Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Dzień (LABO) Matki
27.05.2013 , Tagi: , bioetyka

Zapewne nie łatwo odnaleźć słowo, które posiadało by tak silnie emocjonalnie nacechowane, jak właśnie słowo "matka". Malowidła, poezja, nazwy instytutów naukowych często odwołują się do obrazu rodzicielki, opiekunki itd. Nawet popkultura śmiało korzysta z tego wątku. Freddie Mercury oraz Ryszard Riedel pozostawili po sobie klasyczne już utwory opowiadające o cierpieniu odchodzenia, w którym szukali ukojenia w osobach swoich mam. Dziecko z matką powiązane jest na poziomie biologicznym już od najwcześniejszych chwil swojej egzystencji. Pod jej sercem rośnie, rozwija się, w pewnym sensie „karmi się jej ciałem”. Ale czy od reguły tej nie ma coraz więcej wyjątków? 

Nanotechnologia, genetyka, transplantologia to dyscypliny, które wkraczają coraz śmielej w relacje matka-dziecko. Z jednej strony dają nadzieję by zostać matką nawet wbrew wyrokom biologii. Nowe technologie jednak dając nadzieję i ukazując rozwiązania powodują, iż na sentymentalne pytanie: kim jest matka? coraz trudniej odpowiedzieć.
 

Mama to...?

Młoda kobieta dowiaduje się, że nie może mieć dziecka. Okazuje się, że jej ciało nie produkuje komórek jajowych, co stanowi uboczny efekt np. długotrwałej terapii związanej z leczeniem onkologicznym. Cierpienie, ból i rozpacz. Tysiące pytań, zero odpowiedzi. Niepłodność i bezpłodność to bowiem nie tylko problem czysto fizjologiczny. Dla kobiety to cios w element, który przez wieki utożsamiany był z symbolem kobiecości. Nagle pojawia się nadzieja, a jest nią donacja komórek jajowych. Ulotka informuje o możliwości skorzystania z komórki jajowej, która w klinice pozostawiła para biorąca udział w programie in vitro. Jest możliwość zapłodnienia nasieniem męża. Problem jednak w tym, iż wszelkie badania wskazują, że nasza bohaterka nie donosi ciąży. Znów ból, zawiedzione nadzieje, ale nagle pojawia się pomysł by skorzystać z matki zastępczej surogatki. Para tak też czyni. Ciąża kończy się porodem. Rodzącej kobiecie towarzyszą "rodzice dziecka". Po trzech dniach to z nimi noworodek wraca do domu.

Gdyby na nie tak dawno zakończonej maturze zadać pytanie: "kto wg ciebie jest matka tego dziecka?" problem z odpowiedzią miała by przede wszystkim osoba, która układała klucz odpowiedzi. Genetycznie dziecko podobne będzie do rodziców, z których materiału biologicznego powstało: męża kobiety starającej się bezskutecznie wraz z nim o dziecko oraz anonimowej dawczyni komórki jajowej. Dziecko jednak przez dziewięć miesięcy karmione było przez kobietę, która do powyższego użyczyła swojej macicy. To ona się do niego najsilniej przywiązała, to ona je urodziła, a wcześniej w ciszy nocy, jako pierwsza odczuwała jego wpierw nieśmiałe, a następnie coraz bardziej żwawe ruchy. Parafraza biblijnych słów „jam ciebie dziś zrodziła”, jak najbardziej pasują do przywołanej rodzicielki.

Surogacja jest jednak w Polsce zjawiskiem rzadkim, kontrowersyjnym nie tylko moralnie, ale i prawnie. Kodeks rodzinny i opiekuńczy jasno wskazuje, że to ostatnia z ww. kobiet zasługuje na miano matki. Czy tak jednak jest?

BB błogosławiona biotechnologia

W naszym kraju coraz częściej do głosu dochodzą osoby silnie promujące tzw. adopcję prenatalna. (zob. Adopcja prenatalna między piekłem, a niebem). Propagatorzy wspomnianej idei ukazując znaczenie oraz dobro powstające w wyniku powyższych działań dostrzegają także, że w przyszłości pojawić się może problem tożsamości dziecka narodzonego przez „niebiologiczną” matkę. W podobnej bowiem sytuacji, dziecko w najlepszym przypadku zna pełną informację dotyczącą zaledwie jednego rodzica, tak jak miałoby to miejsce w powyżej przedstawionym scenariuszu. Kobieta pozostawiająca w klinice komórkę jajową ze świadomością, że może być ona wykorzystana w przyszłości do celów adopcyjnych, ma zagwarantowała pełnię anonimowości.

