- Dopisaliśmy do listy leków refundowanych 23 ważne preparaty generyczne - przekonuje wiceminister zdrowia Marek Twardowski. - Na nadciśnienie, prostatę i szereg innych schorzeń.
Do lekarzy ma też trafić informator o cenach leków refundowanych – będą mogli się z niego dowiedzieć, ile pacjent dopłaca do medykamentów, a jaką część ceny pokrywa państwo.
– W tej chwili, zgodnie z przepisami, farmaceuta ma obowiązek informować pacjenta, że istnieją tańsze odpowiedniki leków wypisanych na recepcie. Chcemy ułatwić życie chorym, by tę informację mogli uzyskać też u lekarza – mówi minister Ewa Kopacz.
Ministerstwo zapowiedziało także finansowanie trzech chorób przewlekłych m.in: pęcherzowego odwarstwiania naskórka oraz pierwotnej diskinezy rzęsek.
Farmaceuci są zgodni: zmiany na listach refundacyjnych są minimalne, to nie jest żadna rewolucja, która radykalnie poprawiłaby sytuację polskiego pacjenta. O istotnej zmianie można by mówić, gdyby na listę wpisano choćby jeden nowy lek oryginalny. Tak się jednak nie stało. Zarzucają też rządowi złamanie dotychczasowych praktyk i nieskonsultowanie z nimi zmian.
Resort zapowiada wprowadzenie od września lub października nowych wzorów recept.
– Będą miały sześć rodzajów zabezpieczeń. Chcemy je drukować w tym samym miejscu jak banknoty – zapowiada wiceminister zdrowia Marek Twardowski. Recepty mają być chronione przed podrobieniem. Każda będzie mieć numer, znak wodny, świecący w promieniach ultrafioletowych pasek.
– Lekarz będzie mógł je kupić w Narodowym Funduszu Zdrowia. Recepty nie będą droższe od tych, które lekarze wypisują w tej chwili – dodaje Twardowski.
Źródło: Rzeczpospolita, Polska
KOMENTARZE