Zgodnie ze znowelizowaną ustawą refundacyjną od 1 listopada 2023 r. pacjenci powinni płacić w aptekach mniej za refundowane leki wyprodukowane w Polsce lub z polskich składników. Tymczasem do tej pory resort zdrowia nie opublikował wykazu leków refundowanych zawierającego produkty objęte obniżką. Kto więc i w czyim interesie blokuje zapisy ustawy, powodując, że pacjenci tracą gwarantowane im prawem oszczędności w wydatkach na leki – kilka milionów co miesiąc?
Braki leków
W ostatnich latach w całej UE wielokrotnie doszło do zaburzeń dostaw leków o fundamentalnym znaczeniu dla zdrowia. Wieloletni proces administracyjnego obniżania ich cen, które dziś w Polsce należą do najniższych w UE i brak mechanizmu mogącego przyczynić się do zwiększenia produkcji farmaceutycznej spowodowały, że wytwarzanie najtańszych leków stało się mało rentowne. Jedynie 1/3 leków refundowanych jest produkowana w Polsce. Dlatego zawarte w ustawie refundacyjnej mechanizmy zwiększania krajowej produkcji muszą zostać wdrożone i poszerzane. Preferencje refundacyjne powinny być zagwarantowane tym, którzy zdecydują się część swoich leków wytwarzać w naszym kraju. Należy też opracować listę leków krytycznych dla bezpieczeństwa Polaków oraz zachęty dla chcących zainwestować w ich produkcję. Mówimy o tym od dawna i nawet Unia Europejska, w której procesy decyzyjne nie odbywają się zbyt szybko, już taką listę opublikowała. Również wiele krajów UE przygotowało swoje wykazy krytycznych leków. Musimy też pamiętać, że kształtowanie otoczenia prawnego dotyczącego polityki lekowej powinno odbywać się w dialogu z producentami leków, którzy wytwarzają je w Polsce i mają realny wpływ na polską gospodarkę, natomiast firmy, dla których nasz kraj jest jedynie rynkiem zbytu, nie powinny wpływać na kształt polskiego prawa.
Zmniejszenie dopłat pacjentów
Z zaplanowanego na 2023 r. budżetu na refundację leków wynoszącego prawie 16 mld zł wydatki na refundację tych dostępnych w aptekach, którymi leczy się najwięcej pacjentów, stanowią mniej niż połowę – ok. 7-8 mld zł. Skutkiem tego jest rekordowo niski udział środków publicznych w dopłatach do leków, przez co wydatki pacjentów są jednymi z najwyższych w UE. Według ostatniego raportu OECD udział NFZ w wydatkach pacjentów na leki wynosi 35%, podczas gdy np. we Francji państwo partycypuje w 83% kosztów leków, w Niemczech w 81%, a w Czechach – w 54%. Brak wdrożenia zapisów ustawy o niższych dopłatach do krajowych leków nie poprawia sytuacji i narusza prawa pacjenta wynikające nie tylko z art. 6 ust. 2a znowelizowanej ustawy refundacyjnej, ale i uniemożliwia dostęp do świadczeń gwarantowanych wskazanych w art. 15 ust. 2 pkt 14 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, łamiąc art. 68. Konstytucji RP. Efektem niskich nakładów na refundację apteczną jest też ciągła presja na obniżki cen. Na liście refundacyjnej są leki, które kosztują kilka zł za miesięczną kurację, co powoduje wycofywanie tych produktów przez ich wytwórców z list refundacyjnych i braki w aptekach.
Poszerzenie dostępu do leków biologicznych
Konieczne jest również poszerzanie dostępu do terapii biologicznych, gdyż mimo wygasania patentów na leki biologiczne i obniżek cen nawet o 80%, w Polsce ich dostępność jest kilkunastokrotnie niższa niż w innych krajach UE, a z powodu nadmiernego obciążenia szpitali zwiększanie liczby leczonych pacjentów jest już niemożliwe. Dlatego terapie te powinny być dostępne również w poradniach. To poprawi komfort życia chorych, bo nie będą musieli jeździć do oddalonych często o kilkaset kilometrów szpitali jedynie na podanie leku. Poza tym w latach 2024-2029 ok. 100 leków biologicznych utraci monopol, co spowoduje spadek ich cen. By wykorzystać tę szansę na leczenie większej liczby chorych, konieczna jest zmiana modelu udostępniania tych terapii.
Konkurencja na rynku leków
W związku z pracami w UE nad zmianami prawa trzeba podkreślić, że konieczne jest obligowanie Komisji Europejskiej do nieprzedłużania monopolu produktów leczniczych, nieblokowania konkurencji na rynku, a także wprowadzenia dedykowanych mechanizmów finansowych i prawnych zachęcających do produkcji na terenie UE najbardziej potrzebnych leków i ich składników. Wydłużanie monopolu leków nie przekłada się proporcjonalnie na coraz większą liczbę przełomowych terapii, ogranicza natomiast dostęp chorym do leczenia ze względu na jego wysokie koszty, a systemy opieki zdrowotnej obciąża nadmiernymi wydatkami. Zważywszy że produkcja farmaceutyczne w UE jest droższa niż w Azji, potrzebne są unijne zachęty do jej relokacji, co ochroni Europę przed brakami leków.
Perspektywy rozwoju branży
Warto podkreślić, że ekonomiści wskazują, iż mimo dobrych wyników finansowych sektora farmaceutycznego w Polsce, potencjał branży nie jest w naszym kraju w pełni wykorzystywany. W skali całej UE produkcja leków jest od lat jednym z motorów napędowych przemysłu. Od początku ubiegłej dekady wolumeny unijnego przemysłu farmaceutycznego wzrosły ponad dwukrotnie, a udział branży w wartości dodanej przetwórstwa zwiększył się z 5,4% do ponad 6%. Tymczasem w Polsce spadł z 2,6% do 1,6%. Czynniki ekonomiczne i demograficzne (starzenie się ludności), a co za tym idzie wzrost zapotrzebowania na leki, a także rosnąca świadomość potrzeby większego wsparcia dla branży na szczeblu krajowym i unijnym, w połączeniu z dużą liczbą wygasających patentów na leki, stanowią w horyzoncie dekady korzystne otoczenie dla przyspieszenia rozwoju branży w Polsce i zwiększenia jej roli naszej w gospodarce. Nie powinniśmy zmarnować tej szansy.
Krzysztof Kopeć, prezes Krajowych Producentów Leków
KOMENTARZE