Analitycy uważają, że Ukraina to dobry kierunek rozwoju, bo ten kraj z około 46 mln mieszkańców jest potencjalnie największym rynkiem w Europie Srodkowo-Wschodniej (poza Rosją, która jednak nie jest na razie w kręgu zainteresowania PGF). Ilościowa sprzedaż leków jest już tam zresztą na podobnym poziomie, co w Polsce, ale ich ceny są niższe.
Dystrybucja jest wciąż stosunkowo mocno rozdrobniona, choć kilka największych firm ma w swoich rękach blisko połowę rynku, co, według specjalistów, przypomina nieco sytuację w Polsce sprzed 8-9 lat.
Jeszcze bardziej podzielony jest rynek apteczny. W naszym kraju działa 13 tys. aptek, na Ukrainie - 30 tys. aptek oraz małych punktów i kiosków aptecznych.
Perspektywiczny rynek
Zdaniem Przemysława Sawali-Uryasza, analityka CA IB, potencjalne wejście na Ukrainę wiąże się dla PGF z paroma czynnikami ryzyka. Wśród nich wymienia głównie ryzyko kursowe oraz możliwe problemy ze ściąganiem należności. - Podobne czynniki ryzyka spotkać można też w Rumunii czy Bułgarii - uważa Sawala-Uryasz.
Analityk dodaje, że prawdopodobne korzyści wydają się znacznie większe. Wśród nich wymienia przede wszystkim wciąż jeszcze duże możliwości konsolidacyjne, w tym także na poziomie detalicznym.
Poza tym realna jest możliwość osiągania wyższej rentowności, co dla spółek z branży, pracujących na stosunkowo niskich marżach, jest sprawą nie do przecenienia. W końcu na Ukrainie sprzedaż rośnie i będzie rosła w szybszym tempie niż w Polsce. Szczególnie dotyczy to leków sprzedawanych bez recepty (tzw. OTC). Według danych działającej m.in. w Polsce i na Ukrainie firmy farmaceutycznej US Pharmacia, w 2006 roku ten segment u naszych wschodnich sąsiadów wzrósł wartościowo o 32 proc. W Polsce w tym okresie wartość sprzedaży OTC zwiększyła się o 7 proc. Prognozy na najbliższe lata dla całego rynku leków na Ukrainie mówią o dynamice sięgającej 115-120 proc. rocznie.
Skąd pieniądze?
Osobną sprawą jest sposób, w jaki PGF sfinansuje kolejne przejęcia poza granicami Polski. Przypomnijmy, że prezes Jacek Szwajcowski zapowiadał niedawno, że kierowana przez niego spółka zamierza w tym roku dokonać dwóch przejęć w regionie. Analitycy ocenili już na łamach "Parkietu", że emisja akcji przez PGF jest mało prawdopodobna, bo firma nie dostanie za nie obecnie zadowalającej ceny. Mało realne jest też skorzystanie z kredytów, gdyż zadłużenie PGF w ciągu roku wzrosło dwukrotnie i na koniec 2007 r. wyniosło ponad 0,5 mld zł.
Nowa spółka w grupie
Rozwiązaniem może być powołanie osobnej spółki, która skupi zagraniczne aktywa, i wprowadzenie do niej inwestorów. O takim scenariuszu w "Parkiecie" już spekulowaliśmy. Teraz okazuje się, że PGF zakłada w Holandii spółkę zależną Central European Pharmaceutical Distribution (CEPD), która ma się zajmować rozwojem międzynarodowym grupy. Nie udało się nam dowiedzieć, jakie konkretnie zadania miałaby mieć CEDP, ale wiele wskazuje na to, że może być ona spółką celową (SVP - special purpose vehicle), która będzie przejmować udziały w zagranicznych firmach. Tomasz Sokołowski, analityk domu maklerskiego BZ WBK, zwraca uwagę, że taką metodę PGF zastosowała już, dokonując akwizycji na Litwie, gdzie za 22,5 mln euro (około 80 mln zł) kupiła większościowe udziały w kilku firmach. Wówczas właściciele lokalnych spółek wnieśli aportem do spółki celowej ich aktywa, a PGF kapitał. To uprościło całą transakcję.
Przydadzą się inwestorzy zewnętrzni?
Teraz dokapitalizowanie gotówką CEDP w kwocie, która przekraczałaby aktywa wniesione przez właścicieli przejmowanych firm, może być trudne. Mimo że PGF zakończyła rok z rekordowym wynikiem netto przekraczającym 74 mln zł, jednak można się spodziewać, że jak co roku będzie też chciała wypłacić sporą część zysku akcjonariuszom w postaci dywidendy- Choć analitycy nie są wstanie określić jaką wartość mogą mieć największe hurtownie leków na Ukrainie, można przyjąć, że PGF musi za jedną z hurtowni z czołówki zapłacić przynajmniej połowę tego, co na Litwie (przejęta Limedica ma tam około 18 proc. rynku hurtowego, a do tego doszła sieć aptek Gintarine Vaistine).
Jednak polska firma może włączyć do nowej spółki zależnej firmy litewskie. Poza tym PGF zapowiadała, że będzie szukała zewnętrznych inwestorów dla swoich spółek córek. Przemysław Sawala-Uryasz uważa, że jest bardzo prawdopodobne, że instytucje finansowe mogą pojawić się jako partnerzy w takim przedsięwzięciu.
Trudno jednak ocenić, czy wsparcie zewnętrznego kapitału będzie potrzebne już przy najbliższej akwizycji (na Ukrainie) czy dopiero przy kolejnej.
KOMENTARZ
Joanna Swatowska-Rybak
Powtórka strategii znanej z Litwy
Obserwując dotychczasową strategię akwizycji zagranicznych Polskiej Grupy Farmaceutycznej, czyli przejęcie Limediki, trzeciego pod względem wielkości hurtownika na Litwie w 2007 roku, można wnioskować, że również na Ukrainie polska firma będzie starała się przejąć jednego z głównych graczy na tamtejszym rynku.
Ukraiński rynek dystrybucji farmaceutycznej jest bardzo rozdrobniony, liczy około 800 podmiotów, jednak pięciu największych hurtowników kontroluje go prawie w 40 procentach (w Polsce pięć największych spółek ma niemal 75 proc. rynku - przyp. red.).
Jako że dla PGF równie ważna jak hurt jest obecność na rynku aptecznym, niewykluczone, że giełdowa grupa będzie starała się przejąć dystrybutora posiadającego sieć sprzedaży detalicznej. Przypominam, że na Litwie, oprócz Limediki, PGF przejęła również grupę Gintarine, zarządzającą siecią apteczną.
Źródło: Parkiet
KOMENTARZE