Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
"GMO(...)nie przyniesie światu żadnych korzyści" - Jacek Winiarski, Greenpeace Polska.
26.09.2011

      

Jacek Winiarski - Rzecznik Prasowy Greenpeace Polska

 

Marta Cipińska: Jakie działania podejmuje Greenpeace, aby zapobiec wprowadzeniu upraw GMO w Polsce i Europie?

Jacek Winiarski: Greenpeace prowadzi kampanię przeciw użyciu GMO w środowisku naturalnym już od dwudziestu lat. W Polsce od powstania biura, czyli od 2004 r. Upubliczniamy niezależne dane naukowe na temat GMO, które pokazują negatywny wpływ roślin transgenicznych na środowisko naturalne, zdrowie, sytuację rolników i tym samym podważają propagandę sukcesu, jaką koncerny agrochemiczne próbują stworzyć wokół tej technologii. Organizujemy także akcje protestacyjne, których celem jest zwrócenie uwagi opinii publicznej na problem jaki stanowi GMO dla rolnictwa, zdrowia i środowiska naturalnego. W 2010 roku wraz z organizacją Avaaz zebraliśmy milion podpisów od obywateli Unii Europejskiej w ramach Europejskiej Inicjatywy Obywatelskiej. Europejczycy w ten sposób wyrazili żądanie wprowadzenia zakazu upraw roślin modyfikowanych genetycznie na terytorium Unii Europejskiej. Wydaliśmy już dwie edycje poradnika dla konsumentów „Czy wiesz co jesz – jak unikać żywności modyfikowanej genetycznie”. Nagłaśniamy skandale, jak np. obecność nieoznakowanego ryżu transgenicznego na półkach polskich sklepów. Przede wszystkim jednak staramy się wywrzeć presję na decydentów aby wzorem wielu innych krajów UE wprowadzono w Polsce zakaz upraw kukurydzy MON 810 i ziemniaka Amflora, czyli dwóch odmian roślin modyfikowanych genetycznie dopuszczonych do uprawy na terytorium Wspólnoty.


W jaki sposób "przeciętny obywatel" może przyłączyć się do kampanii przeciwko GMO?

Jacek Winiarski: „Przeciętny obywatel” może brać udział w akcjach protestacyjnych organizowanych przez nas oraz przez inne organizacje i grupy sprzeciwiające się GMO. Może podpisywać apele, np. w Internecie i przesyłać je do znajomych. Powinien działać w myśl zasady „myśl globalnie, działaj lokalnie”, tzn.  domagać się od polityków w swoim regionie wprowadzania praw chroniących go przed GMO, domagać się od sklepów, w których robi zakupy wycofywania produktów zawierających składniki GMO i nie kupować takich produktów. To „przeciętni obywatele” skrzykując się za pomocą Facebooka zorganizowali tego lata manifestacje, które doprowadziły do zawetowania przez prezydenta Komorowskiego poprawek do ustawy o nasiennictwie.

 

Dlaczego społeczeństwo tak bardzo obawia się roślin transgenicznych?

Jacek Winiarski: Społeczeństwo jest coraz bardziej świadome. W dobie Internetu i Wikileaks nie trudno znaleźć informacje o negatywnych skutkach GMO i niecnych poczynaniach firm biotechnologicznych z Monasanto na czele. Do ludzi dociera, że robi się z nich króliki doświadczalne i nie godzą się na to. Konsumenci boją się o swoje zdrowie, rolnicy o swoje zbiory, a ci, którym na sercu leży dobro przyrody boją się o środowisko. I nie są to lęki bezzasadne. Jest mnóstwo niezależnych danych mówiących o tym, że produkty GMO są niedostatecznie przebadane. Łatwo je wyłowić spośród tych przeprowadzanych przez przemysł agrochemiczny lub na jego zlecenie. Ponadto historia głównego gracza na rynku sprzedaży nasion GMO – koncernu Monsanto pokazuje, w jak bezwzględny sposób (korupcja polityków, utajnianie niekorzystnych wyników badań) firma ta dąży do gromadzenia zysków. Ponadto coraz częściej ludzie zdają sobie sprawę, że argumenty producentów GMO nijak się mają do rzeczywistości. Mówią oni o walce z głodem, a świat głoduje. Mówią o większych zyskach rolników a np. w Indiach, a rolnicy doprowadzani są do bankructwa i masowo popełniają samobójstwa. Mówią o strefach buforowych, które rzekomo mogą oddzielić pola z roślinami modyfikowanymi genetycznie od tych naturalnych, a co rusz dochodzi do niekontrolowanych skażeń. Mówią o mniejszym użyciu środków ochrony roślin w przypadku upraw GMO, podczas gdy ich zużycie wzrasta. Przykłady można by mnożyć. Ciężko tego nie zauważyć.

