Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Klonowanie komisji bioetycznych
13.06.2013 , Tagi: , bioetyka

Komisje bioetyczne są w Polsce niepotrzebne? Podobnym zdaniem kilka miesięcy temu, w ramach II Forum Bioetycznego chcieliśmy zachęcić naukowców do próby refleksji nad znaczeniem omawianych, coraz istotniejszych w świecie medycyny i biologii instytucji. W odpowiedzi zasugerowano nam, iż możemy mieć trudność ze znalezieniem badacza, który zdecydowałby się odpowiedzieć pozytywnie na tak postawiony problem. Osoba ta kilka dni później może zostać sytuacyjnie zmuszona do złożenia w podobnym miejscu swojego projektu badawczego, a wówczas…

Znaczenie podobnych komitetów jest w naszym kraju coraz większe. Jest to o tyle interesujące, że w komentarzach medialnych dotyczących debaty bioetycznej najczęściej spotkać się można z poglądem, zgodnie z którym poziom dyskusji „moralno-medycznej” daleki jest od ideału. Być może właśnie dlatego 24 maja 2013 r. minister zdrowia podjął decyzję o powołaniu do istnienia Komisji ds. etyki w ochronie zdrowia. By zatem podnosić poziom polskiej debaty zastanówmy się nieco prowokacyjnie, czy podobne gremium powinno w ogóle powstawać? Czy ma rację bytu tworzenie kolejnych komisji, rad i komitetów, których zadaniem jest (jedynie) doradzanie, opiniowanie oraz sugerowanie?


Przeczytaj również:

II Forum Bioetyczne- Po co nam Komisje Bioetyczne?


Nowa kultura

Przywołane we wstępie Zarządzenie jest dwustronicowym dokumentem, w którym minister Bartosz Arłukowicz, w sposób bardzo ogólny przedstawia formalne założenia regulujące prace omawianego gremium. Szczególnie istotny w tym miejscu jest cel utworzenia nowej komisji. Jest nim mianowicie „(…)wyrażanie opinii w sprawach problemów etycznych w ochronie zdrowia” w odniesieniu zwłaszcza do „stosowania nowych procedur medycznych” oraz zagadnień związanych z wykonywaniem zawodów medycznych.

Nie trudno dostrzec w tym miejscu, że założenia są niezwykle ogólne. Trudno bowiem odnaleźć procedurę medyczną, która wyzbyta byłaby kontekstu etycznego, a wynika to przede wszystkim ze specyfiki pracy osoby wykonującej zawód medyczny. Lekarz, pielęgniarka, laborant, farmaceuta itd. to osoby, które  bezpośrednio lub pośrednio pracują z człowiekiem lub „na człowieku”.

Odnosząc się do wątku wykonywania zawodów medycznych dostrzec można pewne zaskakujące nakreślenie planowanych działań. Zarówno w wypowiedziach, jak i pierwszych inicjatywach min Arłukowicza oraz ministerstwa zdrowia widzimy, iż aktywność Komisji skierowana będzie przede wszystkim w stronę środowiska lekarskiego. Minister zwrócił bowiem uwagę, bardzo dobitnie stwierdzając: „chcę, abyśmy uczciwie porozmawiali o naszym środowisku. (…) Bycie lekarzem to nie jest wyłącznie czysta wiedza ekspercka (...), ale bycie lekarzem, to także rozumienie pacjenta. (...) Nie da się zbudować dobrego systemu bez dobrego rozumienia misji, jaką pełni lekarz (…) Powinniśmy rozpocząć debatę wewnątrzśrodowiskową, jakimi wartościami środowisko lekarskie musi się kierować”. Owa debata została rozpoczęta bardzo szybko, bo już 5 czerwca odbyło się spotkanie członków Komisji z przedstawicielami władz samorządu lekarskiego.

