Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Po kilkutygodniowej dyskusji dotyczącej tzw. medycznej marihuany możemy śmiało zacytować starożytnych greckich myślicieli twierdzących: "wiem, że nic nie wiem".

Rozmowy w toku

W lipcu media przez wszystkie przypadki odmieniły słowa takie jak; narkotyki, marihuana, uzależnienie itd. Wszem i wobec zwracano uwagę, że w Polsce obserwujemy nie tyle falę upałów, ile raczej kolejną epidemię tragicznego w skutkach korzystania z tzw. syntetycznych narkotyków, powszechnie "ochrzczonych" mianem dopalaczy. Co ciekawe jednak w tych samych dniach kolejne redakcje zwracały uwagę na niekonsekwencje polskiego prawa, które z jednej strony w ustawie o przeciwdziałaniu narkomani zakazuje używania coraz większej rzeszy środków uzależniających, a z drugiej perspektywy pozwala na sporządzanie z zagranicy preparatów zawierających w swym składzie np. elementy marihuany. To właśnie owa roślina stała się (i nadal jest) kością niezgody. Okazuje się bowiem, że posiada ona (co wiadomo od dawna) liczne właściwości terapeutyczne, które zdaniem krytyków polskiego prawa, nie mogą być w pełni wykorzystane.

Temat medycznej marihuany stał się również elementem kampanii prezydenckiej. W maju w programie Kuby Wojewódzkiego na wspomniany temat wypowiadał się Bronisław Komorowski. Były prezydent na pytanie redaktora- celebryty dotyczące legalizacja medycznej marihuany stwierdził, że „jest za”. Radość dziennikarza objawiła się następnie w skierowanym do widzów stwierdzeniu "Ja wam to załatwiłem". Postawa red. Wojewódzkiego ukazuje niestety dość istotną nieznajomość omawianej materii.

 

Jakim nazwać imieniem

W pierwszym rzędzie należy zaznaczyć, że nie ma definicji medycznej marihuany. Nie chodzi w tym momencie o jakieś słownikowe stwierdzenia. Mowa raczej o wyjaśnienie, czym ona jest. Na zjawisko to zwrócił uwagę dr Bogusław Habrat. Wspomina psychiatra- autorytet w dziedzinie leczenia uzależnień- zwrócił uwagę, że przez wspomniał pojęcie możemy rozumieć; "zwykłego skręta", preparaty które zawierają canabinole, są także preparaty w postaci kompotu. Podział ten nie jest jednak pełny. Plantacje marihuany są obecnie "udoskonalane”. Genetycy modyfikują skład roślin, co powoduje, iż wskazując na określone rośliny z różnych regionów, nie możemy być pewni och jednolitej budowy. Także preparaty syntetyczne "mają niejedno imię". Marihuana, a więc Cannabis sativa.skłąda się z  ponad 100 związków określanych mianem canabinoli. Najistotniejszymi z nich są CBD, a wiec canabidol oraz coraz powszechniej rozpoznawalne (nawet na podkoszulkach) THC, a więc tetrahydrokannabinol. Jak podkreśla dr Marek Bachański „W marihuanie rekreacyjnej znaczenie ma THC, i ono też uzależnia; w marihuanie leczniczej najważniejszą rolę odgrywa CBD, które przy swoich dobroczynnych skutkach medycznych nie ma właściwości uzależniających. Jeśli zwolennik marihuany rekreacyjnej dobrałby się do leczniczej marihuany w kropelkach, nie miałby z niej żadnego „pożytku”

 

Czyli jak?

