Leczenie depresji w dalszym ciągu opiera się na kaskadzie ciągłych prób i błędów. Spośród szeregu dostępnych farmaceutyków i po przeprowadzeniu (przynajmniej w teorii – dogłębnego) wywiadu, lekarz dobiera konkretny specyfik, w którego działaniu pokładane są ogromne nadzieje zarówno ze strony chorego, jak i lekarza. Niestety strategia ta bardzo często nie jest skuteczna a leki zmieniane są do momentu zdefiniowania tego odpowiedniego i wreszcie działającego. Statystyki są bowiem zatrważające – aż jedna trzecia pacjentów nie obserwuje żadnej poprawy po zastosowaniu leku pierwszego wyboru, a aż 40% dotkniętych depresją rezygnuje z leczenia w ciągu pierwszych 3 miesięcy ze względu na brak jakichkolwiek rezultatów leczenia.
Szanse na odpowiednie i wreszcie trafione leczenie depresji, mogą nieść wyniki badań prowadzonych przez dr Madhukara Triverdi z UT South-western Medical Center for Depression Research and Clinical Care. Eksperymenty podejmowane przez tego badacza pozwoliły wysnuć przypuszczenie, że do wytypowani właściwego dla pacjenta leku wystarczyć może niewielkie ukłucie w palec, które pozwoli następnie określić poziom białka C-reaktywnego, znanego jako CRP (ang. C-reactive protein). Dr Triverdi połączył pewne zależności pomiędzy poziomem tego białka a podatnością na leczenie konkretnymi lekami. U chorych, u których poziom CRP był mniejszy niż 1 mg/l, bardziej efektywny okazaywał się escitalopram ( zaobserwowano 57% skuteczności w porównaniu z około 30% skutecznością w przypadku escitalopramu i bupropionu). Jeśli i chorego obserwowano wyższy poziom białka C-reaktywnego, sytuacja była zupełnie odwrotna – poprawę leczenia obserwowano w wyniku połączenia escitalopramu i bupropionu. Uzyskane dane wydają się być bardzo zachęcające a obecnie prowadzone są badania nad sposobami zastosowania tego testu do oceny skuteczności działania innych leków przeciwdepresyjnych. Naukowcy podkreślają, że wyniki te mogą być istotne również w określaniu podtypów depresji.
KOMENTARZE