Unia Europejska v. Rada Europy
Gdyby ten obywatelski projekt wszedł w życie, byłby pierwszym międzynarodowym dokumentem jednoznacznie opowiadającym się za ochroną życia poczętego. Dotychczasowe próby wypracowania odpowiedniego konstruktu w prawie międzynarodowym ograniczyły się do powstania, bardzo ogólnej w swej treści, Europejskiej Konwencji Bioetycznej. Konwencja nie wyjaśnia stosowanych przez siebie, a zasadniczych dla debaty bioetycznej, pojęć: „istota ludzka” i „osoba ludzka”.
Poszukując człowieka
Wróćmy jednak do tematu. Europejska Inicjatywa Obywatelska (ECI – the European Citizens’ Initiative) wpisuje się w mechanizm demokracji uczestniczącej, stworzony na mocy traktatu lizbońskiego, który przyznaje prawo inicjatywy ustawodawczej projektom obywatelskim, popartym przez minimum 1 milion mieszkańców UE. Niestety, mechanizm ten w praktyce nie zdał egzaminu, obnażając fasadowość demokracji oraz wyłącznie deklaratywną wartość głoszonych zasad etycznych.
Komisja Europejska, przed którą składane są wszystkie inicjatywy obywatelskie posiada prawo kontroli tych dokumentów zanim jeszcze skierowane zostaną do zbierania poparcia wśród obywateli. W omawianym przypadku Komisja stwierdziła, że dysponuje dodatkowo prawem weta wobec inicjatyw, które uzyskały wymagane poparcie społeczne. Taka droga legislacyjna nie posiada nawet znamion legalności.
W rzeczywistości Komisja Europejska posiada trzy miesiące od dnia otrzymania dokumentów zweryfikowanych przez kraje, w których zbierano podpisy, na dokonanie analizy złożonych inicjatyw obywatelskich. Ponadto, zobowiązana jest to podania do publicznej wiadomości uzasadnienia swojej decyzji nt. dalszych działań. Wszystkie wnioski wpływające do Komisji przekładane są następnie Radzie Unii Europejskiej oraz (w większości) Parlamentowi Europejskiemu.
Kultura niedemokratyczna
Zaprezentowane w omawianej sprawie stanowisko KE daje świadectwo hipokryzji i lekceważenia dla obywateli. Komisja, odrzucając EIO „ONE OF US” wydała przyzwolenie na kontynuowanie badań niezachowujących standardów etycznych oraz na zabiegi aborcji w krajach rozwijających się, gdzie jest to zakazane przez obowiązujące prawo karne.
Zdaniem przedstawicieli Inicjatywy „ONE OF US”, Komisja Barroso zlekceważyła procedury demokratyczne i dopuściła się rażących nadużyć. Zamiast uznać sukces EIO, nadużyła swojej władzy i zablokowała dalszą procedurę legislacyjną, wydając świadectwo o własnej kulturze demokratycznej…
Nowa miotła
Jednak osoby odpowiedzialne za EIO „ONE OF US” zapowiadają, że to nie koniec walki o ochronę prawną życia ludzkiego w prenatalnej fazie rozwoju. Zapewniają, że istnieje rozwiązanie tej, zdawałoby się patowej, sytuacji. Po pierwsze, wskazują na możliwość złożenia skargi do Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu, który w swoim orzecznictwie uznawał już poszanowanie dla życia ludzkiego od chwili poczęcia (sprawia Brustle przeciw Greenpeace z 2011 roku). Po drugie zapewniają, że Europejska Federacja Ruchów Obrony Życia „ONE OF US” powstała 10 kwietnia br., nie ustanie w działaniu. Postanowiła ona stworzyć stałą strukturę współpracującą z instytucjami europejskimi, która zamierza aktywnie zabiegać o poszanowanie praw „najmniejszych i najsłabszych z ludzi”. Nadzieją na owocną współpracę jest również zmiana sił politycznych, która dokonała się podczas przeprowadzonych 25 maja wyborów do Parlamentu Europejskiego.
Jakub Bałtroszewicz, koordynator Komitetu Narodowego Inicjatywy „Jeden z nas” w Polsce, na stronie Fundacji „Jeden z nas”, zapewnia: „Być może jeszcze dzisiaj Komisja Europejska tego nie dostrzega, ale z całą pewnością jej nowy skład będzie pracował w całkowicie nowej przestrzeni: przestrzeni obecności instytucji obywatelskich obecnych i blisko współpracujących z eurodeputowanymi i stale domagających się poszanowania prawa do życia oraz żądających, by pieniądze podatnika UE nie były wydawane na zabijanie ludzi”. To bardzo jednoznaczna i bezkompromisowa retoryka. Trudno jednak o kompromis w sprawach dotyczących życia ludzkiego.
Jeden z nas czy już obcy?
Drzemiący w społeczeństwie międzynarodowym potencjał i obywatelska odpowiedzialność natrafiły na wysoki polityczny i ideologiczny mur… „Jeden z nas”, okazał się „Obcym”. Nie rozpoznano głosu obywateli wśród „harmonii dyktatury postępu”. Pozostaje mieć nadzieję, że nowi europarlamentarzyści rzeczywiście nie zawiodą i nie uśpią swoich sumień, a „Jeden z nas” nie będzie już musiał „umierać dla prawdy”.
red. Zofia Szafrańska
KOMENTARZE