Czytając z mózgu...
Współcześnie znamy kilka metod obrazowania mózgu. Do najczęściej stosowanych należą tomografia komputerowa, rezonans magnetyczny, angiografia, emisyjna tomografia pozytronowa oraz tomografia emisyjna pojedynczych fotonów. Wybór techniki zależy od tego, jaki obszar mózgu chcemy obserwować. Zasady działania oraz zastosowania przedstawionych sposobów obrazowania zestawiono w tabeli poniżej.
Jak widać obrazowanie struktur mózgu znajduje szerokie zastosowanie w diagnostyce wielu poważnych schorzeń tego organu. Coraz częściej słyszymy jednak o kolejnych, nowych zastosowaniach skanów mózgu. Ostatnie doniesienia wskazują na możliwość ich wykorzystania w diagnostyce ADHD czy dysleksji.
...i wyczytując coraz więcej
Naukowcy z Michigan przeanalizowali skany mózgów 275 dzieci i młodzieży ze zdiagnozowanym ADHD oraz 481 osób zdrowych. Obrazy uzyskano dzięki zastosowaniu funkcjonalnego magnetycznego rezonansu jądrowego (fMRI), stanowiącego wyspecjalizowaną odmianę rezonansu magnetycznego. Porównania stopnia rozwoju sieci połączeń nerwowych w mózgach osób zdrowych i chorych doprowadziły do identyfikacji pewnych kluczowych opóźnień w rozwoju sieci neuronalnych w konkretnych obszarach mózgu osób cierpiących na ADHD. Uzyskane zależności naukowcy, po dokładniejszych badaniach potwierdzających ich słuszność, chcą wykorzystywać jako sposób diagnostyki ADHD na wczesnych etapach rozwoju dziecka. Dodatkowo sugerują, że opracowane przez nich metody mogą znaleźć zastosowanie w identyfikacji innych zaburzeń wynikających z nieprawidłowego przebiegu procesu tworzenia połączeń nerwowych w mózgu, takich jak autyzm, schizofrenia czy depresja.
Grupa z San Francisco idzie jeszcze krok dalej i wykorzystując skany mózgu chce diagnozować dysleksję u małych jeszcze dzieci. W przeprowadzonym badaniu naukowcy przeanalizowali skany mózgów 38 przedszkolaków, a następnie śledzili zmiany w obrębie tego organu, aż do ukończenia przez uczestników badania trzeciej klasy szkoły podstawowej. Powszechnie uważa się, że w procesach uczenia się kluczową rolę odgrywa istota biała mózgu. Naukowcy zidentyfikowali obszar znaczący dla nauki czytania – okazała się nią skroniowo-ciemieniowa część istoty białej lewej półkuli mózgu. Jednocześnie okazało się, że śledzenie rozwoju istoty białej mózgu pozwoliło na 60% poprawę przewidywania możliwości wystąpienia problemów z czytaniem i pisaniem w porównaniu do tradycyjnych metod.
Pamiętajmy o zdrowym rozsądku!
Oba badania wydają się być zatem dość wiarygodne i wskazują na możliwość nowego wykorzystania technik obrazowania mózgu. Myślę, że należy się jednak zastanowić na ile są one rzeczywiście potrzebne. Bo o ile guz, krwotok, choroba Parkinsona, czy kilka innych wcześniej wymienionych schorzeń dają wcześniejsze objawy i badanie pracy mózgu jest w tych wypadkach uzasadnione, o tyle jak wyobrazić sobie taką diagnostykę dysleksji? Poddawać badaniom wszystkie dzieci jeszcze przed rozpoczęciem nauki szkolnej, narażając je tym samym na stres i częste wizyty w klinikach? Nie chodzi tu o negowanie przydatności tego typu badań naukowych. Chodzi jedynie o to, żeby uświadomić sobie pewną kluczową rzecz – że przed podjęciem jakichkolwiek działań medycznych konieczna jest ocena ich sensowności oraz stosunku ryzyka do korzyści. W tej kalkulacji nie należy też zapominać o kosztach setek tysięcy ‘zapobiegawczych’ badań oraz ilości dodatkowej pracy dostarczonej w ten sposób personelowi. Czytając tego typu kolejne doniesienia w ich ocenie kierujmy się zatem zawsze jednym – zdrowym rozsądkiem.
KOMENTARZE