Czy to ważne?
Pod koniec października Zespół ekspertów ds bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski spotkał się na debacie, która poświęcona była zagadnieniom procedury in vitro. W trakcie jednego z wystąpień, prof. Michał Królikowski zwrócił uwagę, iż we współczesnej debacie bioetycznej dominuje argumentacja emocjonalna: Dlaczego ma być prawo do in vitro? Bo nie można zgodzić się na dramat par, które nie mogą mieć dziecka. Dlaczego ma być aborcja? Np. dlatego, że nie możemy zgodzić się na dramat kobiety, która jak urodzi to dziecko, to nie będzie go widzieć, bo oślepnie (…) W tej debacie bardzo trudno jest sprawić, by interlokutorzy funkcjonowali na poziomie argumentacji normatywnej albo dążyli do spójności systemu – podkreślał ww. wiceminister sprawiedliwości. Królikowski zapewne słusznie wskazuje, iż emocjonalność oraz coraz dalej idący brak racjonalności dominuje w trakcie licznych dyskusji jakie odnoszą się do in vitro oraz aborcji. Powyżej wspomniane wyniki badań jakie opublikowali naukowcy z Royal College of Obstetricians and Gynaecologists w Wielkiej Brytanii w pewnym sensie miały stanowić próbę ukazania racjonalnych argumentów, zgodnie z którymi ludzki płód nie odczuwa bólu, stąd też teza o „zbrodni aborcji” traci rację bytu. Jak donosi serwis biomedical.pl Według ekspertów, końcówki nerwowe płodu nie są jeszcze na tym etapie (do 24 tyg.- przyp BK) wystarczająco wykształcone, aby mogły przesyłać sygnały do kory mózgowej i wytwarzać uczucie bólu. Autorzy artykułu wskazują ponadto, iż w zasadzie coraz śmielej można stwierdzić, iż płód również po wspomnianym okresie w zasadzie funkcjonuje, w stanie permanentnego snu. Zdaniem brytyjskich uczonych „adenozyna, zawarta w wodach płodowych otaczających płód, osłabia aktywność neuronów.” Wspomniane wyniki badań odniesione zostały nie tylko do kwestii aborcyjnych, ale w ocenie autorów raportu podsumowującego wyniki analiz uprawniają do postawienia tezy, zgodnie z którą stosowanie leków uśmierzających ból nienarodzonego jeszcze dziecka, w trakcie chirurgicznych operacji płodowych jest w istocie bezzasadne.
Szkoda kontry
Czy podobne analizy mają sens? Czy ich społeczna implementacja prowadzić może do zmiany obowiązującego prawa? Np.: w polskiej Ustawie o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży wskazuje się, iż aborcja jest uprawniona (np.: w sytuacji przypuszczenia ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu) do momentu osiągnięcia przez poczęte dziecko możliwości do samodzielnej egzystencji poza organizmem matki. Obecnie trudno wskazać sztywną granice. Co pewien czas dochodzą do nas informacje, zgodnie z którymi lekarzom udało się uratować, pisząc kolokwialnie coraz mniejsze dziecko. Przyjąć jednak należy, iż podobna granica znajduje się na poziomie 22- 24 tygodnia ciąży. Brytyjscy naukowcy uznali, iż do tego momentu, a i prawdopodobnie później można stwierdzić, iż płód nie odczuwa bólu. W opinii serwisu biomedical.pl: Badanie, które zostało przeprowadzone na zlecenie rządu brytyjskiego, stanowi problem dla grup antyaborcyjnych, które chciałyby uzyskać skrócenie legalnego terminu, do którego można przerywać ciążę. Ponadto Termin ten w Wielkiej Brytanii wynosi aktualnie 24 tygodnie. W Kanadzie usunięcie ciąży po tym terminie jest legalne, ale generalnie nie jest praktykowane – konkluduje redakcja.
