Sama, będąc absolwentką analityki medycznej, zapytałam w gronie swoich najbliższych znajomych, a następnie na forum szerokiej grupy diagnostów, jak wygląda ich praca, jakie trudności ich spotykają oraz co ich cieszy w tym zawodzie. Okazało się, że moje pytania spotkały się z niesamowicie szerokim odzewem. Dziękuję wszystkim, którzy na nie odpowiedzieli i zapraszam do lektury artykułu.
Kim jest diagnosta?
Diagnosta laboratoryjny, czyli absolwent kierunku analityka medyczna lub osoba z tytułem magistra z biologii, biotechnologii, farmacji, chemii czy weterynarii, która ukończyła studia podyplomowe z analityki medycznej lub lekarz ze specjalizacją z diagnostyki laboratoryjnej.
Po ciężkich 5 latach studiów absolwent analityki medycznej otrzymuje prawo wykonywania zawodu i trzeba stawić czoła rynkowi pracy. O ile w tym momencie szukanie pracy nie jest dużym problemem to już charakter zatrudnienia i wynagrodzenie potrafią mocno podłamać. W branży diagnostycznej także wiele osób na początku swojej pracy zawodowej jest zatrudnianych na „umowy śmieciowe”. Samo wynagrodzenie także pozostawia wiele do życzenia, gdzie duża część osób zarabia poniżej 2600 zł brutto. Należy przy tym pamiętać, że już od chwili otrzymania prawa wykonywania zawodu obowiązuje konieczność zdobywania punktów edukacyjnych, co wiąże się z wysokimi opłatami za szkolenia.
Na studiach edukacja się nie kończy
Następnym krokiem w karierze diagnosty jest specjalizacja, za którą także diagnosta musi zapłacić z własnej kieszeni, a są to koszty rzędu 20-30 tysięcy zł. Ponadto w ciągu 5 lat diagnosta musi uzyskać 100 punktów edukacyjnych, uczestnicząc w różnego typu kursach, szkoleniach. Problemem także często okazują się pracodawcy, którzy nie tylko nie pomagają w zwiększaniu kompetencji zawodowych swoich pracowników, ale wręcz utrudniają rozwój zawodowy (nie udzielają urlopów na szkolenia, wymuszają dyżurowanie, podczas gdy trwają szkolenia itd.)
Niedocenieni, ukryci w szpitalnych piwnicach…
Jeden z diagnostów w swej wypowiedzi zauważył, iż większość społeczeństwa nie ma pojęcia, że istnieje taki zawód jak diagnosta – "dla nich jesteśmy laborantami. Po skończeniu bardzo trudnych i wymagających studiów, oferty pracy i zarobki okazują się do tego niewspółmierne (chyba największa bolączka naszego zawodu)".
Bardzo często nie doceniają diagnostów także inni pracownicy ochrony zdrowia. Mimo że mówi się o partnerstwie w procesie diagnostyki i leczenia to fakt, że badania laboratoryjne dostarczają ponad 80% danych medycznych przypomina się dopiero, gdy w laboratorium jest jakaś awaria skutkująca brakiem możliwości wydania wyniku, czyli szpital nagle przestaje funkcjonować.
Odpowiadając na jedno z moich pytań, pewien diagnosta napisał, że "nasz zawód jest szalenie ważny i potrzebny, ale zupełnie niedoceniony i niezauważony – pacjenci nas nie widzą. Widzą lekarzy, pielęgniarki, ratowników, farmaceutów, ale nie diagnostów. Diagności siedzą zamknięci w laboratoriach i tam wykonują swoją trudną pracę".
Trudności w dalszej edukacji
Kariera w diagnostyce laboratoryjnej bardzo mocno zależy od miejsca pracy, do którego się trafi. Lekarz idzie na staż, a później robi specjalizację. Z kolei diagnosta laboratoryjny może oczywiście trafić w pracy na ludzi, którzy chcą, abyśmy się rozwijali zawodowo, ale niestety może być też tak, że trafiając na jedną pracownię, wciąż wykonuje się te same badania zupełnie się nie rozwijając.
Błędy przedanalityczne, czyli walka z wiatrakami
Największą ilość błędnych wyników generują właśnie błędy przedanalityczne. Otrzymałam ponad 30 wiadomości, w których diagności opowiadali różne historie związane z błędami przedanalitycznymi.
Jest jednak światełko w tunelu – jeden z diagnostów sam z dumą opisywał, jak w swoim laboratorium znacząco wpłynął na obniżenie ilości hemoliz w próbkach biochemicznych pobieranych metodą próżniową (gdy ta z różnych powodów nie jest pobrana do wymaganej objętości). Kluczem jest tu systematyczne szkolenie, które nie od razu, ale przy odpowiedniej konsekwencji przynosi zamierzone skutki.
Patos i powołanie ponad wszystko
„Diagnosta jak lekarz – też się powołaniem nie naje” – pisze jedna z diagnostów.
Widać jednak, że w środowisku diagnostów istnieje ogromne poczucie misji. Diagności chcą pomagać ludziom, często jednak zapominając o sobie i swoich osobisty potrzebach. W konsekwencji dochodzimy jednak do ściany, gdzie zarobki wielu diagnostów są niższe niż kasjerów w hipermarketach. Środowisko diagnostów jednak budzi się także w tej materii. Wśród prywatnych wiadomości było kilkanaście bardzo pozytywnych, w których diagności opowiadali o tym, że trzeba samemu się cenić – wtedy będzie też szacunek ze strony innych pracowników ochrony zdrowia, a także docenienie finansowe.
Praca daje radość
Nasuwa się zapewne pytanie – skoro jest tak ciężko, to co sprawia, że diagności wciąż trwają przy swoim zawodzie?
Po pierwsze pasja – praca ta jest niesamowicie ciekawa. Dla osoby dociekliwej może być ona spełnieniem marzeń. Po drugie misja – każdy dobry diagnosta wie, że za każdym wynikiem stoi pacjent, któremu chcemy pomóc i satysfakcja z tego, że możemy pomagać często sprawia, że wciąż chce się przychodzić do pracy, mimo wszelkich minusów. Kolejnym powodem jest fakt, że się rozwijamy, że mamy ogromną wiedzę medyczną, stąd można pomóc przyjaciołom czy rodzinie. A do tego wszystkiego, gdy trafi się na dobry zespół lekarski, który traktuje diagnostę jak partnera, to aż chce się iść do pracy.
Aleksandra Charchut, praktykantka portalu Biotechnologia.pl, mgr analityki medycznej i studentka 4. roku farmacji na Wydziale Farmaceutycznym CMUJ
KOMENTARZE