Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Aspiryna wyleczy raka i uratuje diabetyka!
28.04.2012

Amerykanie walczą przy jej pomocy z bólem, Polacy – głównie z przeziębieniem. Do niedawna lekarze masowo przepisywali ją pacjentom po przebytym zawale serca. Okazuje się jednak, że wszystkie te zastosowania aspiryny bledną wobec jej niedawno odkrytych właściwości.

 

Poza Stanami Zjednoczonymi i kilkoma innymi krajami „Aspiryna” jest zastrzeżonym znakiem towarowym firmy Bayer. Z dawien dawna jednak potocznie nazywa się tak wszystkie specyfiki zawierające kwas acetylosalicylowy – i to o nie właśnie chodzi. Włącznie ze wspomnianym powyżej.

Aspiryna to w pewnym sensie lek „magiczny”. Amerykanie wręcz bez umiaru faszerują się nią w przypadku wszelkich dolegliwości bólowych. Do tego stopnia, że na tamtejszym rynku zaliczana jest do grona tak zwanych „painkillers”, którymi u nas są głównie: paracetamol oraz ibuprofen.

W Polsce kwasu acetylosalicylowego raczej nie stosuje się w charakterze środka przeciwbólowego. „Głównie jest to lek przeciwgorączkowy, przy przeziębieniach. Przeciwbólowy? Praktycznie nie spotykam się z tym, żeby ktoś przyszedł kupić aspirynę na przykład na bół głowy” – mówi mgr Piotr Żebrowski z apteki przy ul. Balladyny w Lublinie.

Wyjątki od tej reguły wprawdzie istnieją, ale po pierwsze – „jedna jaskółka wiosny nie czyni”, a po drugie – nie mają raczej żadnego uzasadnienia medycznego. „Zdarza się, że pacjenci stosują kwas acetylosalicylowy przy bólach reumatycznych, ale rzadko. Także przy bólach migrenowych – co wynika głównie z informacji zasłyszanych lub przeczytanych: że znakomicie działa, tylko trzeba jej dużo zjeść. Moim zdaniem to jednak mit, bo 3-4 tabletki na bóle migrenowe nie pomogą” – dodaje Żebrowski.

W Polsce zatem kwas acetylosalicylowy painkillerem zdecydowanie nie jest. Jeszcze do niedawna – zwykle był to środek pod nazwą handlową „Acard” – lekarze przepisywali go osobom po zawale, a to ze względu na silne działanie hamujące agregację płytek krwi. W tej chwili jednak stosuje się nieco nowocześniejsze specyfiki, działające bardziej celowo. Okazuje się jednak, że popularna aspiryna ma znacznie więcej zastosowań i może znacznie wspomóc walkę z dolegliwościami, które dla człowieka są nie tylko znacznie bardziej uciążliwe, ale i o wiele niebezpieczniejsze od „zwykłego przeziębienia”.

 

Od wierzby do aspiryny

Historia aspiryny tak naprawdę sięga 16 wieku przed naszą erą. A przynajmniej do tego momentu jesteśmy w stanie ją zidentyfikować. Już około 1550 roku p.n.e opisywano lecznice właściwości kory wierzby – tyle tylko, iż nie wiedziano wtedy, że zawdzięcza je właśnie zawartości kwasu acetylosalicylowego. Przez kolejne tysiąclecia niewiele się zmieniło. Dopiero pod koniec lat 20-tych XIX wieku udało się wyizolować z rośliny salicynę, a w 1839 roku francuski chemik Charles Frederic Gerhardt otrzymał po raz pierwszy kwas acetylosalicylowy. Substancja nie była ani czysta i w zasadzie nie nadawała się do szerokiego zastosowania, ale ten moment można uznać za przełom w dziejach leku.

Z medycznego punktu widzenia „kwas acetylosalicylowy jest inhibitorem cyklooksygenazy, działa nieodwracalnie poprzez acetylację jej centrum katalitycznego. Enzym ten katalizuje reakcję syntezy prostaglandyn” [za Wikipedią]. W praktyce ma rzeczywiście działanie przeciwbólowe, przeciwgorączkowe, a przede wszystkim – przeciwzapalne. Z tego ostatniego względu zresztą zaliczany jest do grupy niesteroidowych leków przeciwzapalnych.

Te właściwości środka znane są od lat i powszechnie rozpoznawalne. Od lat także „mówiło się” o wielu innych pozytywnych aspektach jej wpływu na ludzkie zdrowie, jednak to dopiero najnowsze badania przyniosły rzeczywiście przełomowe rezultaty.

 

Nowotwór: cel? Pal!

Holenderscy naukowcy z Uniwersytetu w Lejdzie ogłosili niedawno obiecujące wyniki swoich badań na łamach „Journal of Cancer”. Przez prawie 10 lat niemal cztery i pół tysiąca pacjentów przyjmowało 80 mg kwasu acetylosalicylowego dziennie. Połowa z biorących udział w eksperymencie osób przyjmowała substancję zarówno przed, jak i po rozpoznaniu raka jelita grubego, jedna czwarta dopiero po rozpoznaniu, zaś pozostali nie otrzymywali jej w ogóle.

Okazało się, że u osób przyjmujących aspirynę już po rozpoznaniu nowotworu śmiertelność z jego powodu była aż o 23% niższa niż w grupie „porównawczej”. Jedynie o 12% natomiast mniejsza była śmiertelność w grupie osób, którym aplikowano środek i przed i po zdiagnozowaniu choroby.

