Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Czy można zdiagnozować pacjenta na odległość? Czy można go leczyć, a nawet operować znajdując się jednocześnie w innym kraju? Powyższe pytania nie dotyczą „telepatii”, lecz wprost odnoszą się do telemedycyny.

Nadzieje i ...realia

Telemedycyna dynamicznym krokiem zajmuje kolejne obszary nauk o zdrowiu. Możliwości wprowadzenia np. stałego monitoringu poszczególnych funkcji życiowych pacjenta diagnozowanego w kierunku schorzeń o charakterze kardiologicznym lub neurologicznym, to w istocie przykład działań, które w sposób innowacyjny zaoszczędzają czas oraz środki finansowe. W podobnej sytuacji szpital nie musi przeznaczać jednego z miejsc na pacjenta, który może być zbadany w sposób zdalny. Także dla pacjenta działanie te stanowią realną korzyść. Wspomniana osoba może pozostać z rodziną w domu. Nie musi doświadczać wszelkich niedogodności związanych z przygotowaniem do hospitalizacji oraz leczeniem w szpitalu. Wspomniany szpital może zwiększyć efektywność swoich działań. W miejsce badanego zdalnie pacjenta, przyjąć może osobę, która wymaga np. zmiany leczenia choroby przewlekłej,

Czy jednak na odległość można zdiagnozować w sposób kompetentny stan zdrowia pacjenta?

Jako odpowiedź na powyższe pytanie posłużyć  może opis sytuacji, jaka zdarzyła się dwa lata temu na terenie Skierniewic. Tuż po godz. 23.00 na Pogotowie Ratunkowe zadzwoniła mama 2,5 letniej Dominiki. Przez telefon powiadomiła dyspozytorkę, że jej córka miała bardzo wysoką gorączkę - 42 st. C. U dziecka wystąpiła także, biegunka, dreszcze oraz wymioty. Stan ten trwał od poprzedniego dnia. Dyspozytorka pogotowia podała matce numer telefonu do tzw. nocnej oraz świątecznej pomocy doraźnej, sugerując by natychmiast tam zadzwonić i wezwać do domu lekarza. Jak wykazało postępowanie prokuratorskie, lekarz z ww. ośrodka pomocy zalecił podanie leków- wyraził chęć udania się do dziecka. Polecił także skontaktowanie się z Pogotowiem, gdyby stan dziecka się pogorszył. Do powyższego pogorszenia doszło, co sprowokowało kolejny telefon matki do wspomnianego pogotowia. Dyspozytorka po uzyskaniu informacji na temat stanu pacjentki, podjęła decyzję o natychmiastowym wysłaniu zespołu ratownictwa medycznego. Dziecko niestety zmarło.

 

I co z...?

Czytając podobny opis można zastanawiać się, czy ma on cokolwiek wspólnego z zagadnieniem telemedycyny, która wykorzystuje częstokroć technologię, która opiera się na umiejętnościach praktycznych, a nie komunikacyjnych danego eksperta medycznego. Powyższa rozmowa ukazuje jednak w istocie dwa oblicza medycyny, praktykowanej de facto na odległość. Na wstępie możemy stwierdzić, iż posiadanie możliwości skontaktowania się ze znajdującym się w oddali medycznym  specjalistą, stanowi element niejednokrotnie ratujący danej osobie życie. Zapewne potwierdzą to np. dyspozytorzy zdalnie „przyjmujący” poród, który fizycznie odbywa się na odcinku określonej autostrady. Z drugiej jednak strony możliwości wykorzystania zdalnie przesyłanych danych medycznych, czy też zdalne „współoperowanie” widzianego on line pacjenta powoduje, iż technika stać się może bardziej „atrakcyjna” niż sam pacjenta. Zdaniem T. Gordona, S. Fisher oraz F. C. Spencera zbytnie zaufanie przez lekarzy nowinkom naukowym stało się jednym z elementów wyzwalających konflikty na linii lekarz – pacjent. W opinii wspomnianych badaczy, w relacji medycznej istotniejszy bywa casus, a nie pacjent. Opisana powyżej sytuacja, jaka miała miejsce w Skierniewicach ukazuje pozytywne oraz negatywne oblicze telemedycyny. Z jednej strony istniała możliwość natychmiastowego skonsultowania stanu dziecka. Z drugiej jednak perspektywy, dokładny wywiad wskazujący na stan zagrożenia życia małego dziecka, nie spowodował wystąpienia odpowiedzialnej i profesjonalnej reakcji, w postaci wysłania na miejsce karetki. Dopiero kolejny telefon doprowadził do konkretnego działania,

