Celem tegorocznej konferencji było zaprezentowanie strategii, modeli zarządzania oraz finansowania centrów badawczych w skali krajowej i europejskiej. W konferencji wzięli udział przedstawiciele największych parków naukowych i technologicznych, sieci naukowych, instytucji finansowych, funduszy inwestycyjnych oraz ośrodków specjalizujących się w transferze wiedzy i kreowaniu spółek technologicznych. Zaproszenia otrzymali również przedstawiciele Komisji Europejskiej oraz polskie instytucje prowadzące naukowe inwestycje infrastrukturalne o wartości powyżej 50 mln euro, podobne do EIT+.
Obszerną relację z tego wydarzenia można znaleźć TUTAJ. Tuż po oficjalnym zamknięciu konferencji, udało nam się porozmawiać z Prezesem Wrocławskiego Centrum Badań EIT+, prof. Mirosławem Millerem.
Prezes Zarządu Wrocławskiego Centrum Badań EIT+, prof. Mirosław Miller
Panie profesorze, jesteśmy świeżo po zakończeniu konferencji ERIFID 2011. Czy jest pan profesor zadowolony? Czy pańskie oczekiwania zostały spełnione?
Trochę ciężko wypowiadać się odnośnie tego, czy jestem zadowolony z własnej konferencji (śmiech). Na pewno nie do końca, ale to chyba dlatego, że ja zawsze mam pewne oczekiwania trochę większe niż to, co przynosi później rzeczywistość. Zawsze coś można zrobić lepiej, zaprosić jeszcze lepszych prelegentów. W tym roku brakowało paru osób. Największym rozczarowaniem i stratą dla tegorocznej konferencji była nieobecność Vicky Yates Brown, szefowej Centrum Transferu Technologii Uniwersytetu Louisville (USA). Z powodu strajku na londyńskim lotnisku musiała zawrócić z powrotem do Pensylwanii. Wyraźnie też brakowało przedstawiciela Komisji Europejskiej. Z racji dość krótkiego czasu organizacji konferencji nie spodziewaliśmy się najbardziej znaczących osób z Brukseli, ale liczyliśmy po cichu chociaż na kogoś z Polski. No ale mamy przecież czas prezydencji w UE, więc ci ludzie są nieprawdopodobnie rozjeżdżeni i zajęci innymi sprawami. Przy czym należy powiedzieć, że celem konferencji ERIFID nie były polityczne fajerwerki i przechwalanie się w sensie „jacy to my nie jesteśmy wspaniali i ile to my nie znaczymy”. Jest to raczej spotkanie naszych przyjaciół, których z roku na rok przybywa. Są to ludzie z całego świata, bardzo znaczący, w sensie posiadanej sieci kontaktów, doświadczenia, realnych sukcesów, które osiągnęli w komercjalizacji wiedzy i zarządzaniu dużymi przedsięwzięciami.
Czy tegoroczna, już trzecia edycja ERIFID była kontynuacją konferencji z lat ubiegłych?
Każda z dotychczasowych konferencji była zamknięciem pewnej fazy, pewnego etapu, w rozwoju naszej spółki. Pierwsza konferencja ERIFID, była zorganizowana w zasadzie na skalę lokalną, polską. Takie seminarium poświęcone wymianie myśli i doświadczeń wśród projektów kluczowych POIG (Program Operacyjny Innowacyjna Gospodarka, przyp. red.). Tak miało być i takie były założenia, ale ostatecznie konferencja przerodziła się w całkiem spore wydarzenie. Dzięki JASPERS przyjechały osoby z Komisji Europejskiej. Zaprosiliśmy gości z Czech, Węgier, dzięki czemu rozbudowaliśmy sieć kontaktów w Europie Wschodniej. W ten sposób mały ERIFID zrobił się dużo większy niż planowaliśmy. W drugim etapie, zeszłorocznym, celowaliśmy w centra o specyfice podobnej do naszego EIT+, którym również udało się podpisać umowy z Brukselą. Przeprowadziliśmy warsztaty poświęcone omówieniu elementów składowych systemu innowacji. Odbyły się bardzo dobre sesje panelowe w zakresie funduszy kapitałowych i zarządzania spółkami, a także sesje w zakresie patentowania i zastrzegania innowacyjnych technologii. Cała konferencja podzielona była na bloki tematyczne, a w każdym z takich bloków było po kilka bardzo interesujących wykładów. Z tego co wiem, niektóre materiały z drugiej edycji ERIFID w dalszym ciągu są udostępnione na naszej stronie internetowej. W tym roku jesteśmy już o krok dalej i dlatego postanowiliśmy zorganizować konferencję, która z lotu ptaka ogląda pewne systemy zarządzania i rozwiązania całościowe zastosowane w innych krajach. Zależało nam na najlepszych przykładach z Europy i świata, stąd obecność przedstawicieli Tecnalia, która w ostatnich latach stała się bardzo znana, a nie mieliśmy dotąd z nią kontaktu. Obecni byli również prelegenci z prestiżowego Instytutu Weizmanna, czeskiego CEITEC i ECEMP z Drezna, które stają się naszymi partnerami w Trójkącie Współpracy. Ponadto poruszaliśmy kilka kluczowych spraw takich, jak pozyskiwanie najlepszej kadry, ochrona wartości intelektualnej, czyli tematy, które jeszcze długo będą się pojawiać jako istotne zagadnienia. O tym trzeba rozmawiać, ponieważ są to rzeczy, których dalej nie potrafimy dobrze robić i działają one na zasadach outsourcingu.
