Olej arganowy pochodzi z południowego Maroka. Pozyskiwany z nasion drzewa arganowego, znany od dawna, ale słabo doceniany, aż do dziś. Obecnie nazywany często „płynnym złotem” lub „złotem Berberów” od nazwy ludności zamieszkującej północną Afrykę, obok oleju opuncjowego uznawany za jeden z najdroższych na świecie.
Jego wysoka cena jest skutkiem pracochłonnego ręcznego procesu pozyskiwania. Szacuje się, że produkcja 1L oleju może zająć nawet do 20 godzin. Z orzechów drzewa arganowego pozyskuje się ziarna, z których na skutek ręcznego mielenia otrzymuje się charakterystyczną, brązową pastę, zwaną również „amolem”, o smaku znanego nam masła orzechowego, z której następnie wyciska się olej. Podobno w domach Berberów uznawana często jako dip do pieczywa.
Niezwykle istotnie na cenę marokańskiego złota wpływają również jego właściwości zdrowotne. Stosowany w kuchni cieszy się wielkim uznaniem niejednego smakosza. Rekomendowany jest również przez wielu lekarzy i farmaceutów, niejednokrotnie polecany przez kosmetologów w zabiegach pielęgnacyjnych.
Eliksir młodości, bo tak często nazywany jest w świecie kosmetologii, charakteryzuje się wysoką zawartością witaminy E. Ponadto doskonale neutralizuje wolne rodniki, a więc ma właściwości antyoksydacyjne. Nie można niewspomnieć o jego właściwościach łagodzących i antyalergicznych. Dlatego też bardzo dobrze nadaje się do pielęgnacji skory niemowląt, szczególnie przy odparzeniach. Ma również działanie antykarcynogenne. Badania udowodniły, że zawiera naturalne filtry ochronne, chroniące skórę przed szkodliwym wpływem promieni słonecznych. Jako doskonały nawilżacz świetnie radzi sobie z takimi problemami skórnymi jak łuszczyca czy atopowe zapalenie skóry. Ze względu na ogrom zalet oleju arganowego, niesposób wymienić tu wszystkich. Niestety, ze względu na wysoką cenę, marokańskie złoto wchodzi w skład kosmetyków z tzw. „górnej półki”, a zabiegi na twarz i ciało z marokańskim zlotem oferowane są w drogich i ekskluzywnych gabinetach kosmetycznych.
żródło: www.cosmetologia.pl/
oprac. Izabela Kroplewska
KOMENTARZE