Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Razem czy osobno? Czyli co łączy, a co dzieli naukę i biznes? Wnioski ze spotkania klubowego Klastra LifeScience
24.04.2012

Odpowiedź na pytanie postawione w tytule jest tylko jedna – środowiska naukowe i biznesowe muszą ze sobą współpracować. Choć z każdym kolejnym rokiem zainteresowanie tą kooperacją jest coraz większe, a jej warunki coraz bardziej sprzyjające, to i tak pozostajemy daleko w tyle za europejskimi i światowymi liderami. Bariery dzielące naukowców i przedsiębiorców były tematem spotkania zorganizowanego w Krakowie przez fundusz MicroBioLab.

Powiązanie tych dwóch światów wielokrotnie poddawano analizom. Płynące z nich wnioski nie napawają optymizmem. Sporządzony w 2006 roku raport Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego pt. „Bariery współpracy przedsiębiorców i ośrodków naukowych” jednoznacznie wskazuje, że potrzeba jeszcze wiele czasu i chęci, aby rozmiar i jakość tej współpracy były zadowalające. Jak wynika z raportu, blisko 20 proc. przedsiębiorców w ogóle nie wie o możliwości nawiązania kooperacji z ośrodkami naukowymi, a co gorsza – ponad połowa nie widzi takiej potrzeby.

Nic więc dziwnego, że naukowcy skarżą się na małą aktywność inwestorów. Według raportu sporządzonego przez Jagiellońskie Centrum Innowacji w 2007 roku („Raport nt. barier komercjalizacji wyników badań naukowych w dziedzinie Life Science w Małopolsce”) aż 85 proc. pracowników naukowych przyznaje, że nigdy nie zdarzyło im się otrzymać od prywatnego inwestora propozycji dotyczącej współpracy przy projekcie badawczym. Ciężar odpowiedzialności nie spoczywa jednak wyłącznie na przedstawicielach sfery biznesu. Z tego samego badania wynika, że inicjatywa równie rzadko wychodzi ze strony naukowców – niewiele ponad 20 proc. kiedykolwiek samodzielnie starało się pozyskać inwestora. Skąd ten obustronny dystans?

Te bariery między światem naukowym i biznesowym pozostają od lat takie same. Po pierwsze, jest kwestia różnego języka – z jednej strony niezrozumienie języka naukowego przez przedstawicieli świata biznesowego, z drugiej strony niezrozumienie języka biznesowego przez naukowców. Po drugie, pojawia się obawa, zarówno ze strony firm, jak i naukowców, przed formalizmem i biurokracją uczelni, które są dosyć konserwatywnymi i skostniałymi instytucjami – wyjaśnia Krystian Gurba, pracownik Centrum Innowacji, Transferu Technologii i Rozwoju Uniwersytetu (CITTRU), zajmujący się m.in. tematyką ochrony własności intelektualnej.

Liczne i wyjątkowo silnie tkwiące w świadomości naukowców są wątpliwości dotyczące prowadzenia własnej działalności gospodarczej. Obok obaw związanych z ochroną własnego pomysłu i z nadmierną ingerencją ze strony inwestora w prowadzone badania jest to również lęk przed niepowodzeniem. – Studenci, i nie tylko, boją się podjąć ryzyko. Jeśli komuś się nie uda za pierwszym razem, to już boi się podjąć kolejną próbę. Druga kwestia to są ogólnie bariery w prowadzeniu działalności gospodarczej, np. kwestia ułatwień dla przedsiębiorców, których jest ciągle za mało. Kiedyś spotkałem się z taką opinią jednego z początkujących przedsiębiorców, że jemu nie jest potrzebna pomoc, lecz żeby mu ktoś w tej działalności nie przeszkadzał – mówi Krystian Gurba.

Na pierwsze miejsce wysuwają się jednak kwestie związane z brakiem niezbędnych funduszy, a projekty badawcze z dziedziny Life Science z pewnością należą do kosztownych. Według raportu Jagiellońskiego Centrum Innowacji 93 proc. uczestniczących w badaniu naukowców stwierdziło, że warunki finansowania należą do najważniejszych elementów procesu komercjalizacji. Problemy finansowe to właśnie jeden z podstawowych powodów, dla których starania o komercjalizację nie są podejmowane. – Tutaj w sukurs przychodzą fundusze zalążkowe – mówi dr Magdalena Kalińska, pomysłodawczyni i współzałożycielka funduszu MicroBioLab. – Fundusz taki wspiera firmę na etapie początkowym. Wchodząc inwestycyjnie w jakieś przedsięwzięcie, może zwiększać szanse na przeżycie przedsiębiorstwa w realiach rynkowych. Naszą rolą jest w fazie początkowej udzielić wsparcia w takim zakresie, w jakim pomysłodawca tego potrzebuje – dodaje.

Nie można pominąć również „przymusu” innowacyjności jako czynnika zniechęcającego do podjęcia własnej działalności. I choć innowacyjność pomysłu z pewnością podnosi jego wartość, to jak przyznaje Łukasz Wielec, właściciel firmy z zakresu doradztwa biznesowego Maat Consulting, nieraz większa rola przypada samemu założycielowi. – Często bardziej liczy się człowiek i wykonanie pomysłu niż genialność tego pomysłu – przekonuje.

Można więc dojść do wniosku, że praca nad powiązaniem biznesu i nauki powinna w głównej mierze polegać na budowaniu wzajemnego zaufania obu środowisk oraz na wzmacnianiu wiary w to, że taka współpraca naprawdę się opłaca.

 

red. Małgorzata Przybyłowicz

KOMENTARZE
Newsletter