Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
„Naukowiec to człowiek z pasją do ratowania świata i odkrywania nowego...” – wywiad z Eweliną Kamińską

Ewelina Kamińska jest doktorantką epigenetyki na Uniwersytecie Ludwika - Maksymiliana w Monachium. W Internecie znana jest jako motivelina, gdzie na swoich mediach społecznościowych i blogu zajmuje się popularyzowaniem nauki. Ponadto miłośniczka przyrody i sportu. Udało nam się zadać tej jakże uzdolnionej kobiecie kilka pytań dotyczących jej życia na doktoracie oraz nauki. Miłej lektury!

 

 

Dlaczego wybrałaś się na doktorat za granicą? Co Tobą kierowało?

Od liceum mieszkałam za granicą (w Anglii). Ponieważ sytuacja z Brexitem pozostawiała finansowanie nauki pod znakiem zapytania, zdecydowałam się na poszukanie innego kraju. W Niemczech na doktoracie jest się zatrudnionym przez uczelnię, dostaje się wypłatę i płaci podatki, co pozwoliło mi na bycie bardziej niezależną, aniżeli miałoby to wyglądać w UK. Tam doktorantom z krajów Unii Europejskiej zazwyczaj pokrywa się czesne, ale nie ma możliwości zarobku. Poza kwestiami ekonomicznymi – laboratorium, w którym teraz jestem, ma duży autorytet w dziedzinie biologii chemicznej i epigenetyki. Niezliczona ilość sprzętu i grantów pozwala mi na spełnianie się jako naukowiec i edukator. Nie znałam żadnych grup badawczych, które pracowałyby nad tymi samymi tematami w Polsce, dlatego niestety nie brałam ojczyzny pod uwagę. Mimo wszystko mam nadzieję, że kiedyś tam wrócę.

 

Czym zajmujesz się na doktoracie? Widzisz w tym przyszłość?

Przyznam się, że wytłumaczenie tego, co robię, nie jest łatwe. Mam nawet dwie wersje opowiadające o moim researchu – dla laików i osób o zaawansowanej wiedzy biologiczno-chemicznej. Zacznijmy od tej łatwej – badam zmiany zachodzące na DNA (a nie w DNA) podczas różnicowania się komórek. Próbuję znaleźć sposób, w jaki komórka skóry wie, że jest komórką skóry, a komórka oka, że tworzy oko. Tym (w wielkim skrócie) zajmuje się dziedzina nauki zwana epigenetyką, czasem nazywana mechaniką kwantową biologii. Jej zastosowanie możemy znaleźć wszędzie – od ewolucji i badań wpływu środowiska, po produkcję nowoczesnych leków. I tutaj zaczynamy bardziej zaawansowane wytłumaczenie – jak wiadomo wszystkie komórki w naszym ciele mają taki sam materiał genetyczny, lecz cechy charakterystyczne każdej z nich są uwarunkowane poprzez ekspresję poszczególnych genów. Te są kontrolowane przez modyfikacje zasad azotowych, z których zbudowane jest DNA – między innymi cytozyny. To właśnie modyfikacjami cytozyny zajmuję się bardziej szczegółowo. Przez nie geny mogą być aktywnie transkrybowane, wyciszane oraz na nowo aktywowane. 

 

Czy według Ciebie studia mogą być jednocześnie pasją?

Studia bez pasji, dla tzw. papierka, muszą być okropną męczarnią. W naszych czasach nie trzeba studiować, aby sobie w życiu fantastycznie poradzić, dlatego nie rozumiem osób, które zapełniają miejsca w salach wykładowych bez zainteresowania tematem. Gdybym nie czuła ogromnego zainteresowania kompleksowością genów, nigdy nie zdzierżyłabym tych długich godzin spędzonych w labie, pipetowania bez końca i podnoszenia się za każdym razem, kiedy eksperyment nie zadziała. Już na pierwszym roku studiów wiedziałam, że genetyka to najlepsze, co mogłam dla siebie wybrać. Niestety wiem, że nie każdy jest takim szczęściarzem i jeśli miałabym doradzić komuś, kto nie lubi swojego kierunku, powiedziałabym: „Rzuć to wszystko i poszukaj czegoś dla siebie”. Życie jest zbyt krótkie, aby poświęcać je na naukę czegoś dla zasady. 

 

Jak wygląda typowy dzień z życia doktorantki?