W tym kontekście zwolennicy adopcji prenatalnej zaznaczają, iż z pomocą, w aspekcie walko o tożsamość dziecka, coraz częściej przychodzi nowoczesna biotechnologia, a konkretnie pierwsze próby „wymiany” wadliwego mitochondrialnego DNA (mDNA), znajdującego się w cytoplazmie komórki jajowej. Naukowcy z Narodowego Centrum Badań nad Naczelnymi stanu Oregon w Beaverton dokonali w ostatnim czasie połączenia dwóch komórek jajowych, a ściślej mówiąc zdrowego mDNA jednej komórki, ze zdrowym jądrem komórkowym drugiej komórki jajowej. W efekcie powyższego dochodzi do pojawienia się potencjalnej możliwości, w której to matka prenatalnie adoptująca dziecko będzie jednym z trzech jego biologicznych rodziców. Wspomniany eksperyment związany był z założeniem badawczym, w którym uznano, że za część zaburzeń genetycznych odpowiada nieprawidłowa budowa mitochondrialnego DNA komórki jajowej. W wyniku połączenia prawidłowo funkcjonującego jądra jednej komórki jajowej z drugą komórką, w której pozostawiono jedynie odpowiednio przebadane genetycznie mDNA, tworzy się strukturę, która z prawdopodobnym powodzeniem może być wykorzystana w procesie zapłodnienia in vitro. Co istotne, obdarzenie komórki jajowej właściwie skonstruowanym mDNA powoduje zmniejszenie prawdopodobieństwa wystąpienia u dziecka w przyszłości zaburzeń genetycznych. W tym momencie, oczywiście kobieta rodząca dziecko śmiało może głosić, że jest to „jej dziecko”. Tyle, że uczciwym byłoby w tym wypadku dodać, że komórka jajowa nie była w 100% moją. Pytanie, „kto jest matką?” jest w tym przypadku cichsze, ale nie znika definitywnie.

Strzał w macicę

Nowe technologie, jak wiemy, pozwalają na zostanie matką w chwili, w której jeszcze pół wieku temu byłoby to bezsprzecznie niemożliwe. Nie mówimy tutaj tylko o powtarzanym, jak mantra in vitro, ale również o działaniach chirurgicznych ginekologów, którzy coraz sprawniej potrafią diagnozować oraz leczyć wady utrudniające lub uniemożliwiające poczęcie i donoszenie ciąży. Drugi z przywołanych problemów w ostatnich czasach został dostrzeżony przez badaczy. Pojawił się bowiem pomysł stworzenia sztucznej macicy. Po cóż ona?

Wyobraźmy sobie sytuację, w której kobieta na USG zostaje powiadomiona o pozamacicznej ciąży, czy też chwilę po radości „zdania” testu ciążowego, w której przyszła mama otrzymuje informacje o rozpoznaniu u niej złośliwego nowotworu, którego terapia związana jest, z nieodzowną często w podobnych przypadkach aborcją. Może się również pojawić okoliczność, w której to z różnych tragicznych przyczyn kobieta ginie w trakcie ciąży, dziecko natomiast nadal w opinii lekarzy żyje. W podobnych momentach wydaje się, iż najlepszym rozwiązaniem byłoby umieszczenie dziecka w sztucznej macicy, która zagwarantowała by jego dalszy rozwój do momentu „sztucznego porodu”. Jak się okazuje temat ten jest coraz częściej poruszany przez badaczy.

Thomas Schaffer z amerykańskiego Temple University prowadzi zaawansowane badania nad stworzeniem sztucznej jamy owodni, która ma być wypełniona płynem przypominającym składem wody płodowe. Badaczowi udało się doprowadzić do powstania w podobny sposób ciąż, w trakcie których doszło do pełnego rozwoju jagnięcych płodów. Jak podaje Jarosław Dudała badający ten temat podobne działania podejmuje „Doktor Helen Hung-Ching Liu z innego amerykańskiego uniwersytetu (Cornell) (który – przyp. BK) wyhodowała najpierw śluzówkę macicy, a kilka lat później całą macicę. Posłużył jej do tego syntetyczny szkielet, do którego wszczepiono komórki błony śluzowej, wyściełającej macicę. Zostały one pobrane z organizmu kobiety. Komórki umieszczone na syntetycznym szkielecie wyprodukowały kolejne warstwy macicy, sztuczny szkielet rozpuścił się i pozostał umięśniony worek. Obecnie trwają prace nad umieszczeniem w nim "wczesnych zarodków”. Prace nad „wczesną macicą” uzupełniane są przez inicjatywy stworzenia późnej postaci omawianego organu. Japońscy naukowcy z Juntendou University w Tokio dokonali udanej próby połączenia przewodu pępowinowego koźlęcia z urządzeniem imitującym łożysko dostarczające rozwijającemu się organizmowi tlen, pokarm oraz krew. Niestety także w tym przepadku postawione we wstępie pytanie, "kto tutaj jest matką?" wydaje się być nadal aktualne.

