Naukowcy wyjaśniają, że ołów zaczęto wykorzystywać już kilka tysiącleci temu. Silny wzrost jego użycia nastąpił np. w czasach Cesarstwa Rzymskiego, 2,5 tys. lat temu, razem z produkcją monet, po czym w wiekach średnich obserwowany był spadek. Ponowny wzrost miał miejsce ok. 1000 lat temu, w związku z wydobyciem srebra w Niemczech, potem szerzej wykorzystywano ołów w Ameryce, aż wreszcie stał się ważną częścią rewolucji przemysłowej.
– Ta dokumentacja zanieczyszczenia środowiska ołowiem, pojawiającego się w różnych okresach historii, wskazuje, że znaczna część dynamiki produkcji ołowiu znajduje odbicie w ekspozycji ludzi na ten pierwiastek. Obecność ołowiu w ludzkich organizmach ściśle odpowiadała natężeniu jego produkcji. Mówiąc prosto – im więcej ołowiu produkujemy, tym więcej ludzi będzie go wchłaniało do swojego ciała. To spowoduje toksyczne efekty – alarmuje prof. Yigal Erel, autor publikacji, która ukazała się w piśmie „Environmental Science and Technology”.
Najbardziej narażone są osoby związane z konkretnymi gałęziami przemysłu, np. niektórzy górnicy czy pracownicy zakładów przetwarzających odpady, jednak ołów można znaleźć także w przedmiotach codziennego użytku, np. bateriach czy panelach słonecznych, które z czasem mogą ulec uszkodzeniu i uwalniać toksyczny metal. – Każde zwiększenie skali wykorzystania metali powinno iść w parze ze wzrostem przemysłowej higieny, a najlepiej – także z bezpiecznym recyklingiem metali oraz wzrostem świadomości ryzyka toksykologicznego i zagrożeń dla środowiska przy wyborze metali do wykorzystania – podkreślają autorzy badania.
PAP
KOMENTARZE