Podobne działania są o tyle zaskakujące, że gdy spojrzymy na np. wymienione powyżej zawody, jak pielęgniarka, laborant, czy farmaceuta dojdziemy do wniosku, iż słowa ministra zdrowia genialnie pasują do każdej z tych profesji, których przedstawiciele stykają się z osobą pacjenta. Miejmy zatem nadzieje na podobne spotkania z przedstawicielami innych pięknych zawodów medycznych 

Ale po co?

Czy jednak potrzebujemy kolejnego grona medycznych, a w zasadzie moralnych mędrców? Czy o problemach etycznych w ochronie zdrowia powinni wypowiadać się jedynie (w znacznej większości) humaniści, nigdy nie pracujący klinicznie z pacjentem? Cóż nowego owa Komisja może realnie wnieść? Choć pytania te mogą brzmieć obrazoburczo to jednak rozważmy, czy nie ma w nich nieco prawdy. Oto pewien przykład:

Załóżmy, iż naukowiec mieszkający w Łodzi zdecyduje się podjąć prace nad stworzeniem innowacyjnej metody chirurgii zarodka. Dojdzie on do wniosku, że diagnostyka preimplantacyjna nie powinna posiadać charakteru zero-jedynkowego, ale powinna zostać uzupełniona możliwościami „leczenia” zarodka. Załóżmy, że ma projekt, który chce zrealizować w swoim laboratorium. Badacz ten zapewne będzie świadom, iż musi wpierw na badanie uzyskać zgodę komisji bioetycznej. Jeśli jest to pracownik Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, to zobowiązany będzie wnioskować o opinię do podobnego uczelnianego etycznego gremium. Załóżmy, iż badacz ten po uzyskaniu zgody unowocześni swoją technikę w taki sposób, iż proces diagnozy, a następnie terapii całkowicie zrewolucjonizuje zagadnienie badania zarodka przed implantacją do macicy w procedurze In vitro. Tematem tym zapewne w krótkim czasie zainteresuje się Komitet Bioetyki przy Prezydium PAN, który zapewne w podobnej kwestii wydałby swoje stanowisko. Być może głos zabraliby również coraz bardziej rozpoznawalni eksperci bioetyczni Konferencji Episkopatu Polski. W konsekwencji opinie wyraziłoby zapewne nowopowstałe etyczne gremium resortu zdrowia. Co ciekawe na poziomie ministerstwa zdrowia o opinie mogłaby być poproszona na wstępnym etapie również Odwoławcza Komisja Bioetyczna, która rozpatrywała by ewentualną decyzję odmowną wydaną przez podobne, tyle że uczelniane gremium.

Powyżej przedstawiona, być może nieco trywialna historia pokazuje jednak, że obecnie w Polsce komisje bioetyczne funkcjonują przy uczelniach, instytutach badawczych oraz izbach lekarskich. Istnieją także podobne komitety ogólnokrajowe. Spośród wszystkich powyżej wymienionych instytucji realne znaczenie dla badacza posiadają te komisje, które podejmują decyzję dotyczącą przyszłości jego projektu badawczego. Oceniają go, weryfikują, analizują pod kątem medycznym, prawnym oraz etycznym, a następnie podejmują konkretną decyzję. Bioetyczne organy ogólnopolskie tworzone przez PAN, oraz kościół katolicki nie posiadają żadnych uprawnień decyzyjnych. Tworzą one przestrzeń debaty. Jedne z nich ukazują, ai inne wypracowują pewne standardy, które winny być brane pod uwagę w procesie rozwoju biomedycyny.  

Taka sama, ale inna?

