Odkrycie szerokiego zastosowania ludzkich komórek zapoczątkowało nowy etap w sferze biomedycznej. Wykorzystanie wyników wieloletnich badań otwiera niewyobrażalne perspektywy w badaniach z zakresu toksykologii i nad lekami służące poprawie jakości i długości życia gatunku ludzkiego. W związku z powyższym w naturalny sposób rodzi się pytanie, jak to możliwe, że jakiś mikroskopijnych rozmiarów byt biologiczny, wzbudza tak ogromne zainteresowanie naukowe medycyny, ale również natury ludzkiej i ekonomicznej. Dyskusje etyczne, spory i polemiki na temat komórek ludzkich nie rodzą się jednak z rozważań natury technicznej czy naukowej, ale dotyczą głównie zasadniczego, o wiele bardziej palącego problemu, jakim jest ich pochodzenie i sposób ich pozyskiwania.
Pod koniec stycznia narodziło się w szpitalu w podparyskim Clamart we Francji dziecko poczęte metodą "in vitro" w celu ratowania życia jego rodzeństwa, dotkniętego ciężką chorobą genetyczną. Jak tłumaczą lekarze, z pępowiny narodzonego chłopca o tureckim imieniu Umut-Talha została pobrana krew, której transfuzja powinna wyleczyć jego starszego brata.
„In vitro w tzw celach terapeutycznych jest praktyką, która zastosowana została już kilka lat temu w Hiszpani. Wówczas świat medyczny obiegła informacja mówiąca o tym, iż w celu ratowania życia jednej osoby (tu także było to dziecko) powołano do istnienia drugą osobę. Tego typu praktyki stosowane są w celu uzyskania np możliwości pobrania zgodnego genetycznie organu lub też szpiku kostnego, w wypadku zdiagnozowania u określonej osoby białaczki. Działania podjęte przez francuskich lekarzy miały na celu ratowanie życia dziecka chorującego na ciężką wadę genetyczną. W tym celu zdecydowano się jednak na działania, które w istocie godzą w fundamentalne wartości, jakimi winien kierować się lekarz.” – komentuje dla portalu biotechnologia.pl Błażej Kmieciak, pedagog specjalny, doktorant socjologii prawa.
„W mojej ocenie działania francuskich lekarzy polegają na tym, iż zdecydowano się na powołanie do życia określonej osoby jedynie w celu uzyskania od niej określonej "terapeutycznej usługi". W tym przypadku poczęte metodą in vitro dziecko jest w pewnym sensie częścią zamienną. Gdy postawimy więc na szali wartość życia dziecka leczonego i dziecka poczętego dostrzeżemy, iż wartości te nie są zarówno dla rodziców, jak i lekarzy.” - dodaje BłażejKmieciak.
W zakresie wykorzystywania komórek macierzystych do celów terapeutycznych za dopuszczalne uznaje te metody, które nie powodują poważnego uszczerbku u osoby, od której są pobierane komórki macierzyste. Ten warunek zostaje spełniony w przypadku, kiedy pobiera się je: z tkanki dorosłego osobnika, z krwi pępowinowej w momencie porodu lub z tkanki płodu zmarłego śmiercią naturalną. Każda metoda laboratoryjna zakłada jednak ryzyko błędu. W praktyce nierzadko zdarza się, że np. wyniki badań krwi są zafałszowane i wtedy musimy je powtórzyć. Tak samo dzieje się z procedurą in vitro i nie możemy nikogo obarczać odpowiedzialnością za błąd, w wyniku którego umiera człowiek. Korzyści dla pacjenta muszą przewyższać ryzyko- to podstawowa zasada etyczna działań lekarskich.
„Zgodnie z jeszcze starożytnymi kanonami etyki lekarskiej ustanowionymi przez Hipokratesa i Majmonidesa lekarz to strażnik życia. Wiedza lekarska od zawsze wiązała sie z pokusą występowania w roli Boga. To bowiem medycy posiadali i posiadają wiedzę, która decyduje o tym czy dana osoba będzie żyła, czy też nie. W chwili obecnej widać jednak, iż część środowisk medycznych uzurpuje sobie prawo do bycia kreatorami. Co więcej osoby te uznają, iż mają prawo decydować w pewnym sensie o wartości życia powołanej istoty..
W mojej ocenie praktyki takie prowadzić będą do tragedii. Nie tylko dlatego, iż w wypadku stosowania metody in vitro nie posiadamy dostatecznej wiedzy odnoszącej się do długofalowych skutków medycznych i społecznych. W mojej ocenie tragedia polega na tym, iż część lekarskiego grona zatraciła szacunek, który wpisany jest w fundament pracy medyka. W historii znane są przypadki lekarzy, którzy uwierzyli w swoją boskość. Zarówno ich historia, jak i dzieje ich pacjentów nie kończą się happy end’em” – twierdzi Błażek Kmieciak.
