Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Hurtownik z Łodzi chce podbić Europę
31.03.2008
Bywalec światowych salonów, rekin biznesu, multimilioner. Jacek Szwajcowski jeszcze kilkanaście lat temu produkował metalowe zabawki w garażu na jednym z łódzkich osiedli.
Dziś stoi na czele największej polskiej firmy farmaceutycznej i snuje plany podboju Europy.

Kierowana przez niego Polska Grupa Farmaceutyczna zarejestrowała właśnie w Amsterdamie spółkę, której zadaniem będzie budowa wielkiego holdingu obejmującego zasięgiem 17 krajów Europy Środkowo-Wschodniej oraz Wielką Brytanię i Irlandię. Szwajcowski nie ukrywa, że chce być w naszej części globu w swojej branży numerem jeden, tak jak jest nim w Polsce.
PGF jest dziś prawdziwym gigantem. Należy do setki największych prywatnych firm w Europie. W kraju kontroluje 22,5 proc. hurtowego rynku farmaceutyków wartego ok. 20 mld zł. W ubiegłym roku jej przychody przekroczyły 4,4 mld zł. Miesiąc temu miesięcznik "Forbes" sklasyfikował Jacka Szwajcowskiego na 69. miejscu wśród najbogatszych Polaków, szacując jego osobisty majątek na 260 mln zł. Prezes PGF należy do młodszego pokolenia polskich biznesmenów, ma dopiero 44 lata. I właściwie tylko tyle wiadomo o jego życiu pozazawodowym. Pilnie strzeże swojej prywatności. Historia PGF zaczyna się w garażu. Była druga połowa lat osiemdziesiątych. Szwajcowski kończył studia na Wydziale Mechanicznym Politechniki Łódzkiej. Został skierowany na trzymiesięczny staż do zakładów produkujących sprzęt przeciwpożarowy. Tam doszedł do wniosku, że praca na etacie nie jest celem jego życia.
- Założyliśmy z kolegą firmę produkującą wyroby z metalu. Zakład mieścił się w przydomowym garażu. Asortyment był dość szeroki. Robiliśmy np. baterie kranowe, ale głównie metalowe zabawki dla dzieci. Byliśmy bardzo dumni, że udało się
nam wyeksportować je do Danii - wspomina Szwajcowski. Pierwszym przełomem okazał się... obiad z teściową. Chciała założyć aptekę, narzekała, że są problemy z zaopatrzeniem.
Zięć pośpieszył z pomocą i tak oto w 1990 r. zadebiutował w branży farmaceutycznej. Pierwsza hurtownia znowu mieściła się w garażu. Założona przez Szwajcowskiego firma Medicines przez kilka lat była hurtownia o zasięgu jedynie wojewódzkim. Jednak z każdym rokiem jej obroty rosły, a wraz z nimi powierzchnia magazynów. Było to możliwe głównie dzięki bankom - od początku spółka pożyczała bardzo dużo pieniędzy. Drugim punktem zwrotnym był debiut na giełdzie.
- Na emisji akcji zarobiliśmy 75 mln zł. To były, jak na tamte czasy, bardzo duże pieniądze - mówi Jacek Szwajcowski.
Jako pierwsza firma z branży w 1998 r. Medicines weszła na parkiet i zdobyła środki niezbędne, by przystąpić do konsolidacji sektora farmaceutycznego. Tuż po giełdowym debiucie spółka przekształciła się w Polską Grupę Farmaceutyczną. Jak mówi prezes, trzecim przełomem była decyzja o łączeniu się z innymi firmami. Zaczęły się fuzje, przejęcia. W skład imperium weszły m.in. hurtownie Cefarmu z całej Polski, wielka hurtownia Aptekarz z Rzeszowa czy składająca się ze stu placówek sieć Apteki 21. Szwajcowski szacuje, że na rozbudowę firmy wydał dotąd ok. 0,5 mld zł.
