Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Etyczne aspekty przeprowadzania badań na zwierzętach- głos poparcia.
03.12.2012 , Tagi: , bioetyka

Badania na zwierzętach wywołują skrajne emocje. Z jednej strony pojawiają się opinie badaczy, którzy stanowczo zwracają uwagę, iż zakaz przeprowadzania badań i eksperymentów na zwierzętach doprowadzić może naukę do stagnacji. Z drugiej strony coraz częściej pojawiają się głosy sprzeciwu wobec podobnych działań. Zaznacza się, że człowiek nie ma prawa wyrządzać konkretnej krzywdy innym istotom żywym. Sam temat, tak jak wspomniano wywołuje bardzo wyraźne reakcje. Jest to skądinąd zrozumiałe. Eksperymenty podejmowane w konkretnym celu, często wiążą się z zadaniem zwierzęciu realnego bólu lub też innej formy cierpienia fizycznego lub psychicznego. Wydaje się, iż sformułowanie stanowiska w tej delikatnej sprawie sprowadza się do udzielenie odpowiedzi na kilka pytań takich, jak: Czy człowiek jest „większy gatunkowo” niż zwierzę? Czy człowiek ma prawo by panować nad zwierzęciem? Czy ma prawo wykorzystywać inne żyjące gatunki do własnych celów?

Kilka słów o…

Gdy dyskutujemy o możliwości przeprowadzenia działań naukowych na zwierzętach naturalnie pojawia się wątpliwość, mówiąca czy zwierze jest podmiotem, czy też przedmiotem ludzkich działań? Udzielenie odpowiedzi na  postawiony w podobny sposób problem może odbywać się po przez rozważanie, jaką relację posiada człowiek ze zwierzętami. Jak nawiązujemy z nimi kontakt?, Czy możemy je kupić, czy możemy je sprzedać? Czy korzystamy z materiałów „produkowanych” przez zwierzęta? Czy wspomniane produkty człowiek może odebrać zwierzęciu? Czy można ograniczyć wolność zwierzęciu? Czy można je zabić?

Powyższe pytania służą jedynie skierowaniu na pewną płaszczyznę rozważań w chwili, w której to decydujemy się poruszać temat eksperymentów na zwierzętach. W tym miejscu bowiem jasno należy zaznaczyć, że pytań o prawo do: badań neurologicznych, testów wysiłkowych, eksperymentów z użyciem nowych farmaceutyków, wykonywanych na żywych osobnikach innych niż człowiek nie można pozostawić, bez realnego porównania do….relacji z drugim człowiekiem. Wydaje się, że odpowiedzi na powyżej postawione pytania brzmiały by inaczej w chwili, gdy odnoszą się do zwierzęcia, a inaczej, gdy kierują nas do drugiego człowieka. Czy ma to jakiekolwiek znaczenie?

Jest prawdą twierdzenie, że w przyrodzie odnajdziemy wiele żywych istnień, które w szeroko pojęty sposób biologiczny będą podobne do człowieka. Papugi można nauczyć wypowiadania licznych zdań, delfiny i labradory w sposób genialny pełnią rolę terapeutów, orki imponują ludziom swoją wiernością, a organizacja mrowisk niewątpliwie wpędzić może w kompleksy niejednego menagera dużej korporacji. Czy jednak pomiędzy ww. zdolnościami, właściwościami oraz cechami występującymi u zwierząt postawić można znak równości odnosząc je do gatunku homo sapiens?

W tym miejscu można postawić tezę mówiącą, iż człowieka od zwierzęcia różni się posiadaniem tzw. duszy rozumnej. Szanując przekonania religijne miliardów ludzi, argument ten należy postawić na subtelnym boku. Duszy bowiem nie da się zmaterializować i zawsze w toku dyskusji dochodzimy do momentu, w którym uznajemy, że w istnienie duszy wierzymy, albo nie dajemy temu wiary. Wydaje się, że różnica pomiędzy zwierzętami a człowiekiem leży nieco gdzie indziej.

