Oręż w walce z epidemią
Jak wskazują eksperci Polskiego Towarzystwa Medycyny Nuklearnej, najpilniejszym wyzwaniem dla polskiej polityki zdrowotnej jest dziś skuteczna walka z epidemią chorób cywilizacyjnych, przede wszystkim schorzeń onkologicznych i układu sercowo-naczyniowego.
– Rak i choroby serca to główne przyczyny zgonów Polaków. Istotnym wyzwaniem są także schorzenia neurologiczne i endokrynologiczne. Aby móc skutecznie z nimi walczyć, potrzeba działań profilaktycznych, edukacyjnych, diagnostycznych, terapeutycznych i rehabilitacyjnych. Medycyna nuklearna ma wiele do zaoferowania zwłaszcza w kontekście precyzyjnej diagnostyki i celowanej, skutecznej terapii – mówi dr hab. med. Bogdan Małkowski, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Nuklearnej.
Badania: obraz i funkcja
Eksperci podkreślają, że procedury takie jak: PET i SPECT w wielu przypadkach są mniej inwazyjne, bardziej precyzyjne i wartościowe, jeśli chodzi o uzyskiwane informacje diagnostyczne, od innych standardowo stosowanych metod obrazowania.
– Procedury medycyny nuklearnej w wielu przypadkach pozwalają wykryć zmiany chorobowe na najwcześniejszym etapie, kiedy w innych procedurach diagnostycznych często nie byłyby jeszcze widoczne. Co więcej, dzięki nim możemy nie tylko stworzyć precyzyjny obraz danego narządu, ale także prześledzić jego funkcjonowanie. To pozwala szybciej postawić diagnozę i szybciej wdrożyć skuteczne leczenie – mówi prof. Leszek Królicki, konsultant krajowy w dziedzinie medycyny nuklearnej.
Terapia: prosto do celu
Rozwój medycyny nuklearnej w ostatnich latach przebiega pod hasłem teragnostyki, będącej połączeniem diagnostyki i terapii, wykorzystującej w badaniu i leczeniu ten sam rodzaj znacznika, połączony z różnymi izotopami promieniotwórczymi: diagnostycznym i leczniczym. – Najpierw precyzyjnie lokalizujemy problem, by potem skierować rozwiązanie, o którym z dużym prawdopodobieństwem wiemy, że będzie skuteczne, dokładnie w jego źródło. Na co dzień ideę teragnostyczną realizujemy na przykład w leczeniu raku prostaty. Radioznacznik podany pacjentowi podczas badania wskazuje nam na ogniska choroby. Kiedy już dokładnie je zidentyfikujemy, wdrażamy terapię – przy wykorzystaniu tego samego znacznika, którego użyliśmy w badaniu, tylko w odpowiednio zmienionej dawce. Wiemy, że taka terapia dotrze dokładnie do zmian chorobowych – wyjaśnia dr hab. med. Jolanta Kunikowska, prezes elekt Europejskiego Towarzystwa Medycyny Nuklearnej i członek PTMN.
Ważna edukacja
Choć procedury medycyny nuklearnej są bezpieczne, precyzyjne i skuteczne, wciąż rodzą wśród pacjentów wątpliwości związane z wykorzystywanym w nich promieniowaniem.
– Naszym celem jest uświadamianie opinii publicznej, że badania i leczenie nuklearne są w pełni bezpieczne, a często także bardziej komfortowe dla pacjenta od alternatywnych procedur medycznych. Dawki promieniowania, które wykorzystujemy, są niskie i tak bezpieczne, że procedury medycyny nuklearnej wykonuje się nawet u najmłodszych dzieci. Dzięki procedurom nuklearnym możemy zlokalizować najmniejsze zmiany i znacznie szybciej wdrożyć leczenie. Dzięki temu proces diagnostyczno-terapeutyczny przebiega sprawniej, szanse pacjentów na powrót do zdrowia rosną, a system ochrony zdrowia funkcjonuje efektywniej, czyli oszczędniej. To ważne z perspektywy płatnika publicznego – mówi dr hab. med. Bogdan Małkowski.
Polskie Towarzystwo Medycyny Nuklearnej stawia także na edukację środowiska lekarskiego. – Klinicyści, którzy jako lekarze sami mają dobre doświadczenia z procedurami medycyny nuklearnej, będę chętniej kierować na nie swoich pacjentów. Istotne, by i lekarz, i pacjent, wiedzieli o korzyściach z wykonania danej procedury: dokładniejszym obrazie, większej ilości informacji klinicznych, a co za tym idzie – większej szansie na pewną i szybciej postawioną diagnozę oraz skuteczniejszą terapię – mówi dr hab. med. Jolanta Kunikowska.
Wycena i dostęp procedur
Jako jedno z najważniejszych wyzwań w dziedzinie medycyny nuklearnej eksperci wskazują konieczność pilnej aktualizacji wycen procedur.
– Obowiązująca dziś wycena była ustalana, gdy w polskich ośrodkach dominowały aparaty SPECT, czyli podstawowe gammakamery. Obecnie standardem są aparaty oparte na SPECT/CT. Niestety, w ślad za postępem technologicznym nie poszła aktualizacja wycen procedur. To rodzi problemy z ich dostępnością. Mimo że dysponujemy nowoczesnym sprzętem, ze względów administracyjno-kosztowych pacjenci muszą czekać na badania w kolejkach. Musimy pilnie to zmienić – mówi prof. Leszek Królicki.
Według danych konsultanta krajowego obecnie w Polsce wykonuje się około 380 tys. badań medycyny nuklearnej rocznie. Według szacunków Polskiego Towarzystwa Medycyny Nuklearnej realne zapotrzebowanie populacyjne wynosi 780-800 tysięcy, czyli 2,5 razy więcej.
– W medycynie nuklearnej pilnie potrzeba większego dostępu procedur i większej liczby łóżek do leczenia radioizotopowego. Potrzebujemy szybszego wprowadzania procedur medycyny nuklearnej do praktyki klinicznej (na znaną na świecie procedurę diagnostyczną w chorobie Parkinsona w Polsce trzeba było czekać ponad 10 lat). Zmian wymaga otoczenie regulacyjno-administracyjne, które pozwoli korzystać z nowoczesnych procedur medycyny nuklearnej, których bezpieczeństwo i skuteczność potwierdzono w oparciu o Evidence Based Medicine najszybciej, jak to możliwe. Mamy tak wiele do zaoferowania pacjentom w diagnostyce i terapii chłoniaków, raka płuca, raka piersi, raka prostaty, guzów neuroendokrynnych, guzów mózgu, padaczki, choroby Alzheimera i wielu innych schorzeń. Czas znacząco zwiększyć dostęp do medycyny nuklearnej – mówi dr hab. med. Bogdan Małkowski.
KOMENTARZE