Dr Mozart
O pozytywnym wpływie muzyki na ludzką psychikę nie trzeba nikogo przekonywać. Dzięki niej człowiek odnajduje inspirację, łagodzi skołatane nerwy lub też odnajduje siłę do podjęcia aktywności fizycznej. Także w ramach procedur leczniczych coraz częściej wykorzystuje się różnorodne melodie. W psychiatrii od kilku dziesięcioleci stosowana jest muzykoterapia. Jest ona traktowana jako metoda wspomagająca leczenie farmakologiczne. W trakcie seansów muzykoterapeutycznych pacjenci uczą się m. in. technik relaksacji mających kluczowe znaczenie w pokonywaniu objawów związanych np. z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi (popularna nerwica natręctw). Także w ramach terapii depresji spotkać można propozycje zajęć, w których wykorzystuje się muzykę. Z jednej strony proponowane są melodie łagodne sprawiające, iż pacjent czuje się bezpiecznie. Stopniowo wprowadzać można także utwory bardziej dynamiczne, które go aktywizują. Podobne formy działań stosowane są także w resocjalizacji. Dzięki muzyce „zapanować” można nad zbuntowanymi charakterami wychowanków. Zjawisko to pokazane zostało m. in. w kolejnych częściach filmu „Step up”. Muzyka wydaje się być również najdoskonalszym językiem, o czym przekonać się mogli widzowie oglądając kolejne sceny filmu „August rush”. Co jednak zjawiska te mają wspólnego z in vitro?
Blues w labie
Kilka miesięcy temu w trakcie jednego z odcinków programu „Dzień dobry TVN” Dorota Wellman i Marcin Prokop gościli doktora Wojciecha Sierka z Kliniki Leczenia Niepłodności i Diagnostyki Prenatalnej Gyncentrum w Katowicach. Powodem zaproszenia tego embriologa była informacja, że katowicki ośrodek leczenia niepłodności wykorzystuje muzykę w trakcie przeprowadzania w laboratorium procedury in vitro. Jak wskazywał dr Wojciech Sierka, wykorzystanie muzyki, która gra w bezpośrednim sąsiedztwie rozwijających się zarodków, ma racjonalne uzasadnienie. Jego zdaniem, melodia rozprasza się wokół zarodków. Pełni ona wówczas funkcję kołyski akustycznej. Dzięki niej niwelowane są nieczystości, które pojawić się mogą w trakcie procedury „na szkle”. Zaobserwowano o około 5% lepsze efekty w porównaniu do działań reprodukcyjnych, w trakcie których nie stosuje się podobnej „muzykoterapii”.
Tajemnica
Propozycje katowickich embriologów wielu uzna zapewne za mało poważne, pseudonaukowe działanie. Jednak dr Sierka zwrócił uwagę na kluczowe zjawisko. Debatując, a nawet spierając się na temat moralno-prawnych aspektów in vitro należy pamiętać, że w każdym z podobnych działań zawsze mamy do czynienia z pacjentami. Są nimi przyszli rodzice oraz zarodki, określane przez embriologa z Katowic, jako małe dzieciaki.
Jak zaznacza endokrynolog oraz ginekolog dr Anna Bednarska- Czerwińska, w procedurze pozaustrojowego leczenia niepłodności specjaliści starają się odtworzyć warunki naturalne panujące w organizmie matki. Czy kiedykolwiek uda się to medycynie? Tego nie wiemy. Czy zatem muzyka pomaga w leczeniu niepłodności? W procedurze in vitro wiele rzeczy pozostaje dla naukowców tajemnicą. Wykorzystanie muzyki w ramach podobnych działań z całą pewnością nie jest innowacyjnym ujęciem omawianego, ważnego społecznie tematu. Jest jednak formą przedstawienia zarodka, jako istoty żywej, o czym w debatach nadal często się zapomina.
KOMENTARZE