Dyskusja dotycząca medycznej marihuany ma de facto kilka poziomów. Z jednej strony postuluje się wprowadzenie legalnej zgody na zakup drobnej ilości ziela w celu poprawy własnego zdrowia. Sytuacja taka istniej np. u osób, u których zdiagnozowano chorobę Leśniowskiego- Crohna. W raportach Rzecznika Praw Osób Uzależnionej spotkać można wypowiedzi pacjentów określających, że „wypalenie skręta” poprawiało istotnie codzienne funkcjonowanie: atak biegunki występował nie 20 razy w ciągu dnia, ale 3. Z drugiej strony działania w omawianej materii dążą do udrożnienia procedury dostępu do preparatów zawierających, któryś ze składników marihuany. Obecnie tzw. Import docelowy leku wymaga podjęcia działań, które nie tylko są żmudne, ale również kosztowne. Pacjent na prawo sprowadzić do Polski lek, który jest dopuszczony w innym kraju Unii Europejskiej. Sam jednak musi za niego zapłacić.

Etyczne oblicze omawianego problemu prowadza się do dwóch zasadniczych pytań; Czy medycyna marihuana faktycznie "leczy"? oraz Czy można wprowadzać lek, który jednocześnie może uzależniać?

Na łamach periodyku „Psychiatria- czasopismo dla praktyków” (2015,nr 9) zwrócono w ostatnim czasie uwagę, iż aktualnie nie ma metodologicznie zweryfikowanych wyników badań, które potwierdzałyby działanie lecznicze np THC. Faktem jest, że nawet odległe źródła historyczne (hinduskie, amerykańskie) wskazują, że marihuana wykorzystywana była w leczeniu. Obecnie podkreśla się jej istotny wpływ np. w terapii osób, u których zdiagnozowano nowotwór lub stwardnienie rozsiane (wzmaga łaknienie). Z drugiej jednak strony pojawiają się doniesienia o psychotycznych konsekwencjach palenia marihuany. Ostatnie ze stwierdzeń nie przekreśla jednakże możliwości stosowania marihuany w medycynie, która w wielu przypadkach stosuje leki, mogące mieć negatywne skutki uboczne. Trudno jednak sobie wyobrazić, by w Polsce nagle pojawiła się możliwość zapalenia marihuany w celach medycznych. Terapeuci uzależnień w sposób jednoznaczny wskazują, że uzależnienia od silnych narkotyków (kokaina, heroina) najczęściej zaczynają się od palenia legendarnych konopi. Tutaj jednak pojawia się istotna niekonsekwencja Państwa. Jeśli państwo zakazuje używania podobnych „miękkich” narkotyków, to dlaczego dopuszcza jednocześnie sprzedaż alkoholu, który zdaniem ekspertów znacznie szybciej uzależnić, przy regularnym stosowaniu?!

 

Refleksja

Z całą pewnością wprowadzenie możliwości legalnego zakupu marihuany do celów terapeutycznych, byłoby pierwszym krokiem w stronę szerokiego dostępu do konopi, używanej także w celach rekreacyjnych. W Holandii podobna rozwiązanie nie zmniejszyło odsetka osób uzależnionych, w tym coraz częściej uzależnionych od „nowoczesnych” narkotyków produkowanych w coraz nowocześniej wyposażonych laboratoriach. Zupełnie inaczej należy podejść do szerszego dostępu do preparatów posiadających "w składzie" np THC. Odnośnie podobnych środków wiemy z całą pewnością, iż mogą one służyć wsparciem oraz w łagodzeniu niepożądanych objawów m. in. w trakcie przyjmowania chemioterapii. W Polsce jednak Agencja Oceny Technologii Medycznych póki co nie zezwoliła na powszechny dostęp do podobnych leków wskazując, iż brak jest badań jednoznaczni potwierdzających ich skuteczność. Jaka zatem będzie przyszłość? Nie wiadomo. Mając jednak na uwadze ową niewiadomą być może warto zastanowić się, czy część istniejących obecnie procedur dotyczących dostępu do leku zamiast służyć pacjentom, realizuje raczej ambicje określonych urzędów.

 

KOMENTARZE
news

<Maj 2026>

pnwtśrczptsbnd
27
28
29
30
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
Newsletter