 

Czy istnieją dowody na szkodliwość GMO?

Jacek Winiarski: GMO to technologia, która ma zaledwie kilkanaście lat i nikt nie jest w stanie stwierdzić jakie będą długofalowe skutki jej stosowania w rolnictwie. Podobnie jest w przypadku żywności. Jest jednak sporo badań i przesłanek, które pokazują, że niebezpieczeństwo jest realne. Francuscy naukowcy karmiąc szczury laboratoryjne paszą z roślin modyfikowanych genetycznie zauważyli u nich w drugim i trzecim pokoleniu zaburzenia pracy organów wewnętrznych i bezpłodność u samców. W Australii po prawie 10 latach prac zrezygnowano z dalszych badań nad grochem GMO, gdy okazało się, że szczury po ich spożyciu zapadały na zapalnie płuc. Ostatnio w Kanadzie, gdzie masowo uprawia się i spożywa GMO, znaleziono toksyny BT w ludzkiej krwi, w tym w krwi pępowinowej i krwi płodów. Jeśli chodzi o środowisko to za smutny przykład niech posłuży Meksyk, który do niedawna był światową kolebką bioróżnorodności kukurydzy. Dziś, na skutek skażenia GMO, został tam już tylko tych ułamek odmian. W Ameryce Południowej, głównie w Argentynie, pod uprawy genetycznie modyfikowanej soi wycięto już miliony hektarów naturalnych lasów. GMO wiąże się też z problemem masowego wymierania pszczół. Czy takie ryzyko jest tego warte? Przecież GMO, poza dodatkowymi zerami na kontach firm je produkujących nie przyniesie światu żadnych korzyści.

 

Czy wykorzystanie modyfikacji genetycznych nie jest rozwiązaniem dla państw, w których panuje klęska głodu?

Jacek Winiarski: Większość głodujących ludzi na świecie zamieszkuje kraje, które posiadają nadwyżki żywności, nie zaś jej niedobory. Zgodnie z opinią Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), obecnie produkujemy półtora razy więcej pożywienia niż jest to potrzebne, aby zapewnić każdemu człowiekowi pełnowartościową dietę. Problemem nie jest więc brak żywności lecz jej zła dystrybucja. Podczas gdy „bogata północ” marnuje potężne ilości jedzenia, „biedne południe” umiera z głodu. Ponadto, jak pokazują raporty ONZ, bezpieczeństwo żywnościowe może zapewnić tylko zrównoważony model rolnictwa, który opiera się m.in. na rozwoju gatunków lokalnych. Są one nie tylko bardziej wydajne ale również bardziej odporne na postępujące zmiany klimatu.

 

W jaki sposób zmieni się polski rynek po przyjęciu nowej ustawy o nasiennictwie, która umożliwia uprawę GMO?

Jacek Winiarski: Prezydent zawetował ustawę i mamy nadzieję, że nie ujrzy ona światła dziennego. Gdyby jednak tak stało, nie będzie to jeszcze koniec świata. Zezwolenie na handel materiałem nasiennym GMO w Polsce, sankcjonuje tylko absurdalną sytuację, z jaką mamy do czynienia obecnie. Jest zakaz handlu nasionami GMO, nie ma zakazu wysiewu. Rolnicy mamieni perspektywą łatwego zysku, kupują ziarno np. w Czechach i wysiewają w Polsce. Nikt tego nie kontroluje. Nawet Ministerstwo Środowiska nie wie ile mamy pól obsianych MON 810 i gdzie się znajdują. Oczekujemy, że rząd polski wzorem innych krajów UE wprowadzi zakaz uprawy poszczególnych gatunków GMO i tym samym wypełni swoje ramowe stanowisko w tej sprawie.

 

Portal Biotechnologia.pl serdecznie dziękuje Panu Jackowi Winiarskiemu za udzielenie wywiadu.

 

Red. Marta Cipińska

KOMENTARZE
news

<Październik 2024>

pnwtśrczptsbnd
30
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
1
2
3
Newsletter