Tacy sami, ale inny

W ostatnim czasie prof. Jan Hartman, krakowski bioetyk uznał, że „Nie można stawiać ludziom wymagań niemożliwych do spełnienia. Zabijanie się w świecie zwierzęcym, do którego sami należymy (podkreślenie BK), jest czymś zwykłym i nie ma co udawać, że nie jesteśmy zwierzętami mięsożernymi. Być może poszczególne osoby mogą się wyrzec mięsa, ale jako gatunek nie musimy, a chyba i nie możemy dążyć do takiego ideału. Człowiek, który je mięso, nie musi czuć się winny z tego powodu.” W sensie biologicznym trudno uznać, ze nie jesteśmy zwierzętami. Funkcjonujemy w oparciu o określone, złożone procesy biolog cze, które, co tu dużo ukrywać u swoich pacjentów widzą także lekarze weterynarii. Czy jednak nie jest tak, że człowiek, jako zwierze, zapanował nad innymi zwierzętami? Odpowiedź na powyższe pytanie brzmi: TAK. W dobie tzw. kultury praw człowieka dopuszczenie do głosu słowa „panować” wzbudza zwyczajne przerażenie. Panowanie człowieka nad zwierzęciem jest jednak zjawiskiem całkowicie naturalnym. Egipcjanie wykorzystywali zwierzęta do budowy piramid (część z nich czcili), starożytni rzymianie korzystali z zaprzęgów konnych, co nota bene  obecne jest na także dzisiaj części współczesnych obszarów wiejskich. Zarówno dzisiaj, jak i w przeszłości naturalnym było, iż to pies chronił domu człowieka, a nie człowiek bronił budy psa. Pomimo licznych debat wegetariańskich, jedzenie mięsa jest wpisane  w swoisty kutrowy kod znacznej większości narodów. Łowienie ryb, polowanie na króliki i ptaki było obecne, nadal istnieje i zapewne, biorąc pod uwagę łowieckie okresy ochronne dalej będzie funkcjonować.

Człowiek panuje nad zwierzęciem, nie jest jego partnerem i nigdy takowym nie będzie. Rozważania na temat możliwości komunikacyjnych nawet ssaków naczelnych nie posiada większego sensu. Człowieka od zwierząt odróżnia nie tylko sfera stricte biologiczna, Używanie jej w argumentacji jako elementu dominującego jest błędem. Człowiek, to „coś więcej” niż biologia.

Prawa zwierząt?!

Ogłoszona ponad 50 lat temu Powszechna Deklaracja Praw Człowieka nie może być przenoszona na zasadzie „kopiuj, wklej” na zwierzęcą rzeczywistość. Prawa człowieka wynikają nie tylko ze wspomnianej sfery biologicznej. Ich ogłoszenie jest pierwszym i koronnym dowodem na to, ze to człowiek, w toku trwania ewolucji ukształtował w sobie cechy socjopsychobiologiczne, które pozwalają mu nie tylko organizować świat, pozwalają mu nade wszystko zapanować nad własnymi popędami, emocjami, planami, działaniami itd. jedynie człowiek, w świadomy sposób potrafi powiedzieć sobie: NIE! Złośliwi podadzą „tysiące przykładów ludzkich np. samców”, który nie panują nad swoim popędem. Jest to prawda, ale w świecie zwierząt nie spotkamy czteronożnego specjalisty seksuologii klinicznej, nie ma tam także trybunału, który na podstawie logicznych przesłanek oceni dane postępowanie w oparciu o określony kod: słowny, kulturowy, społeczny oraz prawny.. Mówiąc inaczej, człowiek skatalogował odnoszące się do niego prawa i obowiązki, gdyż zostały ona ukazane, określeni inteligentni osobnicy analizując działanie innych osobników ogłosili je jako uniwersalny wzór. Czy zwierzęta mają zatem idąc tym tropem także jakieś prawa? Na pytanie to można odpowiedzieć twierdząco, ale jedynie przy założeniu, że prawa człowieka i prawa zwierząt nie będą stawiane na tej samej szali interpretacyjnej. Pisząc prościej.