Ludzki zarodek na wczesnym etapie rozwoju jest grupą komórek, które potrafią wszystko. Nie ma jeszcze między nimi różnic, które pojawiają się w miarę dalszego rozwoju embrionu. Mają więc w sobie potencjał stania się mięśniem, neuronem czy komórką naczyń krwionośnych. Trudno się zatem dziwić, że uzyskanie ich i nagięcie do swej woli od dawna fascynuje naukowców. Rozwój nauk medycznych wg opinii bioetyków, jest faktem pozytywnym i zasługuje na poparcie, kiedy służy przezwyciężeniu lub wyeliminowaniu patologii i przyczynia się do przywrócenia normalnego przebiegu procesów rozrodczych. Zasługuje natomiast na negatywną ocenę kiedy zakłada niszczenie istot ludzkich bądź posługuje się środkami, które naruszają godność osoby lub są stosowane w celach sprzecznych z integralnym dobrem człowieka.
„W bioetyce generalnie istnieje spór. Część osób uważa, iż prenatalny etap życia człowieka nie powinien podlegać restrykcyjnej kontroli i dlatego uprawnione są takie działania, jak: diagnostyka preintanplacyjna, tworzenie hybryd ludzko zwierzęcych, dokonywane na rozwijających się zarodkach badań na komórkach macierzystych. Inna grupa osób, w której ja również się znajduje uznaje z kolei, iż obserwując w/w praktyki mamy do czynienia z maksymalnym uprzedmiotowieniem człowieka, którego życie zaczyna się od chwili poczęcia.” – mówi Błażej Kmieciak.
We Francji obowiązuje generalny zakaz badań nad ludzkimi embrionami, choć w 2004 roku wprowadzono możliwość odstąpienia od tej reguły za każdorazowym zezwoleniem. Parlament francuski domaga się prawnej zgody na prowadzenie dowolnych badań nad embrionalnymi komórkami macierzystymi.
4 kwietnia 1997 Rada Europy (RE; skupiająca obecnie 47 państw) uchwaliła Konwencję o ochronie praw człowieka i godności istoty ludzkiej wobec zastosowań biologii i medycyny, znaną pod krótszą nazwą jako Konwencja o prawach człowieka i biomedycynie. Nabrała ona mocy prawnej 1 grudnia 1999. W latach 1998-2005 podpisano trzy Protokoły dodatkowe do niej, podejmujące kolejno takie tematy, jak zakaz klonowania ludzi (12 I 1998; wszedł w życie 1 III 2001), przeszczepy narządów i tkanek (24 I 2002; 1 V 2006) oraz badania biomedyczne (25 I 2005; 1 IX 2007).
Dokumenty te stawiają sobie za zadanie wyznaczenie granic ingerencji medycznych, badawczych i genetycznych w człowieka, łącznie z embrionalnym okresem jego rozwoju. Mają również być punktem odniesienia dla przepisów w tym zakresie, które są lub mogą być uchwalane w krajach członkowskich Rady Europy. Jednak państwa członkowskie RE mają względną swobodę w ogłaszaniu własnych przepisów w tym zakresie. W Polsce np. nie ma zakazu tworzenia zarodków zapasowych, ani stosowania procedury in vitro – bez względu na jej cel. Dopuszczalne jest więc tworzenie embrionów w celach naukowych lub terapeutycznych.
Na skutek braku spójnych regulacji prawnych w kwestii manipulacji genetycznych, działanie takie można obecnie oceniać tylko "w perspektywie zasad etycznych" obowiązujących lekarzy i naukowców. Embrion ludzki podlega jednak ochronie prawnej – mówi o tym treść Konstytucji RP oraz art. 1 ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczania ciąży z 1993 r. Zgodnie z zapisem, „prawo do życia podlega ochronie, w tym również w fazie prenatalnej”.
„Myślę, iż działania takie będą miały miejsce. W Europie widać wyraźnie, iż kraje takie , jak Francja, czy też Wielka Brytania (w ostatnim czasie również Hiszpania) podchodzą to technik in vitro w sposób niezwykle instrumentalny. Nota bene Francja (podobnie zresztą, jak Polska) nie ratyfikowały Europejskiej Konwencji Bioetycznej, która, choć daje duże uprawnienia w omawianych kwestiach poszczególnym państwom to wyraźnie zwraca uwagę, iż życie człowieka na każdym etapie rozwoju wymaga ochrony gwarantowanej przez prawo (zakres tej ochrony nie jest określony).” – twierdzi Błażej Kmieciak.
Podziękowania dla Błażeja Kmieciaka za współpracę i fachową opinię.
red. Blanka Majda
KOMENTARZE