W samych tylko Stanach Zjednoczonych posocznica jest przyczyna hospitalizacji miliona osób rocznie. Sepsa to inaczej powikłanie infekcji, które prowadzi do niewydolności wielonarządowej. Stan taki jest szczególnie groźny dla osób z niesprawnym układem odpornościowym (głownie osoby starsze, dzieci i chorzy przewlekle) i może skończyć się śmiercią. Szacuje się, że posocznica jest rzeczywistą przyczyną ponad jednej trzeciej zgonów mających miejsce w szpitalach.
Dlaczego jest aż tak niebezpieczna?
Podczas każdej infekcji organizm mobilizuje siły do walki. Uwalnia specyficzne substancje do krwioobiegu aby zwalczyć szkodliwe wirusy lub bakterie. Gdy nie daje sobie rady z drobnoustrojem dochodzi do zakażenia ogólnoustrojowego, a substancje wyprodukowane w celach obronnych mogą wywołać groźne reakcje zapalne, które upośledzają przepływ krwi do narządów kluczowych – jak mózg, serce i nerki. To z kolei może doprowadzić do ich niewydolności i uszkodzenia tkanek. O sepsie pisał już Hipokrates, a mimo to wielu z nas nie wie, że nie jest zaraźliwa. Jest to bowiem stan dotyczący objawów choroby towarzyszących zakażeniu. Pomimo jej długiej historii nadal stanowi wyzwanie dla lekarzy. Nie jest bowiem wiadome dlaczego, często u silnego, zdrowego człowieka posocznica może w ciągu kilku godzin doprowadzić do stanu zagrożenia życia. Błyskawiczny rozwój choroby wymaga natychmiastowego podjęcia leczenia. Najczęściej posocznica zaczyna się jako zapalenie płuc, dróg moczowych lub wyrostka robaczkowego. Towarzyszy temu gorączka, szybszy oddech, rozbicie i poczucie ogólnego osłabienia.
Metody walki z sepsą
Kluczowe jest natychmiastowe podjęcie działań po wystąpieniu pierwszych, niepokojących objawów. Leczenie opiera się na podaniu antybiotyku, leków przeciwzakrzepowych, nasercowych i naturalnie uzupełnianiu płynów. Często koniecznością staje się sztuczna wentylacja i dializoterapia. Im szybciej dowiemy się jaki drobnoustrój jest odpowiedzialny za posocznicę, tym szybciej uda się ustalić optymalne postępowanie. Nie obędzie się więc bez wykonania posiewu krwi. Istnieją sytuacje gdzie pomimo wykonania takiej analizy nie udaje się wskazać winowajcy – wówczas rozwiązaniem jest podanie szerokozakresowego antybiotyku działającego na większość drobnoustrojów chorobotwórczych.
Życie po przebytej sepsie
Niestety u niektórych pacjentów, którzy przebyli sepsę problem nie kończy się po wyjściu ze szpitala. Zespół uogólnionej reakcji zapalnej może pozostawić po sobie ślad i osoby takie mogą czuć się osłabione i mieć problemy z pamięcią. Problem tkwi w szybkiej diagnozie, i natychmiastowym wdrożeniu leczenia, co zmniejsza ryzyko wystąpienia problemów długoterminowych. Być może pomocny w tym zakresie okaże się nasz rodzimy wynalazek!
Krakowska metoda diagnozowania sepsy
Naukowcy z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego opracowali nowatorską metodę, która umożliwia diagnozowanie sepsy w zaledwie kilka godzin. Z próbki krwi w szybkim czasie można ocenić jaki drobnoustrój jest odpowiedzialny za wywołanie posocznicy.
- W naszej metodzie chodzi o to, aby w miarę szybko, w ciągu kilku godzin, wykryć obecność patogenów we krwi u pacjenta z podejrzeniem sepsy. Dzięki temu lekarz będzie mógł podjąć szybką, właściwą antybiotykoterapię, aby od razu zaaplikować pacjentowi właściwy, skuteczny lek, a nie robić to w ciemno - wyjaśnia jeden z twórców metody, dr Tomasz Gosiewski z Katedry Mikrobiologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Metoda opiera się na analizie z krwi DNA patogennych bakterii, wirusów i grzybów. Następny krok to rozpoznanie charakterystycznych dla nich markerów genetycznych, które w sposób jednoznaczny pozwalają na identyfikację. Metoda została już opatentowana, ale na razie nie można stosować jej do diagnozowania pacjentów. Potrzeba dużych nakładów pieniężnych aby przeprowadzić badania z większa grupą pacjentów i uzyskać potrzebny certyfikat. Dr Gosiewski podkreśla, że aby to zrealizować koniecznie potrzeba partnera biznesowego.
- Gdyby już dziś znalazł się przedsiębiorca gotowy do współpracy, to metoda mogłaby się znaleźć na rynku za jakieś dwa-trzy lata – dodaje badacz.
KOMENTARZE