Powołana przez ministra Arłukowicza komisja z całą pewnością zalicza się do drugiej grupy organów bioetycznych. Odwołano się w tym miejscu do sprawdzonego modelu zaproszenia do podobnego gremium uznanych w nauce ekspertów. Skład osobowy jednak w pewnym sensie „rozczarowuje”. Okazuje się bowiem, że nowa Komisja w połowie składa się z członków działającego od dwóch lat Komitetu Bioetyki przy prezydium PAN. Osoby takie, jak S. Barbara Chyrowicz, Eleonora Zielińska, czy Paweł Łuków, to akademicy o uznanej w środowisku pozycji. W gronie ekspertów etycznych znaleźli się również Joanna Różyńska (także członek Komitetu) ora Dorota Karkowska i Jan Hartman. Komisją kierować ma wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki, wsparty przez Jakuba Bydłonia, kierującego w resorcie Departamentem Dialogu Społecznego. Powyższy skład z całą pewnością może budzić wątpliwości wszystkich środowisk medycznych. W ministerialnej komisji znalazł się bowiem zaledwie jeden lekarz. Pozostałe osoby (brak jest dokładniejszych informacji o Jakubie Bydłoniu) to: filozofowie oraz prawnicy. Innymi słowy o etycznych dylematach środowiska etycznego debatować będą osoby, które nie praktykowały nigdy, jako lekarze (poza wiceministrem), pielęgniarki lub laboranci. Oczywiście w tym miejscu można uznać, iż „nie mrzemy powołać wszystkich”. Poza tym dobrze jeśli pewne rzeczywistości oceniają osoby, które nie są „uwikłane” w zawodowe „układy”. Owa niezwykle cenna perspektywa musi być uzupełniona o wiedze praktyczną. Komitet Bioetyki przy Prezydium PAN, Zespół ekspertów bioetycznych KEP czy też lokalne komisje bioetyczne składają się z przedstawicieli o wykształceniu medycznym i humanistycznym. Racją jest, że np. prof. Eleonora Zielińska jest jednym z najlepszych ekspertów prawa medycznego. Także prawdziwe jest twierdzenie, że siostra prof. Barbara Chyrowicz, jako bioetyk potrafi genialnie dyskutować z genetykami, a dr Dorota Karkowska potrafi wyłożyć czym są w polskim systemie ochrony zdrowia prawa pacjentów, Komisja w podobnym składzie może ukazywać jednak jedynie pewne jednostronne oblicze etycznych wyzwań medycyny. Część z nich nie da się jednak przedstawić jeśli wpierw nie doświadczyło się swoistego dramatu dylematu związanego z np. zakresem informowania Pacjenta o prawdopodobieństwie wystąpienia choroby genetycznej.

Prawo czy etyka?

Każda dyskusja dotycząca etyki w biomedycynie zasługuje na uznanie. Formułowanie pytań, zmuszanie do refleksji jest w istocie samowychowaniem środowiska badaczy, którym rozwój nauki daje niezwykłe możliwości modyfikowania natury ludzkiej. Przy całym uznaniu dla chęci podjęcia przez ministerstwo zdrowia debaty etycznej trudno uznać, iż będzie ona w jakikolwiek sposób kreowana przez Komisję ds. etyki w ochronie zdrowia. Lektura krótkiego Zarządzenia nie daje nadziei, iż podobne gremium przerodzi się w urzędniczy think tank, który z mocy wiedzy będzie radził co wolno, a czego nie wolno. Brutalnie bowiem rzecz ujmując lekarze mogą zastanowić się czemu mają słuchać podobnej Komisji, skoro dysponują opiniami Ośrodka Bioetyki utworzonego przez Naczelną Izbę Lekarską, w skład którego wchodzą przede wszystkim praktykujący lekarze posiadający również wykształcenie bioetyczne, jak np. Konstanty Radziwiłł. Konkludując zatem metaforycznie warto zadać pytanie czy ciesząc się z wybudowania kolejnego etycznego pomieszczenia nie powinniśmy przypomnieć sobie, iż nadal brakuje nam prawnego przedpokoju, który niewygodne przejściowe mieszkanie uczyniłby o wiele bardziej przyjemnym w codziennym korzystaniu?

Błażej Kmieciak  
Portal: biotechnologia.pl

Źródła:

1. www.pulsmedycyny.pl

2. www.zdrowie.abc.com.pl

3. www.rynekzdrowia.pl

4. www.mz.gov.pl      

 

(zdjęcia: http://www.sxc.hu/ )

KOMENTARZE
news

<Czerwiec 2024>

pnwtśrczptsbnd
27
28
29
30
31
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
Newsletter