 

Plus/ Minus

Opisany przykład wskazuje jednak także na inną płaszczyznę, która określić można mianem „przepisów, procedur oraz wytycznych”. Uznać bowiem można, iż w istocie nie zwiódł człowiek, ale bezduszne procedury, które skonstruowane w sposób niedbały, nie stworzyły odpowiednio bezpiecznych mechanizmów ratunkowych. Być może problem polega na tym, iż człowiek - w tym także specjalista i ekspert medyczny - potrzebuje standardów postępowania. Owe standardy tworzone są także, niejako w towarzystwie najnowszych odkryć naukowych. Pojawienie się technologii umożliwiających diagnozowanie, a często także leczenie pacjenta na odległość z całą pewnością jest zjawiskiem, którego dynamiczny postęp będziemy obserwować w kolejnych latach. Nie ulega bowiem najmniejszej wątpliwości, że rozwój medycyny oraz kolejne odkrycia naukowe to elementy, które ułatwią coraz dokładniejsze badanie oraz wprowadzenie konkretnej terapii. Tym samym aparaty monitorujące stan zdrowia pacjenta znajdującego się w domu będą coraz bardziej czułe. Być może z czasem rodzice w nocy dzwoniący na pogotowie, będą mogli przesłać konkretne dane do pogotowia, na terenie którego dyspozytor uzyska „czarno na białym” pełną informację na temat stanu pacjenta. Czy jednak parametry biologiczne mówią nam wszystko o człowieku? Czy zapisani w postaci danych liczbowych informacje pozwalają na podjęcie słusznej decyzji medycznej? Zapewne w większości przypadków odpowiedź na powyższe pytania jest pozytywna. Śledząc jednak konkretne zapisy rozmowy, jaka powyżej została zrelacjonowana dojść można do wniosku, iż nie wszystko da się przełożyć na język danych. Działając na odległość lekarz najczęściej nie ma możliwości obserwowania pacjenta. Nie umie ocenić nie tyle jego parametrów, ile zachowania, sposobu poruszania się oraz mówienia. Brak tych informacji powoduje, iż tylko w ograniczonym zakresie może skorzystać z posiadanej wiedzy, doświadczenia oraz intuicji zawodowej. Choć wspomniana intuicja jest zjawiskiem całkowicie niemierzalnym to jednak w ww. dramatycznej rozmowie telefonicznej to w istocie właśnie jej zabrakło. Prof. Antonii Kępiński mawiał, iż zna przykład, w którym, dwaj lekarze podając ten sam lek pacjentom w podobnym stanie klinicznym, uzyskiwali całkowicie odmienne wyniki terapeutyczne. Jak stwierdził wspomniany psychiatra, działo się tak z racji na fakt, iż częstokroć to sam lekarz jest najlepszym, bądź najgorszym lekarstwem. W działaniach takich, jak profilaktyczne badanie stanu pacjenta, czy też zdalne współprowadzenie operacji zapewne indywidualne zdolności interpersonalne lekarza odgrywają znikomą rolę. Stąd też umniejszanie możliwości telemedycyny w tym zakresie jest nie uzasadnione. Z drugiej jednak strony należy pamiętać, że medycyna jest sztuką. Podziwiając możliwości naukowe oraz technologiczne musimy mieć świadomość, że zapominanie o tym elemencie doprowadzić może do stanu, w którym „telemedycyna” stanie się „teleEKSPRESEM”, który...przeoczył pacjenta.

KOMENTARZE
Newsletter