Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Organizmy transgeniczne-dlaczego TAK? Rozmowa z Wojciechem Kaniewskim
10.04.2011

Wojciech Kaniewski - profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, a także naukowiec z Monsanto Company.

 

Marta Cipińska: Jak zmieniła się sytuacja polskiej biotechnologii od momentu, gdy rozpoczął Pan karierę zawodową?
 
Wojciech Kaniewski: Gdy zaczynałem pracę po studiach chemicznych w 1965 roku, biotechnologia w sensie dzisiejszym nie istniała. Na studiach nie mieliśmy nawet biochemii, choć ta już zyskiwała na popularności. W 1978 pojechałem do USA by ratować plantacje chmielu przed epidemią wirusów. Wtedy to nastąpiła pierwsza transformacja bakterii, co zostało odebrane bardzo negatywnie. Zabroniono takich eksperymentów! Ale zaczęły się dyskusje o przyszłości biotechnologii. Uwierzył w nią dr Ernest Jaworski, ówczesny dyrektor naukowy Monsanto i zapoczątkował w 1984 badania nad ulepszaniem roślin. Ja dołączyłem do jego zespołu w roku 1986, by próbować uodpornić rośliny na wirusy. W Polsce ciągle sceptycznie podchodzono do tego typu badań. Zdarzały się wyjątki. Dotychczas największym polskim osiągnięciem w biotechnologii roślin jest ulepszenie lnu przez prof. Szope z Wrocławia. Niestety nie dostał zgody na jego uprawę. W Poznaniu pracuje się nad ziemniakiem odpornym na suszę. Czy wejdzie na pola produkcyjne?
 
Czy polskie badania nad modyfikacją genetyczną organizmów dorównują tym prowadzonym na całym świecie?
 
Wojciech Kaniewski: Tu wyraźnie przodują Amerykanie, gdzie robi sie to w dużych firmach z myślą o zyskach. W Polsce takich firm nie ma. U nas prowadzi sie badania nad modyfikacją bakterii i roślin, lecz ich praktyczne wykorzystanie ma znikome szanse.
 
Wiele osób obawia się niekorzystnego wpływu modyfikowanych roślin na nasze zdrowie. Czy są to słuszne obawy?
 
Wojciech Kaniewski: Obawy te są całkowicie niesłuszne! Ja pierwszego transgenicznego pomidora zjadłem w 1986 roku. Mieszkając w USA starałem się kupować przede wszystkim żywność modyfikowaną, bo ta jest najwszechstronniej przebadana. W USA co roku średnio umiera około 300 osób po zjedzeniu tzw. żywności  organicznej czyli ekologicznej. Od transgenicznej jeszcze nikt tam nie umarł ani nie zachorował, a transgenicznej żywności jest tam około 20 razy więcej niż organicznej.
 
W jaki sposób można poprawić bezpieczeństwo produktów transgenicznych?
 
Wojciech Kaniewski: Nie można! Te produkty są bezpieczne.
 
Czy przeciętny konsument posiada wystarczającą wiedzę na temat korzyści i ryzyka wynikających ze spożywania produktów modyfikowanych genetycznie?
 
Wojciech Kaniewski: Nie! Tu straszy sie konsumenta pseudo ryzykiem, a rzadko ktoś mówi o korzyściach. Konsument boi się żywności zmodyfikowanej, pomimo że na Polskim rynku takiej nie ma. Przeciętny konsument jest tak wystraszony, że nie interesuje się korzyściami ekonomicznymi, poprawą zdrowotności produktów żywnościowych, czy ochroną środowiska. Po prostu, został wystraszony!
 
Czy współczesna medycyna może się obejść bez użycia metod inżynierii genetycznej? 
 
Wojciech Kaniewski: Może, choć po co? Obecnie wiele leków produkuje się tanio w roślinach transgenicznych. Kanada zarzuciła świat tanią insuliną produkowaną w tytoniu. Argentyna produkuje insulinę w transgenicznych krowach, a wystarczy ich na cały kraj tylko 20. Ja brałem udział w produkcji szczepionki na wściekliznę w tytoniu w Filadelfii. Jest ona teraz w badaniach klinicznych. Firmy farmaceutyczne zarabiają wiele miliardów dolarów dzięki biotechnologii. To dlaczego z tego rezygnować?
 
Czy w Unii Europejskiej oznakowanie produktów modyfikowanych genetycznie jest wystarczające dla zapewnienia całkowitej kontroli?
 
Wojciech Kaniewski: W Unii jest obowiązek oznakowań i tego sie przestrzega. Dla mnie takie oznakowanie ułatwia bezpieczny zakup. Niestety, w Polsce żywność modyfikowana nadal jest niedostępna.
 
Jakie korzyści wynikają z hodowania nowych odmian roślin? Czy przewyższają one potencjalne straty?
 
Wojciech Kaniewski: Nie ma strat, są tylko zyski. W 2010 roku 16 milionów rolników w 29 krajach uprawiało taką żywność na powierzchni 148 milionów hektarów. Przeciętny zysk rolnika z uprawy 1 hektara to dodatkowe 250 - 300 dolarów.
 
Czy można uznać, że jedną z przyczyn hamowania wprowadzania organizmów transgenicznych na polski rynek, są trudności i niewiedza w zakresie komercjalizacji nauki?
 
Wojciech Kaniewski: Niewiedza i Polskie prawodawstwo, które zabrania sprzedaży nasion roślin modyfikowanych. Rolnik musi sprowadzać nasiona z zagranicy. Poza tym nie wolno mu tych zbiorów nikomu sprzedać, musi je zużyć we własnym gospodarstwie, co przy większych uprawach jest niemożliwe. W Polsce walczy o prawa rolników Komitet Biotechnologii, ale jesteśmy bezsilni wobec władz urzędników z ministerstw rolnictwa i środowiska, odpowiedzialnych za zgody na takie uprawy. Unia Europejska zmusiła państwa członkowskie do zgody na uprawę kukurydzy odpornej na omacnice prosowiankę, choć nasze władze utrudniają to do granic szaleństwa.
 
W jaki sposób połączyć hodowle roślin modyfikowanych z naturalnymi, tak by nie wypierały one rodzimych gatunków?
 
Wojciech Kaniewski: Trzeba pozwolić na modyfikacje "rodzimych gatunków" i zezwolić na ich uprawę. Ja zrobiłem polską odmianę ziemniaka Bzura odporna na stonkę i nie została wprowadzona do uprawy.
 
Wszelkie działania, przyczyniające się do znacznej ingerencji w przyrodę, rodzą pytania natury etycznej. Czy prowadzenie transgenicznych organizmów do środowiska nie jest niebezpieczne dla przyszłości ludzkości?
 
Wojciech Kaniewski: Jest mniej niebezpieczne niż rolnictwo tradycyjne. Mniej pestycydów i paliwa. Wyższe plony, a więc mniej obszarów uprawnych.
 
 
 
Portal Biotechnologia.pl serdecznie dziękuje za udzielenie wywiadu.
 
Red. Marta Cipińska
KOMENTARZE
Newsletter