Wniosek jest dość oczywisty – systematyczne i długotrwałe przyjmowanie aspiryny może znacząco obniżyć ryzyko śmierci w wyniku raka jelita grubego. Naukowcy badają również mechanizmy dotyczące innych rodzajów nowotworów, ponieważ wyniki holenderskich badań są bardzo obiecujące. Od jakiegoś czasu wiadomo już na przykład, że aspiryna może obniżać między innymi ryzyko raka prostaty.

Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że największa poprawa nastąpiła nie u osób, które przyjmowały kwas acetylosalicylowy profilaktycznie, ale u tych, które już chorowały. Aspirynę zatem w tym wypadku wypada potraktować jako lekarstwo, a nie specyfik „prewencyjny”.

 

Diabetyku – nie bój się aspiryny!

Znacznie ciekawsze wydają się jednak wnioski, do których doszedł naukowiec z amerykańskiego Uniwersytetu w Albercie. Scot Simpson zebrał dane z 21 badań klinicznych dotyczących osób z rozwiniętą cukrzycą. Tacy pacjenci są znacznie bardziej narażeni na choroby układu krążenia od osób zdrowych, a szacuje się, że aż 60% zgonów wśród diabetyków jest spowodowana jest bezpośrednio atakami serca lub ich następstwami.

O tym, że kwas acetylosalicylowy u osób narażonych na zawał – lub ryzyko wystąpienia kolejnego – stosowało się od lat już wspominaliśmy na początku tego artykułu. Okazuje się jednak, że w przypadku cukrzyków sprawa nie jest tak prosta. Standardowa dawka – czyli w granicach 80 mg dziennie – w żaden sposób nie zmniejsza ryzyka zawału. Wyczerpujący raport na ten temat, oparty na licznych badaniach, pojawił się już 2008 roku na stronach internetowych British Medical Journal. Co więcej – według „tradycyjnej” medycyny aspiryna w ogóle nie powinna być zażywana przez osoby cierpiące na cukrzycę. Ma bowiem powodować osłabienie działania leków przeciwcukrzycowych, co z kolei  może doprowadzić do znacznego obniżenia poziomu glukozy we krwi i – w konsekwencji – zasłabnięcia.

Simpson odkrył jednak zaskakującą regułę. Otóż diabetycy przyjmujący duże dawki kwasu acetylosalicylowego – czyli nawet do 325 mg dziennie – mają aż o 23% mniejszą szansę na atak serca! To bardzo duży odsetek, bo niemal ¼. Co więcej, prawidłowe przyjmowanie nowoczesnych leków przeciwcukrzycowych sprawia, że ryzyko obniżenia poziomu glukozy we krwi staje się praktycznie niezauważalne.

 

Byle z umiarem…

„Ludowe wierzenia”, popularne przekonania i fakty medyczne – to często trzy zupełnie różne sprawy. W przypadku aspiryny sprawa nie jest już tak prosta. Okazuje się bowiem, że tysiące lat doświadczenia ludzkości w stosowaniu rozmaitych wyciągów, przecierów i okładów z kory wierzbowej mają swoje odbicie w medycznej rzeczywistości. Kwas acetylosalicylowy powoli zaczyna „wracać na salony” – dotąd zdegradowany do roli painkiller’a i orężu przeciwko podwyższonej temperaturze ciała, staje się coraz bardziej uniwersalnym środkiem zaskakująco skutecznym wobec bardzo niebezpiecznych zagrożeń zdrowotnych.

Na całym świecie panuje tendencja do nadużywania przez pacjentów środków przeciwbólowych. Polska pod tym względem od kilku lat znajduje się w ścisłej czołówce. Ale aspiryna nie jest nad Wisłą traktowana jako panaceum na wszelki ból, a chociaż jest wciąż jednym z najbardziej rozpoznawalnych i najpopularniejszych leków, które znaleźć można w każdej apteczce – to nie przesadzamy z jej stosowaniem.

W przypadku każdego, nawet najmniejszego, bólu – spożywamy środki przeciwbólowe. Ale aspirynę stosujemy praktycznie tylko przy przeziębieniach i to właściwie wyłącznie w okresie zimowym. Kiedy przychodzi wiosna, lato – w zasadzie się nie sprzedaje” – potwierdza mgr Piotr Żebrowski.

Farmaceuta ma olbrzymi wpływ na zakup leków przez pacjenta. Może więc także pełnić znaczącą rolę w propagowaniu aspiryny jako środka obniżającego ryzyko wystąpienia zawału serca u diabetyków” – uważa natomiast Scot Simpson z University of Alberta.

Tak czy inaczej – skoro już musimy nadużywać leków (choć słowo „musimy” jest tu zdecydowanie nie na miejscu!) – to może warto zastanowić się nad zamianą popularnych painkiller’ów – na zwykła aspirynę? Działanie przeciwbólowe również posiada – co zresztą potwierdza Światowa Organizacja Zdrowia – ale oprócz niego ma także inne pozytywne właściwości.

Poza tym – wiedza zapisana na egipskich zwojach kilkanaście wieków przed naszą erą, już wielokrotnie udowodniła swoją prawdziwość. W przypadku kory wierzbowej – a konkretnie: zawartego w niej kwasu acetylosalicylowego – również nie jest inaczej…

 

Adam Czajczyk

KOMENTARZE
Newsletter