W miarę możliwości staram się rozpocząć dzień od aktywności fizycznej – poranna joga lub truchcik powodują, że mam lepsze samopoczucie przez cały dzień. Na doktoracie każdy dzień jest inny, godziny są totalnie nieunormowane i chyba dlatego nie zdążyłam się nim znudzić! Zazwyczaj zaczynam od eksperymentów, a w przerwach nadrabiam literaturę, analizuję wyniki lub odpisuję na maile. Mój projekt to praca z komórkami (somatycznymi, nowotworowymi, macierzystymi, iPS itp.) oraz eksperymenty biochemiczne i spektrometria masowa. Lubię ten podział, ponieważ nie chciałabym zamykać się w jednej specjalizacji. Planowanie badań, analiza danych, czytanie publikacji, pisanie manuskryptów i przygotowywanie się do konferencji – to główne zajęcia doktoratu. Druga część mojej pracy, ta akademicka – wykładanie, nadzorowanie i sprawdzanie egzaminów, organizowanie zajęć praktycznych, prowadzenie stażystów i magistrantów – to również zadania, które muszę pogodzić z własnymi badaniami. Pracy jest zazwyczaj bardzo dużo, lecz przy odpowiedniej organizacji udaje mi się wieczorami pisać posty na swojego bloga lub artykuły dla Forbes.pl. Warto wspomnieć o tym, że praca z komórkami macierzystymi wymaga obecności w labie w weekendy. Znajomi śmieją się, że są to moje dzieci i codziennie muszę je przewijać – jest w tym trochę prawdy. Kiedy mogę, uciekam w Alpy lub na halę wspinaczkową albo do stajni, ponieważ nauka to nie jest moja jedyna pasja.

 

Jak ważna jest według Ciebie w obecnych czasach popularyzacja nauki?

Szalenie ważna. Żyjemy w czasach, w których ludzie szybciej uwierzą w przypadkowy, wyssany z palca post na Facebooku niż naukowcom, którzy poświęcają swoje życie na rzetelne badania. Zmniejszanie granic pomiędzy zamkniętymi drzwiami laboratorium a resztą świata poprzez komunikację naukową jest jedynym sposobem na zdobycie zaufania wśród społeczeństwa. Dlatego, pomimo bardzo napiętego grafiku, często pokazuję moją laboratoryjną rzeczywistość na Instagramie @motivelina_com. Bardzo cieszy mnie zaangażowanie ze strony oglądających. To bardzo motywuje do dalszych aktywności online. Chciałabym skończyć z przeświadczeniami, że naukowcy są nudni, zamknięci w czterech ścianach i oderwani od rzeczywistości. Nie mówiąc już o tym, że kobietę naukowca nadal postrzega się jako mniej kompetentną. Popularyzacja nauki to dla mnie ważne narzędzie do zmiany stereotypów. Na co dzień pokazuję młodym dziewczynom, że studiowanie przedmiotów STEM może być niesamowitą przygodą.

 

Uważasz, że zawód naukowca w Polsce ma sens?

Oczywiście. Zawód naukowca ma sens w każdym kraju. Im więcej ekspertów w jednym miejscu, tym więcej pomysłów, odkryć, funduszy na lepszy sprzęt i tak dalej… Polska przez ostatnie dekady „goniła kraje zachodnie”. Teraz nadeszła pora, aby sama błyszczała od sukcesów i świeciła przykładem pracowitości, wytrwałości, postępu technicznego i wysokim poziomem edukacji. Naukowiec to człowiek z pasją do ratowania świata i odkrywania nowego, dlatego jeśli stworzymy w Polsce warunki rozwoju dla takich osób, to przypływ profesorów z innych krajów oraz Polaków wykształconych za granicą przyniesie nam ogromne korzyści. 

 

Jakie są plusy i minusy doktoratu za granicą?

W moim przypadku plusem jest możliwość pracy w zespole ekspertów na najnowocześniejszym sprzęcie. LMU to najlepsza uczelnia w Niemczech, a moja grupa jest jedną z najlepiej finansowanych w Europie. Możliwości rozwoju są niesamowite, lecz z tym przychodzi też ogromna odpowiedzialność i stres. Przeprowadzka w nowe miejsce, brak przyjaciół, nauka języka… tutaj ekscytacja miesza się z lękiem i zagubieniem. Dodatkowo dochodzi tęsknota za rodziną i bliskimi. Studia za granicą zazwyczaj są szkołą przetrwania, która pomimo trudu i w pewnym stopniu mentalnej samotności, uczy radzenia sobie w każdej sytuacji.

