Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Europa otwiera furtkę dla tańszych leków
09.05.2007
Polscy przedsiębiorcy, sprowadzający tańsze leki od hurtowników z innych krajów Unii, mogą się cieszyć. Po najnowszym wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości operacja ta będzie znacznie szybsza i łatwiejsza niż dotychczas.


- Na ostateczne rozstrzygnięcie tej sprawy czekaliśmy ponad osiem lat - mówi Tomasz Dzitko, prezes Delfarmy, największej polskiej firmy zajmującej się importem równoległym. Pod tym określeniem kryje się sprowadzanie leków bezpośrednio od hurtowników z innych krajów Unii, gdzie są one tańsze, i - po uzyskaniu pozwolenia i koniecznej modyfikacji opakowania - ich sprzedaż na macierzystym rynku niezależnie od ich producentów.

Wolno, byle schludnie
W 1999 r. dwie hurtownie z Wielkiej Brytanii: Swigward (obecnie Medihealth) i Dowelhurst zostały pozwane przez producentów leków: Boehringer Ingelheim, Glaxo Group i Eli Lilly. Koncerny zarzucały dystrybutorom, że oznaczając leki kupione w innych krajach unijnych, a sprowadzone do Wielkiej Brytanii w ramach importu równoległego, naruszyli ich prawa własności intelektualnej. Zarzuty dotyczyły m.in. odtwarzania znaku towarowego producenta na pudełkach, do których przepakowywane były importowane leki (zazwyczaj oferowane są one w mniej atrakcyjnych od oryginału, czarno-białych opakowaniach).
ETS stwierdził, że firmy farmaceutyczne nie mogą wykorzystywać swoich praw do znaku towarowego niezależnie od tego, czy importer równoległy przepakowuje ich produkty, czy tylko nakłada na nie dodatkowe etykiety (tylko w ten sposób może je sprzedawać), pod warunkiem że będzie stosował się do określonych wytycznych. Opakowanie ma być m.in. dobrej jakości i schludne, by nie naruszać renomy znaku towarowego, powinna też widnieć na nim nazwa zarówno wytwórcy, jak i firmy, która przepakowała lek. Trybunał uznał też, że żądania producentów mogą przyczynić się do sztucznego podziału rynków.

Oszczędność na czasie
- Liczymy, że orzeczenie ETS pozwoli na zwiększenie korzyści, jakie niesie import równoległy dla pacjentów i ochrony zdrowia w Polsce - twierdzi Tomasz Dzitko. - Teraz będziemy mogli szybciej nawet w ciągu dwóch tygodni, wprowadzać leki z importu równoległego na polski rynek. Do tej pory zdarzało się, że z powodu sporów z producentami o wygląd opakowań musieliśmy czekać kilka miesięcy. Argumenty wykorzystywane przez firmy farmaceutyczne w celu ograniczenia zjawiska importu równoległego straciły na wartości, a przedsiębiorcy zajmujący się tą formą handlu nie będą już musieli udowadniać, że nie są wielbłądami - twierdzi prezes Delfarmy.
Jak zaznacza, importerzy dostali klarowny zestaw wytycznych, po spełnieni u których nie będzie można blokować swobodnego przepływu towarów. - Trzeba jednak przyznać, że skarżące koncerny farmaceutyczne częściowo osiągnęły swój cel: postępowanie sądowe toczyło się tak długo, że przełożyło się to na dodatkowe zyski łych firm i mniejsze oszczędności dla pacjentów - dodaje Dzitko.
Heinz Kobelt, sekretarz generalny EAEPC, organizacji zrzeszającej importerów równoległych w Europie: - Hurtownie stały się obiektem niesprawiedliwego ataku ze strony koncernów w celu ograniczenia legalnej konkurencji.

Dwa fronty
Nieco inne zdanie w sprawie orzeczenia ETS ma Małgorzata Maurer, dyrektor Związku Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych INFARMA: - Potwierdza ono dotychczasowe zdanie Trybunału w zakresie importu równoległego. Wskazuje też na szerokie kompetencje sądów krajowych, które mają indywidualnie oceniać, czy konkretny sposób przepakowania importowanego równolegle leku narusza reputację znaku towarowego. Trybunał wyraźnie podkreślił też znaczenie zawiadomienia właściciela znaku o przepakowaniu leku przez importera równoległego. Gdyby tak nie postąpił, każdorazowe sprowadzenie produktu będzie stanowiło naruszenie prawa.
Spór między importerami równoległymi a producentami rozgrywa się na dwóch frontach. Pierwszy dotyczy właśnie znaków towarowych. Drugi - podwójnych cen. W 1996 r. Glaxo Wellcome, hiszpańska spółka-córka koncernu GlaxoSmithKline, chcąc walczyć z importem równoległym, zmieniła zasady sprzedaży. Zróżnicowała ceny leków dla dystrybutorów hiszpańskich, którzy wyspecjalizowali się w tej formie handlu, i hurtowników z innych krajów. Ci pierwsi płacili mniej. W ślad za Glaxo poszli inni wielcy producenci, min. Pfizer. Ta sprawa też toczy się przed ETS i do dziś nie znalazła rozstrzygnięcia, które satysfakcjonowałoby w pełni którąś ze stron.

Źródło: Rzeczpospolita
KOMENTARZE
Newsletter