Peter Singer od lat zwraca uwagę na istnienie praw zwierząt. M. In. podobne doprowadziła do uchwalenia w 1977r. tzw. Powszechnej Deklaracji Praw Zwierząt. Ponadto np. w Hiszpanii wprowadzono odrębny, ustawowy zakaz zabijania małp człekokształtnych. Nie można na nich także przeprowadzać eksperymentów medycznych. Wspomnianych uprawnień zwierzęta nie nadały jednak sobie same, to człowiek je nazwał, skatalogował oraz ogłosił. Warto zastanowić się zatem, czy zwierzęta wiedzą, że mają prawa, więcej, czy potrafią same je egzekwować?

O wilku mowa….

Jasno należy zaznaczyć, że opisane rozważania nie przeczą twierdzeniu, iż człowiek nie ma prawa znęcania się nad zwierzęciem, Ne może mu zadawać cierpienia i bólu. Czy jednak ostatnia z ww. zasad nie posiada wyjątku. Jak wiemy w trakcie eksperymentów medycznych zwierzęta mogą doznawać cierpienia. I właśnie ten element jest nierzadko najtrudniejszy do akceptacji: jak można zadawać ból innej żywej istocie? Jak można prowadzić do jej unicestwienia?

Badania na zwierzętach pokazują, rzadko podkreślaną właściwość nauki. Mówią one bowiem jasno, sposób podejmowania badań naukowych jest dalej niedoskonały. W tym jednak przypadku, nawet zakładając, że postawimy znak równości pomiędzy człowiekiem i innymi zwierzętami zostajemy postawieni przed bardzo realnym dylematem moralnym: wiemy, iż np. testowane substancje, techniki badawcze lub środki farmaceutyczne muszą być sprawdzone na żywym organizmie, kogo zatem wybieramy zwierze, czy też człowieka? Wiemy, iż ww. np. testy prowadzić mogą do śmierci, ponownie kogo wybieramy…? Wiemy, że prowadzić mogą do upośledzenia określonych układów w organizmie, co stanowić będzie ogromną wartość poznawczą, na kogo w tym momencie pada wybór? Jest racją, że człowiek powinien poszukiwać innych alternatywnych metod prowadzenia badań, w chwili obecnej nie ma jednak często takiej alternatywy. Jasno należy zaznaczyć, że człowiek nie ma prawa znęcać się nad zwierzęciem, nie może przeprowadzać badań jedynie dla bezcelowej ciekawości- wydaje się, że wówczas sam powinien być zbadany. To właśnie wówczas, przez licznych nazwany zostać może…zwierzęciem.

Człowiek panując nad zwierzęciem odpowiada za nie. Doskonałym przykładem owej ludzkiej odpowiedzialności jest wprowadzenie zakazu testowania na zwierzętach produktów kosmetycznych. Produkty te nie są człowiekowi niezbędne do egzystencji, perfumy nie ratują życia człowieka, określony preparat farmaceutyczny może mieć jednak taką własność. Człowiek ma obowiązek poszukiwać alternatywnych metod badawczych. Naukowiec powinien mieć świadomość kontrolowania jego pracy przez określone gremia bioetyczne oraz, niekiedy kodeks karny. W toku oceny moralnej eksperymentów na zwierzętach, korzystając z schematu Ignacego Loyoli warto zastanowić się, jaki jest ich cel, jakie metody wykorzystano do jego osiągnięcia (czy są np. proporcjonalne), warto zobaczyć równie jaki osiągnięto bądź też można osiągnąć efekt. Zaprzestanie badań na zwierzętach, w imię walki z ich zabijaniem, prowadzić może do zabójstwa, nauki. W konsekwencji doświadczać będziemy żałoby, którą odczuwamy po śmierci psa, ale jest ona jednak nieco inna niż ta, gdy żegnamy drugiego człowieka.

Red. Błażej Kmieciak         

(w artykle wykorzystano zdjęcie zaczerpnięte z: http://www.sciencedaily.com/releases/2009/05/090507101820.htm)

KOMENTARZE
Newsletter