 

Jaka według Ciebie jest rola kobiet w nauce? Co Ty możesz wnieść do świata nauki jako kobieta?

W pewnym stopniu już odpowiedziałam na to pytanie, dlatego tym razem będzie krótko. Moją misją jest pokazanie światu, że kobiety powinny być doceniane w równym stopniu, co mężczyźni w nauce. Możemy chodzić w sukienkach, uprawiać sporty, rodzić dzieci i lubić bądź nie lubić gotować, ale mimo wszystko pozostajemy ekspertami w swoich dziedzinach. Naukowcy powinni być postrzegani dość aseksualnie. Chciałabym, aby dla środowiska akademickiego oraz przyszłych pracodawców liczyło się wyłącznie moje CV, a nie to, kiedy planuję zajść w ciążę. Wiele źródeł naukowych mówi o tym, że ludzki mózg jest nie bardziej płciowy niż wątroba czy serce. To oznacza, że każda kobieta z pasją do przedmiotów STEM jest w stanie osiągnąć te same wyniki na studiach i w karierze, co mężczyzna, dlatego nie chciałabym wnosić czegoś do świata nauki jako kobieta, tylko jako  n a u k o w i e c. Nie musimy udawać mężczyzn, wystarczy, że będziemy sobą. 

 

Jakie są według Ciebie cechy idealnego naukowca?

Nikt nie jest idealny. Są jednak cechy osobowości, które mogą predysponować do kariery naukowej. Poza pasją do uczenia się nowych rzeczy liczy się również wytrwałość w dążeniu do celu, odporność na porażki, wiara we własne możliwości i kreatywność. To ostatnie pozwala nam na przejście z roli studenta magisterki do kandydata na doktora, ponieważ wtedy rozpoczyna się inwestować we własne pomysły, umiejętność dedukcji i szukania informacji bardzo ułatwia ten proces. Wiara w siebie też jest ważna, ponieważ praca każdego naukowca poddawana jest ciągłej krytyce, bez której nie rozwijalibyśmy swoich projektów. Odporność na stres i niepowodzenia przydają się w codziennej pracy w labie, a wytrwałość pozwala na wspinanie się po szczeblach kariery. Wszystkim tym, którzy boją się, iż „nie są wystarczająco inteligentni, aby zostać naukowcem”, chciałabym zakomunikować, że pracowitość jest bardziej przydatna od talentu i każde braki w nauce można nadrobić, poświęcając odpowiednio dużo czasu i uwagi.

 

Jak widzisz świat nauki za 20 lat?

Genetyka jest dziedziną, która przez ostatnie 20 lat osiągnęła niewyobrażalne postępy. Koszty sekwencjonowania genomu w ostatnich dwóch dekadach spadły ze 100 mln $ do 1 tys. $. Rozwój terapii genetycznych i nowe sposoby diagnozowania dają nam nadzieje na bliską przyszłość spersonalizowanej medycyny. Mam nadzieję, że będziemy w stanie przewidzieć, zdiagnozować i wyleczyć o wiele więcej schorzeń i chorób, zanim pojawią się ich symptomy. Przebierając nogami, czekamy na przełom w leczeniu choroby Alzheimera oraz ekscytujemy się, czytając o nowych, bezpieczniejszych lekach na raka. Będąc świadkiem postępów, które robimy w skali roku, optymistycznie podchodzę do wizji świata nauki i medycyny za dwie dekady. 

 

Twoja recepta na sukces w świecie nauki?

Schowajmy ego do kieszeni. Niektóre ważne osobistości w świecie nauki zostawiły w tyle swoje pasje i zaczęły widzieć w tym ogromny biznes. Jeśli czyimś marzeniem jest być gwiazdą lub milionerem, to kariera naukowa nie jest najlepszym pomysłem. Dlatego próby ratowania świata i walka o lepsze jutro wciąż powinny tutaj górować i nigdy nie zastępujmy ich stylem korporacyjnym. Jeśli chcemy kształcić naukowców, noblistów i wielkich odkrywców, a nie roboty, powinniśmy fascynować dzieci otaczającym nas światem i ograniczyć ich czas spędzony przed ekranami. Odpowiednie kształcenie dzisiejszych dzieci to nasza recepta na sukces w świecie nauki.

KOMENTARZE
Newsletter