Studia biotechnologiczne - stan obecny i perspektywy
Biotechnologia stała się kołem zamachowym nowoczesnej gospodarki. Kształcenie młodych pracowników tej dziedziny gospodarki stało się kluczowe. Czy w Polsce jesteśmy w stanie wykształcić nowe kadry, które będą odpowiedzią na zapotrzebowanie rynku?
Jedynym warunkiem zapewnienia takiego potencjału pracowniczego jest system nauczania biotechnologii jako nauki praktycznej. W Polsce edukacja biotechnologiczna jest prowadzona w 33 uczelniach wyższych, kilka z nich prowadzi studia doktoranckie. Większość uczelni prowadzi studia stacjonarne i II stopnia, przy czym program studiów niestacjonarnych II stopnia jest realizowany jedynie w Częstochowie, Bydgoszczy, Łodzi oraz Opolu.
W Polsce na kierunkach biotechnologicznych studiuje niemal 10 000, a w bieżącym roku akademickim na pierwszy rok studiów przyjęto prawie 4000 osób.
Od razu pojawia się tutaj pytanie – czy nasz rynek pracy jest w stanie pomieścić tak ogromną podaż absolwentów. Oraz czy program studiów w poszczególnych uczelniach wyższych jest jednolity i daje tymże absolwentom równe szanse w walce o miejsca pracy. Z pewnością część absolwentów kierunków biotechnologicznych znajduje swoje miejsce na uclzneiach. To dobrze, o ile ta liczba nie przewyższa liczby osób zajmujących się praktycznym zastosowaniem zdobytej wiedzy w działach badawczo-rozwojowych firm farmaceutycznych, a szczególnie tych, które mają rozwiniętą gałąź produkcji leków biotechnologicznych. Rzecz jasna pozostaje cała gama firm które zajmują się, choćby w teorii, biotechnologią środowiskową czy żywności. Trzeba z pełną odpowiedzialnością powiedzieć jedno – w Polsce przemysł biotechnologiczny jest dopiero co raczkujący. Mamy do czynienia z kilkoma inicjatywami, tak prywatnymi, jak i tymi wywodzącymi się ze środowiska akademickiego. Ale są one dopiero zalążkiem prawdziwej bio-gospodarki. Jednocześnie, zgodnie z przedstawionymi danymi absolwentów kierunku przybywa.
Rozmowy ze studentami, więc bezpośrednio zaangażowanymi w problem, nauczycielami akademickimi i przedstawicielami firm, po kilkunastoletniej historii nauczania biotechnologii w Polsce oraz jej rozwoju jako gałęzi gospodarki nie przedstawiają się optymistycznie. Problem wydaje się leżeć przede wszystkim w niedostosowaniu programu nauczania do potrzeb przyszłych pracodawców, jak i nieodpowiedniego rynku pracy. Na jednej z uczelni kształcących biotechnologów usłyszeliśmy: Można często usłyszeć od przedstawicieli uczelni, że jej absolwenci biotechnologii są świetni, są rozchwytywani przez zagraniczne firmy biotechnologiczne. Czy ktokolwiek kiedyś policzył tych „rozchwytywanych” absolwentów?, Jaki to jest procent absolwentów biotechnologii? (…) Czy swój sukces zawodowy zawdzięczają uczelni, czy raczej sobie? – kontynuował nasz rozmówca.
Bo po co szkolić studentów w technikach z zamierzchłej historii, lub nauczać tego, co jest jedynie zachcianką wykładowców, lub, co gorsza, nauczane jest z powodu nieznajomości najnowszych technik czy trendów w biotechnologii. Nie można oczywiście uogólniać: jest szereg placówek w których prężny rozwój naukowy idzie w parze z rzetelnym procesem dydaktycznym.
Biotechnologia nadal należy do bardzo popularnych kierunków studiów. Nic zatem dziwnego, ze co roku jest dużo więcej kandydatów niż miejsc oferowanych przez uczelnie. Właściwie wszystkie uczelnie publiczne proponują studia z zakresu biotechnologii, a więc uniwersytety, uniwersytety przyrodnicze i medyczne, a także politechniki. Ukończenie studiów biotechnologicznych nie gwarantuje jednak zdobycia zatrudnienia w zawodzie. Nie jest to dziwne, ponieważ po okresie transformacji zlikwidowano wiele zakładów, prowadzących działy badawczo-rozwojowe. Widoczne jest to w szczególności w firmach zagranicznych, w których działy badawczo-rozwojowe ulokowano poza granicami Polski. – powiedział w rozmowie z biotechnologia.pl Profesor dr hab. Ryszard Słomski, z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu - Okres studiów biotechnologicznych nie jest jednak stracony, ponieważ z reguły kształcenie jest na wysokim poziomie i absolwenci mogą podjąć pracę również w innych dziedzinach i w innych krajach. Znam wiele przypadków takich karier. Niepokojące wydaje się jednak oferowanie studiów biotechnologicznych w trybie niestacjonarnym. Nie mogę sobie wyobrazić takich studiów i prowadzenia skomplikowanych i trudnych zajęć laboratoryjnych uzależnionych w dużej mierze od sprzętu. Bardzo ważne jest również posiadanie przez uczelnię odpowiedniego zaplecza dydaktyczno-technologicznego, aby zapewnić właściwe kształcenie biotechnologów.
