W Polsce dostrzegamy podobne jak za granicą tendencje wpływające na rozwój rynku opieki nad zwierzętami w kierunku nowych, skuteczniejszych i bezpieczniejszych terapii. Chodzi przede wszystkim o zmianę podejścia ludzi do opieki nad zwierzętami. Coraz częściej są one właściwie członkami rodziny i pełnią rolę towarzyszy, bez których nie wyobrażamy sobie życia. W efekcie wzrasta świadomość opiekunów co do zdrowia zwierząt i rosną oczekiwania wobec stosowanych terapii. Taka sytuacja jest wręcz zaproszeniem do rozwoju leków biologicznych.
Dlaczego leki biologiczne?
W weterynarii wciąż najbardziej powszechnym sposobem leczenia wielu chorób jest leczenie objawowe za pomocą klasycznych leków chemicznych. Rodząca się właśnie biotechnologia weterynaryjna ma szansę zmienić tę sytuację i dostarczyć nowe produkty, metody i technologie, zwiększając skuteczność leczenia i zmniejszając skutki uboczne. W Bioceltix planujemy wykorzystać ten rodzący się trend rynkowy, proponując leki biologiczne, które obok działania objawowego, będą wykazywać działanie przyczynowe poprzez wpływanie na środowisko zapalne oraz uruchomienie naturalnych mechanizmów odbudowy zmienionych chorobowo tkanek. Dzięki temu będą powodować mniej skutków ubocznych i działać w sposób długotrwały już po jednokrotnym podaniu.
W Polsce badamy, ale nie wiemy po co
Polacy są zainteresowani lepszymi terapiami dla swoich zwierząt (widzimy to np. po liczbie zapytań kierowanych od prywatnych osób do Bioceltix), ale niestety polska branża biotechnologiczna jako ekosystem, całość nie wydaje się być na to gotowa. Wiele z projektów polskich ośrodków naukowych zatrzymuje się w fazie badań naukowych. Głównie dlatego, że brakuje strategicznego planowania od początku zakładającego komercjalizację. Wynika to w dużej mierze z braku doświadczenia – na polskim rynku jest niewielu specjalistów, którzy przeszli całą ścieżkę rozwoju produktu leczniczego. Z tego powodu brakuje w naszym kraju kadry, która potrafiłaby zarządzać takimi projektami i to w taki sposób, aby budować wartość dla inwestorów, a co za tym idzie – pozyskiwać finansowanie. To nie tak, że nie ma wiedzy w tym zakresie, ale po prostu nie ma jak sprawdzić jej w praktyce. W efekcie projekty biotechnologiczne w Polsce są zwykle prowadzone na zasadzie ad hoc – nie uwzględnia się planowania strategicznego, a cel, jakim powinna być komercjalizacja i dystrybucja leku, nie jest nadrzędny. Stąd rozwijając Bioceltix, patrzymy wprost na to, co robią Belgowie, Francuzi czy Amerykanie – uczymy się i szukamy dobrych wzorców. Bioceltix to jeszcze niewielka firma biotechnologiczna, ale od początku myślimy kompleksowo – jednocześnie zarówno o technologii i produktach, jak i skalowaniu produkcji i certyfikacji farmaceutycznej. Przygotowanie do szerokiej dystrybucji jest właściwie wpisane w naszą autorską technologię ALLO-BCLX, umożliwiającą seryjną produkcję leków dostępnych „od ręki”, bez konieczności pobierania komórek macierzystych od pacjenta. Myślę, że to co zrobiliśmy przez niecałe 5 lat, czyli zaprojektowanie i budowa infrastruktury, skalowanie technologii, certyfikacja farmaceutyczna i rozpoczęcie badań klinicznych, to najlepsze potwierdzenie naszej sprawności technologicznej, naukowej i organizacyjnej. I dowód na to, że nawet małe firmy są w stanie zarządzać projektem strategicznie.
Niska jakość i ochrona własności intelektualnej
Kolejnym problemem projektów biotechnologicznych w Polsce jest stosunkowo niska jakość własności intelektualnej. Niestety projekty powstające w polskich ośrodkach naukowych wciąż w wielu przypadkach odstają poziomem od projektów zachodnioeuropejskich i amerykańskich. Możemy albo korzystać z własności intelektualnej z zagranicy, co jest trudne, bo nasze krajowe finansowanie dla tego typu projektów wciąż nie jest konkurencyjne, albo rozwijać rodzime ośrodki naukowe, które rokują najlepiej. Jednocześnie trzeba zwrócić uwagę na inny problem związany z własnością intelektualną – w Polsce mamy wciąż niewiele ośrodków naukowych przykładających wagę do jakości ochrony patentowej, co wynika zarówno z przyjętych kryteriów oceny pracy naukowej, jak i stosunkowo niewielkich budżetów na finansowanie takich działań. Ta sytuacja się nie zmieni, dopóki będzie panowało przekonanie, że patenty krajowe same w sobie mają dużą wartość biznesową. Otóż w biotechnologii nie mają. Polska biotechnologia musi być międzynarodowa i wymaga międzynarodowej ochrony patentowej.
Trudności administracyjne i kwestia finansowania
Również trudności administracyjne są barierą w rozwoju polskiej biotechnologii – szczególnie w branży weterynaryjnej. Legislacja oraz doświadczenie i praktyka polskich urzędów nie nadążają za rozwojem technologii, co może prowadzić do różnych trudności. Wyraźnie widzimy z jakimi problemami borykamy się na gruncie prawa krajowego, a jak te same kwestie są rozwiązywane w innych krajach. Jeśli biotechnologia w Polsce ma się dynamicznie rozwijać, to zdecydowanie należy wzmocnić administrację państwową w tym zakresie. Z kolei problemy z pozyskaniem finansowania uznałbym za ostatnią, najmniej istotną barierę rozwoju projektów biotechnologicznych w Polsce. Myślę, że w tym obszarze sytuacja w ostatnich latach znacząco się poprawiła – spółki chcące się rozwijać i mające solidnie przygotowane projekty znajdują finansowanie na przyzwoitym poziomie. W naszym przypadku zainteresowanie inwestorów akcjami Bioceltix 7-krotnie przewyższyło wartość emisji. Należy w tym miejscu zwrócić jednak uwagę, że prawdziwego rozpędu krajowy rynek biotechnologiczny nabierze dopiero po pierwszym, spektakularnym sukcesie, obejmującym pełną ścieżkę rozwoju oryginalnego produktu aż do etapu jego sprzedaży. Jestem pewien, że to tylko kwestia czasu.
Autor: dr inż. Paweł Wielgus, członek zarządu Bioceltix
KOMENTARZE