9 minut. Taka jest częstotliwość, z jaką umierają Polacy z niewydolnością serca, którym życie mogłaby przedłużyć refundacja innowacyjnego leku zawierającego połączenie dwóch substancji – sakubitrylu i walsartanu. Dyskusja na temat włączenia go na listę leków współfinansowanych przez Państwo toczy się już od trzech lat. Został on dopuszczony do stosowania na terytorium Polski i posiada rekomendacje lekarzy kardiologów, którzy są przekonani o jego przełomowości. Dostęp do niego mają już w ramach refundacji pacjenci w wielu krajach Europy, co przełożyło się na ograniczenie potrzeby ich hospitalizacji. Polacy jednak nadal na niego czekają.
W trakcie exposé w grudniu 2017 r. premier Mateusz Morawiecki zapewniał, że rząd zamierza położyć nacisk na profilaktykę chorób serca i chorób nowotworowych. Później, wielokrotnie słyszeliśmy zapewnienia Ministra Zdrowia, profesora Łukasza Szumowskiego, kardiologa, że choroby serca to jeden z priorytetów jego resortu. Minister Maciej Miłkowski zapewniał na wiosnę, że na szybką decyzję w sprawie refundacji czeka lek służący w niewydolności serca. Listę refundacyjną opublikowano, jednak leku na niej brak, a pacjenci dalej umierają.
– Niewydolność serca zajmuje niechlubne, drugie w kolejności miejsce pod kątem najniższej przeżywalności pacjentów z taką diagnozą. W tej sprawie bulwersuje fakt, że każdego roku można by uniknąć śmierci 15 000 chorych, dla których ratunkiem jest wprowadzenie na listę środków refundowanych leku zawierającego sakubitryl i walsartan. Sytuacja chorych jest na tyle trudna, że nie możemy już dalej czekać – głośno wyrażamy sprzeciw dla niepotrzebnych śmierci dziesiątek tysięcy Polaków, którzy mogliby pracować, prowadzić życie rodzinne i społeczne – powiedziała Beata Ambroziewicz, prezes Polskiej Unii Organizacji Pacjenckich.
Pacjenci do tej pory próbowali dialogu z Ministerstwem Zdrowia, zadawali pytania, a w ich imieniu interpelacje składali posłowie. Bez skutku. Od maja zbierają więc podpisy pod petycją w sprawie dostępu do godnego leczenia dla chorych z niewydolnością serca.
– Zwracamy się do Pana Ministra po raz kolejny, w imieniu środowiska pacjentów, o podjęcie długo oczekiwanych działań na rzecz dostępu do skutecznego leczenia dla grupy najbardziej potrzebujących pacjentów, zmagających się z ciężkim stadium niewydolności serca, dla których nie ma żadnej innej terapii zastępczej! Chorzy od ponad dwóch lat walczą o dostęp do jedynej opcji terapeutycznej, która w sposób spektakularny poprawia jakość życia chorych, pozwala dotrwać pacjentom do przeszczepu serca lub też przedłużyć ich życie w przypadku braku możliwości takiej interwencji – czytamy w petycji.
– W imieniu najbardziej potrzebującej grupy pacjentów z niewydolnością serca oraz osób zaangażowanych w proces leczenia i opieki, apelujemy do Pana Ministra o pochylenie się nad sytuacją chorych i uwzględnienie w najbliższym projekcie listy leków refundowanych ratunku dla pacjentów z niewydolnością serca. Kilka milionów Polaków czeka na lek, który zapewni im godne życie – nawoływała Agnieszka Wołczenko, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Pacjentów ze Schorzeniami Serca i Naczyń EcoSerce.
W Polsce na niewydolność serca cierpi około 700-800 tysięcy chorych, szacuje się jednak, że liczba ta może sięgać miliona osób. Zaledwie 50% chorych ma szansę na 5-letnie przeżycie, 11% umiera w pierwszym roku po hospitalizacji. Brak innowacyjnego leczenia zmusza chorych do rezygnacji z życia zawodowego, a to w konsekwencji wiąże się z ogromnymi stratami dla budżetu państwa (ZUS rocznie wydaje 151 mln złotych z tytułu zasiłków, rent itp.). Zdaniem ekspertów, w nadchodzącym dziesięcioleciu, niewydolność serca będzie najczęściej występującym schorzeniem z grupy chorób układu sercowo-naczyniowego. Brak leczenia na miarę obecnych czasów i wyzwań w zakresie polityki zdrowotnej sprawia, że ludzie w sile wieku nie mają szans na normalne życie, skazywani są na kalectwo.
Zapraszamy również do prześledzenia transmisji z konferencji.
KOMENTARZE