Ściśle precyzują swoje oczekiwania i ocenę adeptów biotechnologii także przedstawiciele przemysłu biotechnologicznego. Studenci kierunków biotechnologicznych mają duża wiedzę podstawową, natomiast muszą się nauczyć standardów farmaceutycznych. Jakkolwiek trudno wymagać tego od osób które ukończyły studia uniwersyteckie. Należałoby zadać pytanie kadrze uczelni wyższych, która układa programy nauczania. Być może warto byłoby otworzyć jakąś specjalizację, która przygotowywałaby biotechnologów do pracy w firmach farmaceutycznych. Ale znowu zapotrzebowanie na biotechnologów w Polsce jest niewielkie. Na razie z kadrą musimy sobie radzić sami i robić wszystko aby zatrzymać tych najcenniejszych – komentuje Katarzyna Dechnik z firmy Biomed Kraków. Wydaje się, że programy nauczania idą zupełnie niezależnym torem w stosunku do wymagań stawianych przez przyszłych pracodawców. Brak praktycznego przygotowania do prowadzenia prac w nowoczesnym laboratorium badawczo - rozwojowym może stać się przyczyną wykorzystywania przez rodzime firmy nie kandydatów z Polski, ale specjalistów z zagranicy. Jedna z najnowocześniejszych spółek obecnych na rynku – Mabion, zajmuje się produkcją monoklonalnych humanizowanych przeciwciał stosowanych w terapii chorób nowotworowych – chłoniaka i raka piersi. Profil działania firmy odzwierciedla obecny trend w biotechnologii medycznej. To właśnie produkcja nowoczesnych leków i terapia celowana wymaga od przyszłych pracowników wysublimowanego pacticum. Można często usłyszeć od przedstawicieli uczelni, że jej absolwenci biotechnologii są świetni, są rozchwytywani przez zagraniczne firmy biotechnologiczne. Czy ktokolwiek kiedyś policzył tych „rozchwytywanych” absolwentów?, Jaki to jest procent absolwentów biotechnologii?, Czy swój sukces zawodowy zawdzięczają uczelni, czy raczej sobie? Oczekuję znajomości technik z wymienionych zakresów pod kątem wiedzy teoretycznej, rozumienia zasady działania, praktycznej umiejętności zaprojektowania, optymalizacji i wykonania eksperymentu opartego o daną technikę. Niestety, niewielu kandydatów do pracy spełnia te wymagania. Najczęściej już na pierwszym etapie naszej kilkustopniowej rekrutacji odpada ponad 90% chętnych, co nie znaczy że nikomu się nie udaje. Z przyjemnością muszę stwierdzić, że udaje nam się zatrudnić tych najbardziej wartościowych absolwentów, choć statystyki są dosyć smutne, z reguły jest to 1 na 100 chętnych. – stwierdza w rozmowie z naszym portalem Sławomir Jaros, szef laboratorium firmy Mabion. Najlepiej jest kiedy już podczas studiów realizuje własny projekt badawczy jako pracę magisterską. Żeby to było możliwe trzeba zacząć wykonywać doświadczenia bardzo wcześnie, na 2gim, 3cim roku studiów. Jeżeli projekt ten jest w miarę rozbudowany, jest szansa na zdobycie szerokiej, praktycznej wiedzy i zdobycia pracy w przemyśle biotechnologicznym. Za granicą ocenia się kandydatów tak jak w Polsce, przynajmniej w przedsiębiorstwach z którymi miałem kontakt, czyli nie na podstawie CV tylko tego co dana osoba rzeczywiście sobą reprezentuje. W firmach jest mało czasu na naukę, dlatego owszem nowo zatrudniona osoba bardzo dużo się uczy, ale jednak musi posiadać pewną bazę, która umożliwia przyswojenie nowych narzędzi i zasad pracy w standardach jakości w krótkim czasie- dodaje.
