blütezeit; na przełomie roku dołączyły do niej dwa kolejne produkty. Także obie odnogi Aldiego próbują swoich sił w tej branży, choć – jak podkreślają obserwatorzy – są jeszcze na bardzo wstępnym etapie projektu. Na razie klient podąża jednak tam, gdzie ma szeroki wybór, czyli do drogerii. Jak pokazują cytowane przez Lebensmittel Zeitung za instytutem IRI badania, dla 40 proc. niemieckich konsumentów to właśnie te sklepy są głównym miejscem kupowania kosmetyków naturalnych, a niemal 70 proc. klientów zdarza się robić tego typu zakupy w drogeriach. Następne w kolejności sklepy z produktami dla zdrowia i apteki oraz supermarkety ekologiczne pozostają daleko w tyle z 12-13 proc. udziałem. Sklepy dyskontowe póki co zajmują w tym zestawieniu szóstą pozycję. Jako główne miejsce kupowania kosmetyków naturalnych wymienia je tylko 3,2 proc. klientów, a do kupienia takiego preparatu w tych sklepach w ogóle przyznaje się 17 proc. pytanych. Przy tego typu specyfikach niezwykle istotna jest bowiem kwestia zaufania konsumenta i kompetencji sprzedającego, być może nawet większa niż zaufanie do marki producenta.


Wysoka specjalizacja
Widzą to zresztą także sami producenci. Jeden z nich, firma Wala z Norymbergi, produkująca kosmetyki pod marką Dr. Hauschka, zamierza w przyszłości dystrybuować swoje produkty wyłącznie do autoryzowanych partnerów handlowych. Ma to z jednej strony zapewnić marce wizerunek wyjątkowości, jakości i wysokiej wartości, z drugiej – przysłużyć się podniesieniu kompetencji osób obsługujących autoryzowane sklepy. Inną drogę wybrała Laverana, numer dwa niemieckiego rynku. Dla każdego klienta i kanału dystrybucji firma produkuje różne marki. Lavera i Laveré przeznaczone są dla sklepów specjalistycznych, przy czym pierwsza z nich skierowana jest do młodych ludzi między 20. a 45. rokiem życia; stąd nowoczesne, kolorowe opakowania. Utrzymana w dostojnych odcieniach szarego błękitu i seledynu luksusowa seria Laveré przeznaczona jest dla osób powyżej 30 lat i składa się głównie z kosmetyków typu anti-ageing. Z kolei klientom, dla których ważna jest cena, Laverana proponuje kosmetyki „nature friends”, które na razie dostępne są tylko w sieci Edeka. Linia gromadzi 21 kosmetyków, które rozpoznać można po wizerunkach jabłka, pomarańczy, róży i nagietka.


Sklep w sklepie
Trendy na rynku kosmetyków naturalnych są zbliżone jednak do „ogólnokosmetycznych” – przeważają produkty masowe, jak żele pod prysznic; widać też coraz większe zainteresowanie kosmetykami do pielęgnacji twarzy przeznaczonymi dla mężczyzn. Wciąż rośnie popyt na produkty przeciwstarzeniowe. Zarówno w wypadku preparatów do ciała, jak i do twarzy w modzie są kosmetyki delikatnie brązujące skórę. Największą popularnością cieszą się w tej grupie kosmetyków preparaty do pielęgnacji ciała, natomiast najmniejsze znaczenie mają kolorówka i dezodoranty.
Tam, gdzie kosmetyki naturalne są już powszechne, warto podpatrzeć sposoby ich prezentowania. Jednym z nich jest ”sklep w sklepie” – osobny dział, w którym znajdują się wyłącznie produkty pochodzenia naturalnego, zarówno pielęgnacyjne, jak i dekoracyjne. Można też umieszczać je na regale w blokach. Taki układ ma tę zaletę, że wyróżnienie najbardziej znanych marek kosmetyków naturalnych przyciąga klientów do regału.
Problemem branży jest wciąż brak regulacji, zarówno prawnych, jak i klarownych standardów branżowych, które pozwoliłyby jasno zdefiniować pojęcie kosmetyku naturalnego. Przydałyby się regulacje unijne porównywalne z tymi dotyczącymi żywności organicznej. Ich brak powoduje, że prawdziwie naturalne preparaty muszą rywalizować na półce z konwencjonalnymi produktami, które zawierają jakieś składniki naturalne i z tego tytułu roszczą sobie prawo do używania tego przymiotnika. Istniejące zaś standardy organizacji różnią się między sobą. Zdaniem autorów raportu, do detalistów i producentów należy więc zadanie edukowania konsumenta.


Źródło artykułu: Wiadomości Kosmetyczne, kwiecień 2007



Magda Weiss (Wiadomości Kosmetyczne)
KOMENTARZE
Newsletter