- Podstawową sprawą jest to, żeby lek był dostępny. Teraz bywa różnie. Zdarza się, że naszych produktów brakuje w różnych aptekach. Nie mamy pełnej informacji, jaki jest poziom zapasów na rynku. W przypadku dystrybucji bezpośredniej przejmujemy pełną kontrolę, wiemy, ile powinniśmy wyprodukować, do których aptek - mówi szef AstraZeneca.
Ważną rzeczą jest też możliwość szybkiego reagowania. - Zyskujemy możliwość niemal natychmiastowego wycofania leku, gdyby stało się z nim coś złego - mówi Jerzy Garlicki. Zdaniem ekspertów, ważnym powodem jest to, że system sprzedaży bezpośredniej daje pełną kontrolę cen leków.
- A to pozwala min. na powstrzymanie importu bezpośredniego, czyli sprowadzania leków przez hurtownie z krajów, gdzie są one tańsze - mówi osoba związana z jedną z największych hurtowni. Jerzy Garlicki podkreśla, że warunki współpracy będą jednorodne dla wszystkich aptekarzy. W opinii ekspertów wprowadzenie sprzedaży bezpośredniej nie będzie raczej mieć istotnego wpływu na ceny leków.
- Zysk producenta polega na większej kontroli cen i obronie swojej pozycji na rynku. Ponadto może się też poprawić ściągalność należności od aptek - mówi ekspert z branży. Innym efektem może być to, że dystrybutorzy leków będą musieli zmieniać swój model działania z firm handlowych na logistyczne. Ci nie obawiają się jednak rewolucji. Nieoficjalnie mówią, że to nie będzie dla nich wielka konkurencja, która mogłaby odebrać znaczącą część rynku, bo skala zjawiska będzie minimalna.
www.astrazeneca.pl
KOMENTARZE