Terapie elektrowstrząsowe (EW; ang. ECT, electro-convulsive therapy) dawniej budziły strach, ponieważ przeprowadzane były bez znieczulenia i środków zwiotczających mięśnie. Prowadziło to do częstych, groźnych powikłań, ze złamaniami kręgosłupa włącznie.
Dziś jednak terapie EW są uznawane za bezpieczne, a ponadto wykazują się dużą skutecznością w leczeniu kilku ciężkich chorób. Prawidłowo przeprowadzone elektrowstrząsy są całkowicie bezbolesne, niedrogie i dają mało powikłań. Znajdują zastosowanie przede wszystkim w psychiatrii – w leczeniu depresji lekoopornej i tej o ciężkim przebiegu. Poprawę obserwuje się nawet u 90% pacjentów, co daje lepszą skuteczność, niż przy stosowaniu farmakoterapii.
Inne zastosowanie EW to schizofrenia, mania i katatonia. W niektórych krajach prowadzone są także próby wykorzystania terapii EW w chorobie Parkinsona, migrenie, przewlekłych bólach, a także w rehabilitacji po udarach mózgu. Ze względu na konieczność dysponowania odpowiednim sprzętem i kadrą do wykonania zabiegów, elektrowstrząsy w Polsce są leczeniem drugiego wyboru. W Wielkiej Brytanii jednak, podobnie jak w większości krajów na świecie, terapia EW jest jedną ze standardowych metod leczenia psychiatrycznego.
Terapia EW polega na przepuszczaniu prądu elektrycznego przez mózg w celu wywołania wstrząsu epileptycznego (drgawki trwają 20-50 sekund), stąd nazwa „elektrowstrząsy". Już wiele lat temu zaobserwowano, że pacjenci z depresją lub schizofrenią, którzy jednocześnie cierpieli na epilepsję, czuli się lepiej po napadzie padaczkowym. Badania wykazały, że poprawa samopoczucia jest następstwem samego wstrząsu epileptycznego, a nie prądu.
Do dziś nie wiadomo dokładnie, w jaki sposób elektrowstrząsy działają na nasz organizm, ale istnieje kilka teorii. Wielu lekarzy uważa, że pobudzają one neurony mózgowe do uwalniania substancji chemicznych, których produkcja jest zaburzona w depresji. Najnowsze badania sugerują jednak, że elektrowstrząsy pobudzają rozwój nowych naczyń krwionośnych w niektórych rejonach mózgu.
Terapię EW w Polsce stosuje się głównie wobec ludzi cierpiących na ciężką postać depresji, których życie może być zagrożone. Jest to metoda stosunkowo bezpieczna, a skutki uboczne występują u niewielkiej liczby pacjentów. Zazwyczaj są to bóle głowy i mięśni bezpośrednio po zabiegu, problemy z koncentracją, mdłości. U niektórych zabieg wywołuje zaniepokojenie. Może również nastąpić krótkotrwała utrata pamięci z okresu tuż przed i tuż po zabiegu. U większości pacjentów jednak te objawy ustają w ciągu kilku godzin. Pacjenci poddawani terapii EW w późniejszym czasie mogą odczuwać pewne trudności z pamięcią, jednak zmiany zanikają w ciągu kilku tygodni od zabiegu. Często jednak trudno określić, w jakim stopniu jest to efekt terapii, a na ile przyczyną jest sama choroba depresyjna lub inne czynniki.
W zastosowaniu terapii EW interesujące jest podejście do świadomej zgody pacjenta na wykonanie zabiegu. Według polskiego prawa, pacjent sam musi wyrazić świadomą zgodę na wykonanie zabiegów elektrowstrząsowych. Wyjątkiem są sytuacje, gdy przeprowadza się je w bezpośrednim zagrożeniu życia.
W ciężkich przypadkach niektórych chorób, takich jak depresja czy schizofrenia, uzyskanie świadomej zgody od pacjenta staje się niemożliwe. Dlatego też w niektórych krajach, takich jak Anglia, zabieg EW może być przeprowadzony na podstawie ustawy, która wymaga jedynie zgody trzech osób –dwóch lekarzy i zazwyczaj pracownika socjalnego. Wymagana jest konsultacja z niezależnym specjalistą, niezwiązanym bezpośrednio z pacjentem. Zespół lekarski powinien również rozważyć opinię rodziny, opiekunów oraz samego pacjenta, który mógł określić swoje życzenia wcześniej. Prąd elektryczny niedługo może znaleźć znacznie szersze zastosowanie w neurologii i psychiatrii.
Niektóre impulsy elektryczne pozwalają precyzyjnie zwiększać lub osłabiać aktywność wybranych elementów układu nerwowego. Można to wykonać za pomocą elektronicznego stymulatora, który aplikuje słabe impulsy poprzez elektrodę. Umieszcza się ją bezpośrednio w mózgu lub „podłącza” do nerwu błędnego, który zbiera informacje z narządów wewnętrznych i przekazuje je do rdzenia przedłużonego. Pierwsza z tych metod jest już dziś testowana jako terapia eksperymentalna u pacjentów cierpiących na chorobę Parkinsona, natomiast druga w przypadku padaczki i depresji.
Mniej inwazyjną metodą jest przezczaszkowa stymulacja magnetyczna. W tym przypadku na mózg nie oddziałuje bezpośrednio prąd, lecz silne pole magnetyczne wytwarzane przez cewkę umieszczoną w okolicy głowy pacjenta. Pod wpływem pola zmienia się aktywność elektryczna wybranych części kory mózgowej, co wykorzystuje się dziś m.in. w próbach leczenia migreny, choroby Parkinsona, depresji, a także u chorych po udarze mózgu.
KOMENTARZE