To, czego brak jest w programach nauczania na polskich uczelniach oferujących studia biotechnologiczne to także praktyka. Myślę, że kształcimy na bardzo wysokim poziomie - mówi Dariusz Śladowski z Euroimplant -. Powinniśmy więcej czasu poświęcić prezentowaniu studentom i absolwentom możliwości aplikacji wiedzy w różnych gałęziach przemysłu. jakkolwiek wykształceni w Polsce specjaliści są pożądani na rynku pracy w krajach, gdzie biotechnologia jest już silnie rozwiniętą gałęzią przemysłu. Powinniśmy wyciągnąć z tego wnioski. Opinia ta nie jest różna od opinii samych studentów. Zwracają uwagę na to, że ambitne sylabusy obejmujące wiedzę teoretyczną nie zastąpią rzeczowego przedstawienia problemów, z którymi absolwenci spotkają się w firmach w których zostaną zatrudnieni, lub które założą sami. Nie chodzi tutaj jedynie o wiedzę ściśle biotechnologiczną, ale także podstawy prawne dotyczące zakładania własnego przedsiębiorstwa czy postępowania patentowego. Trudno jest dziwić się rozgoryczeniu studentów, którzy pozbawieni możliwości praktykowania, są jednocześnie zmuszeni do przyswajania dużych ilości materiałów w ograniczonym czasie: Chciałabym, aby studenci mieli dużo więcej praktyk niż obecnie, dobrze byłoby zacząć je na poważnie już od pierwszego roku myślę, że dobrze by było, gdyby materiał przerabiany na zajęciach był rozłożony na większą ilość godzin, sądzę, że w ten sposób przyswajanie wiedzy jest o wiele skuteczniejsze jak nie przyjemniejsze - a i kontakt z prowadzącymi chyba byłby lepszy? powiedziała nam Ania, studentka biotechnologii z Warszawy. Jej imienniczka z Gdańska zwraca uwagę na to, czego zdecydowanie brakuje z jej punktu widzenia w programie studiów: Zdobywanie wiedzy z zakresu teoretycznego ale przede wszystkim praktycznego dotyczącego najnowszych metod stosowanych w badaniach medycznych i naukowych. Duża liczba godzin zajęć laboratoryjnych oraz możliwość odbywania praktyk w firmach farmaceutycznych i biotechnologicznych – to jej zdaniem największe niedostatki w nauczaniu biotechnologii w Polsce.
Dlaczego nie potrafimy uczyć praktycznie, dlaczego nie prowadzimy nauczania zorientowanego na branże jako cześć gospodarki, a nie, jak dzisiaj, na przygotowanie teoretyczne. Prof. Tadeusz Pietrucha z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi wskazuje na problem braku inicjatyw typu spin’off oraz inkubatorów biotechnologicznych. Faktycznie, taka praktyka dla samych nauczycieli akademickich pozwoliłaby na nauczanie na podstawie własnych błędów i sukcesów. Czy jesteśmy w stanie uzyskać choćby zbliżoną jakość studiów w porównaniu do uczelni, na terenie których są inkubatory firm biotechnologicznych, w których znajduje się wiele biotechnologicznych start-up’ów, w których można odbywać rzeczywiste, a pozorne praktyki? – pyta prof. Pietrucha i dodaje: Uczelnia mająca ambicję prowadzenia studiów biotechnologii na wysokim poziomie, powinna, moim zdaniem, posiadać na swoim terenie inkubator firm biotechnologicznych. Wówczas nie tylko można naturalnie połączyć teorię z praktyką, ale też kontakt z firmami pozwoli rozpoznać rzeczywiste potrzeby przyszłych pracodawców, dostosować profil kształcenia do wymogów funkcjonujących poza murami uczelni.
Studia biotechnologii to produkt Uczelni oferowany swoim klientom – studentom biotechnologii. Za produkt ten płacą rodzice bezpośrednich klientów (studentów), czasami oni sami, a także po części wszyscy płatnicy wszelkiego rodzaju podatków. Jeśli produkt jest niepełnowartościowy, mamy prawo go reklamować, a nawet żądać zwrotu poniesionych na jego zakup nakładów finansowych. To jeszcze można sobie wyobrazić w przypadku „reklamacji” jakości studiów. Ale jak zwrócić zmarnowane 3-5 lat, jeśli przez ten czas nie mamy możliwości nabyć rzeczywistej, a nie pozornej wiedzy, dającej przewagę na współczesnym rynku pracy? Biorąc pod uwagę, że branża biotechnologiczna w Polsce, podobnie jak informatyczna lat temu, dopiero raczkuje. Ale ma niewątpliwy potencjał i podobnie jak wspomniana informatyka, wedle wszelkich prognoz, będzie bardzo ważną gałęzią gospodarki w Polsce. I w tym przypadku należy podkreślić, że w firmach biotechnologicznych znajdzie się miejsce jedynie dla najlepszych. Pytanie, czy bez ujednolicenia programów studiów i przemyślenia ich struktury miejsca w rozwijającym się w Polsce biobiznesie nie zajmą absolwenci z zagranicy. A jeśli tak, to czy będziemy mogli mówić o polskiej biotechnologii, czy jedynie o biotechnologii z importu.
KOMENTARZE