Podobno mężczyźni myślą tylko o seksie. Cóż, nie ma dowodów na prawdziwość tego twierdzenia. Zapewne jest jednak coś na rzeczy. W filmie pt "Miłość i inne używki" pewien młody przedstawiciel farmaceutyczny stara się zrobić karierę w dużej firmie medycznej. Niestety lekarze go ignorują. Sytuacja całkowicie się zmienia w chwili, gdy zaczyna sprzedawać lek pomagający mężczyznom w w trudnościach jakie doświadczają w intymnych kontaktach z kobietami. Nagle lekarze wręcz łakną kontaktu z młodym handlowcem, promującym nowy lek na męską potencję. Co jest zatem w preparatach usprawniających aktywność seksualną brzydszej płci? Czy można podobne środki reklamować? Czy są to w istocie leki, czy też raczej suplementy? Czy skupianie się na fizycznej stronie seksu, jest w stanie na dłuższą metę uleczyć kompleksy części panów? Co ciekawe okazuje się, ze tematami tymi bioetyka niezwykle rzadko się zajmuje. Czy ktoś ma z tym problem?
KOMENTARZE