Na problemy żywieniowe najbardziej narażeni są chorzy z nowotworami układu pokarmowego oraz głowy i szyi. Nawet niewielki guz nowotworowy zlokalizowany np. w przełyku jest w stanie uniemożliwić choremu prawidłowe odżywianie i doprowadzić go do niedożywienia. Wśród chorych na raka trzustki niedożywienie może występować nawet u 80-85 proc. z nich, u pacjentów cierpiących na raka żołądka ten odsetek wynosi średnio 65-85 proc., natomiast na raka przełyku 60-80 proc. [1]
Problem ze spożywaniem posiłków może być także działaniem ubocznym chemio- czy radioterapii. Żywienie zgodne z zapotrzebowaniem często bywa wyzwaniem również w wyniku podrażnienia przewodu pokarmowego, np. powodującego ból przy połykaniu pokarmów, stanów zapalnych czy usunięcia fragmentów układu pokarmowego na skutek operacji, utrudniających zdolność wchłaniania składników odżywczych. Problemem jest więc rzeczywista przeszkoda w prawidłowym odżywieniu organizmu, nieraz całkowicie uniemożliwiająca przyjmowanie pokarmów tradycyjną drogą doustną.
Gdy tradycyjne żywienie już nie wystarcza
Najbardziej naturalne jest żywienie drogą przewodu pokarmowego i to wsparcie tej metody powinno się stosować w pierwszej kolejności, np. wzmacniając organizm doustnymi preparatami odżywczymi (nazywanymi też nutridrinkami), dostosowanymi do potrzeb pacjentów onkologicznych. Jednak w części przypadków nowotworów układu pokarmowego żywienie doustne jest niemożliwe (np. w wyniku braku dostępu lub też bólu) albo niewystarczające. W takich sytuacjach wsparciem leczenia powinno być wdrożenie żywienia dojelitowego, czyli metody podawania dostosowanego do potrzeb pacjenta żywienia medycznego bezpośrednio do żołądka lub jelita pacjenta.
– Na podstawie EBM (medycyna oparta na faktach) obecnie wiemy, że nie możemy mówić o skutecznym leczeniu pacjenta onkologicznego, pomijając stan jego odżywienia, zarówno ogólnego, jak i na poziomie komórkowym. Żywienie dojelitowe zapewnia odpowiednią podaż wszystkich potrzebnych składników odżywczych chorym, którzy nie mogą przyjmować pokarmów drogą doustną – energię, białka, elektrolity, witaminy, pierwiastki śladowe oraz wodę. Interwencja żywieniowa oraz umiarkowany wysiłek fizyczny, włączone odpowiednio wcześnie przed leczeniem oraz kontynuowane w trakcie, a nawet po jego zakończeniu, w znacznym stopniu poprawiają zarówno wczesne, jak i odległe wyniki leczenia, skracają czas hospitalizacji oraz w istotny sposób zmniejszają częstość występowania ciężkich powikłań. Leczenie żywieniowe to nie jest jednorazowe działanie, dlatego pacjent nim objęty w szpitalu powinien otrzymać możliwość jego kontynuacji także w domu – tłumaczy dr Kapturkiewicz, pracujący zarówno w szpitalu, jak i w domu pacjenta.
W domu najlepiej
Żywienie dojelitowe wielu osobom kojarzy się z procedurą szpitalną. To właśnie w szpitalu jest zakładany dostęp do żołądka lub jelita i często rozpoczyna się żywienie. Co jednak dzieje się po zakończeniu hospitalizacji, gdy pacjent wraca do domu?
– Większość pacjentów chce jak najszybciej opuścić szpitalne łóżko i wrócić do miejsca, w którym czuje się bezpiecznie i komfortowo – do domu. Jednak z tym powrotem wiążą się też obawy o to, jak sobie poradzą bez stałej opieki lekarskiej, jak bardzo będzie obciążona rodzina itd. W takich sytuacjach wiedza o tym, że istnieją różne rozwiązania, wspierające chorego i jego bliskich w domu, jak w przypadku żywienia dojelitowego, pomaga pacjentowi odsunąć chociaż część obaw i dać przestrzeń do skupienia się na innych, ważnych w procesie terapeutycznym kwestiach – dodaje Adrianna Sobol, psychoonkolog z Fundacji „OnkoCafe – Razem Lepiej".
Od 10 lat w Polsce dostępne jest refundowane żywienie dojelitowe w domu. Świadczenie obejmuje szereg usług, takich jak dobranie i dostarczenie diet, wizyty kontrolne, a w niektórych poradniach żywieniowych również dedykowaną pacjentom i ich opiekunom infolinię, dojazd personelu medycznego do domu chorego czy materiały i szkolenia edukacyjne.
– Pacjenci onkologiczni są jedną z największych grup osób, które nie wymagają stałego pobytu w szpitalu, ale potrzebują pełnej opieki żywieniowej. Z doświadczenia w pracy z pacjentami żywionymi dojelitowo w domu wiem, że w wielu przypadkach korzystanie z tego typu rozwiązania umożliwia im uczestnictwo w normalnym życiu społecznym. Stres związany z chorobą nowotworową jest wystarczająco dużym obciążeniem psychicznym. Naszym celem jest również zapobieganie pogłębianiu wykluczenia społecznego z powodów związanych z procesem leczenia, jak i powodów samej choroby. Jeżeli stan zdrowia w danym momencie i samopoczucie na to pozwalają – chory może chodzić do pracy i spotykać się z przyjaciółmi. Sama metoda żywienia nie jest przeszkodą, a dobrze odżywiony organizm ma też więcej sił, zarówno na leczenie, jak i realizację codziennych czynności – wyjaśnia dr Kapturkiewicz.
Jak potwierdzają badania, dzięki żywieniu dojelitowemu prowadzonemu w domu u pacjentów odnotowano znaczny wzrost masy ciała (o ok. 12% u dorosłych oraz o ok. 40% u dzieci) i tym samym zmniejszenie współczynnika niedożywienia. Ma to bezpośredni wpływ na o wiele niższy odsetek powikłań infekcyjnych (spadek o ok. 22,5% w porównaniu do czasu przed wdrożeniem domowego żywienia dojelitowego [2]), a co za tym idzie – zmniejszenie kosztów leczenia i oszczędności w kasie służby zdrowia.
KOMENTARZE