Bolesne sny
Przedstawiciele wspomnianych środowisk antyaborcyjnych w tym momencie zapewne podali by jako przeciwwagę liczne przykłady analiz np.: psychologicznych, wskazujących na zbadaną oraz udokumentowaną relację jaką zaobserwować można pomiędzy matką, a rozwijającym się w jej organizmie dzieckiem. Być może ukazano by wyniki badań podkreślających znaczenie jakie ma muzyka puszczana dziecku w trakcie trwania ciąży. Oczywiście podobne perspektywy miałyby stanowić dowód na istnienie niezaprzeczalnej aktywności ludzkiego mózgu, aktywności uprawniającej twierdzenie, iż przed narodzinami mamy do czynienia z człowiekiem. Oczywiście podobną argumentację można zastosować. Pojawia się tylko pytanie, co „mówią nam” wyniki angielskich badań?
Idąc za argumentacją proponowaną w artykule „Płód nic nie czuje do 6 miesiąca.” dojść można do wniosku, iż brak odczuwania przez organizm bólu uprawnia do odebrania mu życia. Jeśli w trakcie aborcji organizm, płód, dziecko nie czuje, „że je boli” wówczas można przyjąć, iż przerwanie funkcji życiowych posiada cechy humanitarnego traktowania.
Dalsza refleksja nad omawianymi wynikami badań prowadzi nas w stronę ….psychiatrii i genetyki. Okazuje się bowiem, że patrząc na medycynę przez pryzmat bólu odnaleźć możemy przykłady, w których to pacjenci nie doświadczają podobnego stanu. Pierwszym przykładem może być stan silnego szoku. Zapewne niejeden inspektor BHP podałby przykład człowieka, który po wypadku, w wyniku którego utracił kończynę, nim zemdlał z powodu upływu krwi zadzwonił na pogotowie spokojnie informując co się stało. Psychiatrzy ukazać mogą zapewne swoje doświadczenia z pacjentami w stanie maniakalnego pobudzenia psychoruchowego, na których nie działały żadne środki siłowe. Gdy przyjrzymy się problemowi bóli nieco bliżej okaże się, że także po narodzeniu spotkać możemy osoby, które permanentnie nie odczuwają przykrych doznań fizycznych. Okazuje się, iż mutacja genu SCN9A prowadzi do pojawienia się analgezji wrodzonej, której dominującym objawem jest właśnie brak odczuwania bólu. Osoby chore czują dotyk drugiej osoby, nie orientują się jednak w sytuacjach, które u przeciętnego człowieka powodują cierpienie fizyczne. Podobny stan obserwujemy w odniesieniu do osób cierpiących na wrodzoną obojętność na ból z anhydrozą (ang. congenital insensitivity to pain with anhidrosis, CIPA), znajdującej się w grupie tzw. neuropatii czuciowych. W tym jednak przypadku chorzy nie tylko nie czują bólu, ale również nie doświadczają jakże nieprzyjemnego stanu jakim jest pocenie się organizmu.
Ach te wyniki
Ból jest sygnałem, organizm informuje nas o określonym zagrożeniu. Być może właśnie dlatego w przypadku ww. zespołów genetycznych zaobserwować można, że osoby nimi dotknięte statystyczne żyją krócej, w pewnym sensie nie orientując się w zagrożeniach. Czy jednak brak odczuwania bólu powoduje, iż posiadamy prawo do odebrania komuś życia? Podobne, w istocie retoryczne pytanie nie jest jednak postawione bezzasadnie. Raport Royal of Obstetricians and Gynaecologists dla licznych osób okazać się może cenny, wiarygodny oraz miarodajny tylko i wyłącznie z racji na fakt, iż opracowany został przez gremium przez wielu uznawane za naukowo opiniotwórcze. Owa „magia” wyników badań to w istocie kolejny przykład na uznanie, że bezgraniczne zaufanie do ekspertyz, zwłaszcza tych, za którymi stoi duży kapitał powoduje, iż głębsza refleksja gdzieś znika w gąszczu procentów, diagramów oraz wykresów. Jedna z podstawowych zasad bioetyki wskazuje, iż nie wszystko co jest technicznie możliwe, jest jednocześnie dopuszczalne moralnie. Coraz bardziej widać, iż zasada ta pojawia się już na poziomie wyników badań. Cóż, być może nie z wszystkich naukowych wyników...wynika mądrość?
KOMENTARZE