Rozwiązuje komplikuje

Nauka pomaga w byciu matką. Daje możliwość poznania dni płodnych i niepłodnych. Pozwala w wielu przypadkach wyjaśnić jaka jest przyczyna niemożności zajścia w ciąże. Część przeszkód pozwala usunąć, a inne ominąć. W obecnych czasach owo drugie rozwiązanie jest najczęściej promowane, zwłaszcza w mediach. Śledząc doniesienia prasowe lub telewizyjne znacznie częściej dowiedzieć się można nie tyle o rzetelnych metodach leczenia niepłodności, ile raczej o technikach wspomagania rozrodu. Abstrahując jednak od znanych już sporów z całą pewnością dojść można do wniosku, że za ok. 15-20 lat (jeśli nie wcześniej) pojawią się pierwsze poważne dyskusje dotyczące sytuacji dzieci pozbawionych genetycznej tożsamości. Więcej, zapewne liczni psycholodzy podejmą temat biologicznego macierzyństwa zastępczego, relacji matek z dziećmi, ewentualnego pojawienia się specyficznych postaw wychowawczych. Od wieków obserwujemy zjawisko, w którym to nauka odpowiadając na pewne pytania, jednocześnie stawia badacza przed kolejnymi, na które nie zawsze znajdziemy odpowiedź w nowoczesnych salach laboratoriów.

Chcąc odpowiedzieć na pytanie "kim jest matka?" z całą pewnością nie możemy uznać, iż może się nią stać sztucznie wytworzony organ macicy, w którym rozwija się dziecko. Matką jednak z całą pewnością będzie potencjalna kobieta, która np. świadoma, że musi wybierać miedzy ciążą a leczeniem odda dziecko do wspomnianego miejsca, dając mu realną szansę na przeżycie. Czy jednak matką nazwiemy kobietę, oddającą do sztucznej macicy dziecko, które „chce mieć”, ale nie zamierza przerywać dynamicznie rozwijającej się kariery, a poza tym skandalem byłoby pozbycie się idealnej sylwetki? Pytania te są obecnie z całą pewnością na wyrost. Z drugiej jednak strony, mając z tyłu pewne obawy warto jednak śledzić rozwój idei sztucznej macicy.     

W czasach dzisiejszych odnosząc się choćby do przykładu podanego we wstępie trudno odrzucić pytanie o osobę matki. Projekty badawcze dotyczące mDNA wydają się jeszcze bardziej komplikować relacyjną rzeczywistość. Można iść za literą prawa i uznać, że matką jest jedynie kobieta, która urodziła dziecko. Zdanie to obraża jednak tysiące kobiet, które podjęły decyzję o adoptowaniu dziecka, które następnie pielęgnowały i karmiły, prosząc na forach internetowych o wskazania jak pobudzić piersi do laktacji. Kobieta rodząca nie swoje dziecko z całą pewnością najczęściej zasługiwać będzie na miano matki, nie tylko z racji na zapisy prawa, ale przede wszystkim ze względu na piękno swojego codziennego działania. Czy jednak nauka, tak odważnie promująca swoje możliwości potrafi przygotować kobiety do owego szczególnego macierzyństwa? Czy poza podsycaniem nadziei, ukazywaniem piękna doświadczania ciąży, pokazuje jednocześnie, że przeżywane szczęście może być na pewnym etapie trudne? Nauka stara się wejść coraz dalej w tajniki natury, badacze wykradają jej niepojęte dla wielu sekrety. Miejmy nadzieję jednak, że z macierzyństwem, mimo pędu wiedzy zawsze wiązać się będzie jakaś tajemnica, jakiś szczególny szacunek. Jak bowiem słusznie zauważa Halina Auderska „Tylko matka może oglądać z takim samym przejęciem proces wchłaniania, trawienia i pierwszą kupkę swojego dziecka, co jego świadectwo maturalne, dyplom uniwersytecki, czy też pismo powiadamiające o przyznaniu mu nagrody Nobla."

Błażej Kmieciak
Portal: biotechnologia.pl

Źródła

1. www.gazeta.pl

2. www.gosc.pl

3. www.wprost24.pl

4. www.biotechnologia.pl

5. http://www.chwilkawytchnienia.com/Cytaty/cytaty_o_matce.html

 

(zdjęcia, źródło:  http://www.sxc.hu/ )

KOMENTARZE
Newsletter