Jeszcze w przyszłości
Przywołany we wstępie film, z rewelacyjnymi kreacjami Matta Damona oraz Jodie Foster ukazuje nam obraz naszej planety z początku XXIIw. Ludzie podzieleni zostali na dwie grupy. Tych bogatych i biednych. Niby utrwalony to podział, tyle że w omawianym filmie bogaci tylko na chwilę wracają na Ziemię. Zazwyczaj mieszkają w ogromnej stacji kosmicznej. Z kolei na błękitnej planecie pozostali jedynie ludzie ubodzy pracujący na wspaniałe życie mieszkańców zawieszonego nad Ziemią Elizium, jak nazwano ww. stację. Co to ma wspólnego z biologią? Otóż choroby i niepełnosprawność są stanami, których doświadczają jedynie mieszkańcy globu. Bogacze po przez stały dostęp do wymienionej we wstępie terapeutycznej maszyny nie muszą martwić się o zdrowie. Regularnie korzystać mogą z procedury diagnozy i leczenia, które zapewniają im nieśmiertelność. Choć wizja ta jest dość fantastyczna to jednak odwołuje się ona do dwóch ,,starych, jak świat" zjawisk. Z jednej strony człowiek dąży do stanu permanentnego zdrowa. Z drugiej zaś perspektywy gdy dowie się jak osiągnąć owy stan, jak tylko może ogranicza dostęp do wspomnianej wiedzy.
Nieco bliższa wizja biologi przyszłości ukazana została w starszej produkcji filmowej noszącej tytuł ,,Surogaci". W filmie tym, w którym główną rolę zagrał Bruce Willis, również odniesiono się do tematu wspaniałego zdrowia oraz nieśmiertelności ciała. Stany te we wspomnianym obrazie ludzkość ma osiągnąć po przez połączenie człowieka z komputerem (zob. w tym temacie tekst Mateusza Wasiaka: Transfer umysłu). W ,,Surogatach" przedstawiono świat, w którym człowiek- jego świadomość- funkcjonować będzie w doskonałych ciałach bioelektronicznych maszyn, które nie będą chorować, nie będą się męczyć, bez trudu będą mogły być modelowane, ulepszane i upiększane. Niestety stan ten wywołuje u człowieka nie tylko fizycznie odseparowanie od świata. Także emocjonalnie człowiek przyszłości będzie miał problem ze zwykłym spotkaniem z drugim człowiekiem. Świat doświadczany własnym ciałem, będzie miejscem wzbudzającym lęk. Z kolei starość oraz choroby „widziane na ulicy” wywoływać będą zdziwienie oraz politowanie.
Dość fantazji, trochę realiów
Hollywoodzkie produkcje, jak się okazuje potrafią nadal zaskakiwać proponowaną tematyką. Tak było w wypadku ,,Bez mojej zgody", z interesującą kreacją Cameron Diaz. Film opowiada historię małżeństwa, któremu niespodziewanie zachorowalność na raka jedyna córka. Po konsultacjach z lekarzem małżonkowie decydują się na poczęcie dziecka metodą in vitro. Drugie dziecko ma być wsparciem terapeutycznym dla starszej siostry. Chodzi głównie o możliwość skorzystania z krwi pępowinowej będącej bezcennym materiałem w wypadku podjęcia decyzji o przeszczepie szpiku kostnego. W filmie nie zdecydowano się na krytykę metod wspomaganego rozrodu. Zwrócono jednak uwagę na niebezpieczeństwo wykorzystywania wspomnianej metody w sposób, który całkowicie uprzedmiotawia dzieci poczęte przy użyciu podobnej techniki. Obraz ten idzie jednak nieco dalej. To w istocie symulacja sytuacji, w której młoda osoba dowiaduje się w jaki sposób i poco została poczęta. To wędrówka w świat, w którym rodzina, znajdująca się w szczególnej sytuacji, decyduje się podjąć działania, które wywrą niemożliwe do usunięcia piętno, mające znaczenie dla wszystkich jej członków. „Bez mojej zgody” to także pytanie o etykę lekarską, o zgodę na działanie, które nie jest terapią, ale czystym kreacjonizmem, do którego, ani lekarz, ani biolog nie jest powołany. Warto także wspomnieć, iż rola zaprezentowana przez Cameron Diaz pozwala na refleksję nad zjawiskiem śmierci, w tym śmierci najbliższych. Choć umieranie jest, coraz lepiej poznanym procesem biologicznym to jednak nadal pozostaje tajemnica. Jak to się np dzieje, iż dane osoby „nie mogą umrzeć”, gdyż ich najbliżsi emocjonalnie im na to „nie pozwalają”?
Temat śmierci oraz zgody na dane działanie medyczne to również główne wątki filmu „Krytyczna terapia” z Hugh Grantem oraz Genem Hackmanem w rolach głównych. Obraz ten jest ekranizacją noszącej ten sam tytuł powieści Michalela Palmeta. Trudno znaleźć w najnowszej historii kina produkcję, która stawiała by tak trudne pytania bioetyczne. Można je ukazać w postaci następującej listy wątpliwości: Czy jesteś za eksperymentami medycznymi na ludziach? Jakie jest twoje zdanie w powyższej kwestii, gdy owi ludzie nie wyrazili zgody na eksperyment, są bezdomni, nie pracują itd.? Co gdyby wyniki eksperymentów mogły w krótkim czasie wspomóc powstanie metody umożliwiającej leczenie kogoś szczególnie tobie bliskiego? Jakie byś miał zdanie, gdybyś był sparaliżowany, a podobne „badania” mogłyby pomóc tobie?
Widz myśli
Magia kina jest zjawiskiem niepowtarzalny. Dobry film jest w stanie sprawić, iż dana osoba decyduje się na refleksję. Można oczywiście stwierdzić, iż owa refleksja jest płytka i „nie na długo wystarcza”. Przewagą książek jest możliwość wyobrażenia sobie rzeczywistości, która kino daje nam „na tacy”. Z drugiej jednak strony wydaje się, iż także w sferze wrażliwości, w tym wrażliwości moralnej ludzie potrzebują w pewnym sensie „szybko aplikowanych leków”. Przykładem podobnej „kuracji” jest stosunkowo młody film pt „October Baby”. Film ten stanowi ekranizację prawdziwej historii dotyczącej Gianny Jessen - kobiety, która urodziła się w wyniku aborcji. Co ciekawe jedna z piosenek w filmie wykonywana jest właśnie przez przywołaną osobę. Ale wracając do fabuły: bioetyczny charakter „October Baby” przypomina w dużej mierze ww. film „Bez mojej zgody”. Także tutaj dylematy etyczne medycyny, a także wybory konkretnych osób, (przede wszystkim lekarzy) przedstawiane są w postaci reanych konsekwencji zarówno somatycznych (w obu filmach mowa jest o trudnościach fizycznych bohaterów), jak i emocjonalnych związanych z fundamentalnym pytaniem każdego człowieka brzmiącym: Kim ja właściwie jestem? Oglądanie filmów pewnie nie pomoże odpowiedzieć widzom na powyższe pytanie, ale z całą pewnością pozwoli nie zapomnieć, iż czasem warto sobie je zadać.
KOMENTARZE