- Przeprowadzając fuzje, emitowaliśmy akcje, które były obejmowane przez inwestorów giełdowych - wyjaśnia prezes. Jednak nie wszystkie przejęcia odbywały się na takich zasadach. Prywatyzacja łódzkiego Cefarmu wzbudziła zastrzeżenia Najwyższej Izby Kontroli. Według NIK, w 2004 r. Krzysztof Makowski, ówczesny wojewoda i baron SLD w Łódzkiem, oddał Szwajcowskiemu przedsiębiorstwo de facto darmo. Wojewoda wniósł Cefarm aportem do nowo powołanej spółki, obejmując w niej ok. 20 proc. udziałów, nie uzyskując jednak
z prywatyzacji żadnych pieniędzy dla Skarbu Państwa. NIK sugeruje, że Cefarm został sprywatyzowany po znajomości, pod dyktando szefów PGF, w atmosferze "sprzyjającej korupcji". W raporcie można przeczytać, że konkurenci mieli utrudniony dostęp do dokumentów przedsiębiorstwa. Wojewoda miał też być w bezceremonialny sposób poganiany przez negocjatorow Grupy. W marcu 2004 r. przedstawiciel PGF
przed obliczem komisji prywatyzacyjnej miał stwierdzić, że oczekuje wyboru inwestora do godziny 24 dnia następnego. I rzeczywiście
- nazajutrz klamka zapadła. PGF podważa rzetelność raportu NIK, podkreślając, że roi się w nim od nieostrych sformułowań, na podstawie których formułowane są ostre zarzuty. Kto ma rację? Rozstrzygną o tym łódzcy prokuratorzy, którzy w tej sprawie prowadzą wielowątkowe śledztwo. - Pośpiech w sprawie Cefarmu był niezbędny -wyjaśnia Szwajcowski. - Uratowaliśmy firmę, która lada dzień mogła upaść.
Ale część obserwatorów komentuje, że PGF przejął po prostu lokalnego konkurenta. Szwajcowski ripostuje: - Do dziś Cefarm przynosi straty, ale kupując go, kierowałem się lokalnym patriotyzmem.
- Nie interesuje mnie polityka ani inne branże. Ale chcę zmieniać porządek
świata, bo chcę, żeby farmaceutyki były tańsze, a Polacy mieli łatwy dostęp do wszystkich leków, także tych najnowszej generacji wygłasza swoje credo Jacek Szwajcowski. - Dziś u nas człowiek płaci całe życie składkę zdrowotną, a refundacja leków wynosi zaledwie 30 proc, podczas gdy np. w Holandii jest to 80-90 proc. Z powodu idiotycznych przepisów w Polsce są też dużo wyższe koszty dystrybucji leków. Apteka w Anglii kosztuje mniej niż placówka w kraju. Bo tam wystarczy mieć dwa pomieszczenia, a u nas trzynaście. Chciałbym to zmienić.
Próbą zmieniania świata była m.in. przeprowadzona pół roku temu w Łodzi akcja charytatywna. W aptekach były zbierane dane pacjentów o ich potrzebach i dochodach. Po dwóch tygodniach tysiąc osób otrzymało karty uprawniające do zakupów za 50 do 100 zł.
Próbą zmieniania świata ma być też ekspansja na rynki zagraniczne - czwarty krok milowy w dziejach PGF. Szwajcowski przekonuje, że dzięki radykalnemu zwiększeniu skali sprzedaży zmniejszy koszty działalności i będzie mógł oferować tańsze leki. Firma rozwija się, przejmując kolejne hurtownie i apteki. Ma już ponad 300 własnych aptek. Do tego dochodzi ponad 1,7 tys. należących do prywatnych właścicieli objętych przez PGF patronatem, pomocą marketingową i wspólną marką DbamoZdrowie. Podobny mechanizm ma być zastosowany w ekspansji zagranicznej. PGF nie zamierza w innych krajach budować swoich hurtowni i aptek od podstaw, lecz chce przejmować tamtejszych potentatów, automatycznie wskakując na pozycję lidera. Wariant ten w ubiegłym roku został już przećwiczony na Litwie. Prezesem międzynarodowego holdingu zarejestrowanego w Amsterdamie została Maria Wiśniewska. Wieloletnia prezes Banku Pekao SA uchodzi za pierwszoligowego gracza świata polskich finansów. W latach 2001 i 2002 była na prestiżowej liście najbardziej wpływowych Europejek opublikowanej przez "Wall Street Journal". W 2003 r. "Bussines Week" zaliczył ją do grona 25 Stars of Europe.
Sam Szwajcowski też nie ma się czego wstydzić na europejskich salonach. Już w 2001 r. został wyróżniony przez Światowe Forum Gospodarcze w Davos tytułem Global Leader for Tomorrow. Prof. Klaus Schwab, przewodniczący ŚFG, wyczytał jego nazwisko wśród 237 Młodych Światowych Liderów. - Biorę udział w konferencjach w Davos, bo tylko tam mogę posłuchać, co mają do powiedzenia szefowie największych światowych koncernów farmaceutycznych. Tylko tam mogę się dowiedzieć, jak będzie się rozwijał rynek w najbliższych latach. By skutecznie konkurować z największymi.

Źródło: Polska
KOMENTARZE
Newsletter