W jednej z polskich klinik in vitro doszło do pomyłki. Wpierw zapłodniono niewłaściwą komórkę jajową, która następnie implantowana została do organizmu kobiety leczącej się z mężem z powodu niepłodności. Jak się następnie okazało owa kobieta urodziła nie swoje dziecko. Media podniosły alarm. Liczni publicyści wskazywali, że w sprawie jest wiele niewiadomych: Nie wiadomo, jak to się stało, że doszło do pomyłki? Nie wiemy, kto był dawcą komórki jajowej? Nie wiemy ponadto, czy prokuratura postawi zarzuty, a jeśli tak, to kto w tej sprawie je usłyszy.
Patrząc jednak już z pewnej czasowej perspektywy na wspomnianą sprawę otrzymujemy pewną dodatkową wiedzę na temat samego in vitro. Mamy świadomość, że metoda ta nie tylko omija biologiczne bariery. Po wyjściu na jaw sprawy z kliniki w Policach wiemy niestety także, że techniki „na szkle”, nie tylko wspomagają rozród, ale czasem bardzo go komplikują.
KOMENTARZE