Rzeczywiście, podczas konferencji dość łatwo dało zauważyć się, iż na wielu wykresach w prezentacjach pokazujących różne dane statystyczne z Europy czy świata, dotyczące chociażby ilości zgłaszanych patentów, Polski zwyczajnie nie było.
Niestety. Nie wykształciła się u nas jeszcze taka kultura, a w niektórych branżach jest to podstawowa bariera prowadzenia globalnych badań. Jeśli nie będziemy mieli dzisiaj zaufania w oczach naszych partnerów z Singapuru, z Izraela, czy z Ameryki, to po prostu nie uda nam się przeprowadzić żadnego wspólnego badania. Musimy zatem te światowe standardy wprowadzić. Na szczęście mamy jeszcze trochę czasu i sytuacja nie jest w żadnym wypadku krytyczna, ale jesteśmy świadomi swoich słabych punktów, nad którymi musimy popracować.
Mówiąc „trochę czasu”, ma Pan zapewne na myśli okres do 2014 roku. Później skończą się dotacje unijne. Można spotkać się z mało pochlebnymi opiniami typu „Jak EIT+ skończy się finansowanie z Unii to nie będzie nawet z czego ogrzać budowanego kompleksu”. Jak Pan się odnosi do takich słów?
To prawda, że takie komentarze się pojawiają. „Do 2014 roku sobie pożyjcie, porządźcie, a potem was już nie będzie” – mówią często osoby nam nieprzychylne. Mogę powiedzieć, że na pewno tak się nie stanie. Oczywiście będzie nieco gorzej niż jest teraz, i trudniej. Dlatego teraz trzeba zainwestować w naukę, kształcenie, aby to w przyszłości zaowocowało i zwróciło się. Przecież nie jesteśmy jedyną tego typu instytucją na świecie. Wiele nam podobnych przedsięwzięć powstaje, bądź już powstało w różnych miejscach i osobiście nie słyszałem dotąd o jakiejś spektakularnej, dramatycznej porażce. W sytuacji kiedy na dobrą sprawę nie ma w Polsce konkurencji w tym obszarze, to możemy rozwijać współpracę z innymi miastami, czy wprowadzić przedstawicielstwa w innych miejscach. Chcemy współpracować z NCIBiR (Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, przyp. red.) i być przedstawicielem NCBiR w pewnym mechanizmie finansowania innowacji. Mamy wiele pomysłów jak utrzymać EIT+, korzystając jeszcze jakiś czas z tego, że jesteśmy liderem, jedyną instytucją robiącą nowe rzeczy, wymyślającą nowe mechanizmy finansowania badań, ale też komercjalizacji, już tworzącą nowe spółki technologiczne, inwestujące w IP. Naprawdę jest jeszcze sporo czasu, trzy lata. Wystarczy spojrzeć na to, co osiągnęliśmy przez ostatnie trzy, dlatego jestem pewny, że o przyszłość można być spokojnym.
Czy w przyszłym roku można spodziewać się kolejnej konferencji ERIFID? Czego będzie ona dotyczyć?
W przyszłym roku na pewno zorganizujemy konferencję. Pomyślimy jeszcze nad koncepcją. W każdym razie musimy liczyć się z tym, że już w połowie będą wybudowane nowe budynki. I to nie tylko u nas, ale też u partnerów z Trójkąta Współpracy - CEITEC i ECEMP. Z tej racji tematykę konferencji będzie trzeba skierować na sposoby utrzymania infrastruktury naukowej. Będziemy chcieli także poznać modele biznesowe stosowane w podobnych instytucjach i mechanizmy sieciowania takich instytucji w skali krajowej i międzynarodowej. Dobrym przykładem może tu być niemieckie Towarzystwo Fraunhofera, czyli sieć instytutów naukowo-badawczych. Z jednej strony chodzi o lobby, a z drugiej o pozyskanie finansowania publicznego, które w jakimś procencie pokryje chociaż stałe koszty funkcjonowania instytucji. Wszystkich zainteresowanych już dziś serdecznie zapraszam na czwartą edycję ERIFID.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał red. Tomasz Sznerch
KOMENTARZE