Uczciwość i wiarygodność nauki. Praktyka
Do tej pory dzieliliśmy słuszne przekonanie, że nauka stanowi jedną z niewielu przygód ludzkości, która się powiodła, i wierzymy w to, że niesie ona dobro sama z siebie... Zapraszamy do zapoznania się z artykułem M.W. Grabskiego.
Oryginał Artykułu ukazał się w czasopiśmie NAUKA 2/2009 • 37-59
1. Wprowadzenie
Do tej pory dzieliliśmy słuszne przekonanie, że nauka stanowi jedną z niewielu przygód ludzkości, która się powiodła, i wierzymy w to, że niesie ona dobro sama z siebie. Nasze samopoczucie poprawia fakt, że naukowcy wciąż cieszą się społecznym uzna¬niem. Uważamy też, że odzwierciedla to wiarę w obowiązywanie w nauce wysokich standardów etycznych i zasad, które gwarantują jej rzetelność. To właśnie dzięki przes¬trzeganiu tych standardów oraz swoistej, prawie kastowej, elitarności nauka zachowuje swoją integralność i wykazuje większą odporność na oszustwa i fałszerstwa niż inne obszary działalności ludzkiej. Co więcej, wysokie standardy uczciwości i skrupulatne przestrzeganie właściwego dla nauki systemu wartości uznajemy za nieodłączny atrybut pracy uczonego, której główną inspiracją jest powiększanie zasobów potwierdzonej wiedzy i dzielenie się nią z innymi.
Nie są to poglądy nieuzasadnione. System nauki jest bowiem szczególnie wrażliwy na najmniejszy nawet przejaw nieuczciwości, gdyż prowadząc badania naukowe, czy też wykorzystując ich wyniki, wciąż opieramy się na świadectwie innych, w związku z czym powinniśmy mieć do tego świadectwa zaufanie. Problem uczciwości nauki ma więc zasadnicze znaczenie nie tylko dla wewnętrznej spójności i integralności nauki, ale również dla utrzymania jej wiarygodności i zaufania społecznego. Społeczeństwo bowiem jest skłonne wspierać naukę tylko wtedy, jeżeli wierzy naukowcom i instytucjom, które prowadzą badania.
Jednak obecnie coś się zmieniło. Obserwowany przez nas z niepokojem upadek autorytetu nauki, a także świadome odwracanie się ludzi od głoszonych przez nią prawd, stanowi element szerokiego procesu, który ogarnął wszystkie społeczeństwa, narastając, ku naszemu zaskoczeniu, w miarę ich demokratyzacji i rozwoju cywilizacyjnego. Autorytet ten jest dodatkowo osłabiany rosnącą falą relatywizmu, w tym też ideologii głoszonych przez postmodernistycznych aktywistów, podważających samą istotę nauki. W wyniku tego mamy więc do czynienia z paradoksem: społeczeństwo coraz więcej oczekuje od nauki jako remedium na swoje problemy, ale równocześnie coraz mniej jej ufa.
Tym ważniejsza staje się więc troska o integralność nauki. Nierzetelności i nieuczciwości towarzyszyły nauce od początku jej istnienia. Jednak zdolność nauki do samoweryfikacji, wynikająca ze skrupulatnego stosowania metody naukowej, powoduje, że przypadki nieuczciwości, szczególnie w aktywnych, „gorących" obszarach badań, są zazwyczaj bardzo szybko demaskowane. Sporadycznie ujawniane przykłady fałszerstw, nawet gdy dotyczyły słynnych uczonych, nie były dotąd w stanie zamącić wizerunku uczciwej nauki, gdyż mieściły się one w granicach akceptowalnego społecznie błędu. Dziś jest jednak inaczej. Pojawiające się w mediach niejednokrotnie bulwersujące informacje o wciąż wykrywanych nadużyciach na szczytach nauki, albo też dokonywanych przy jej pomocy, trafiają na podatny grunt. Pomimo iż dotyczą one znikomej liczby przypadków, to odbijają się po stokroć na zaufaniu do całej nauki, tym bardziej że wiążą się one już nie z działaniem indywidualnych uczonych, jak dawniej, ale odnoszą do skomplikowanych zależności, występujących w dominującej dzisiaj pracy zespołowej i między-instytucjonalnej. Nic więc dziwnego, że integralność badań stała się w ostatnich latach krytycznym tematem polityki naukowej, ogniskując na sobie uwagę nie tylko uczonych, ale również polityków i społeczeństwa.
Na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku kilka wielkich skandali związanych z nie-uczciwością naukową, w tym szczególnie głośna „Sprawa Baltimore'a", wstrząsnęło światową nauką, wykazując nieporadność skutecznych dotąd korporacyjno-akademickich metod zabezpieczających integralność procesu badawczego w zmieniającym się otoczeniu i przyczyniając do ich skompromitowania. Nacisk opinii publicznej wymógł konieczność szybkiego wprowadzenia nowych instytucjonalnych rozwiązań. Zdano sobie przy tym sprawę, że w tym celu nie wystarcza opracowywanie kolejnych kodów etycznych, zawierających ogólne normy działania porządnego człowieka w nauce, gdyż to, co jest…
Tutaj znajdziecie Państwo pełen tekst artykułu
* Prof. dr hab. inż. Maciej W. Grabski, członek korespondent PAN. Od 2000 r. w Zespole ds. Etyki w Nauce przy Ministrze Nauki, a w latach 2004-2008 jego przewodniczący. Artykuł powstał na podstawie wykładu wygłoszonego na Konwersatorium Politechniki Warszawskiej w grudniu 2005 („Miesięcznik PW", nr 5/2006). Wykorzystano w nim fragmenty opracowania Zespołu ds. Etyki w Nauce pt. Dobra praktyka badań naukowych. Rekomendacje.Wyd MNil, Warszawa 2004.
Redakcja pragnie złożyć podziękowania Prof. Jerzemu Brzezińskiemu, redaktorowi naczelnemu "Nauki" za udostępnienie tego cennego opracowania.
KOMENTARZE