Trójwymiarowa mammografia 3D jest nowoczesnym narzędziem stworzonym na potrzeby walki z nowotworami piersi. Miarą efektywności tej metody było opublikowane 25 lipca na łamach czasopisma The Journal of the American Medical Association badanie angażujące prawie pół miliona pacjentek. W porównaniu ze standardową techniką obrazowania 2D, wykazało większą czułość i zmniejszoną liczbę pacjentek, które wymagają dodatkowej diagnostyki.
W oparciu o badanie retrospektywne, czyli analizujące dane medyczne z przeszłości, z lat 2010 – 2012, wykazano, że tomosynteza z techniką 2D wykryło o 41 % więcej nowotworów, niż metoda 2D stosowana samodzielnie. Co więcej, liczba kobiet zgłaszających się na dodatkowe badania została zredukowana o 15 %.
Mammografia pozwala na wykrycie wczesnych zmian nowotworowych w oparciu o promieniowanie rentgenowskie. Pacjentki kierowane są na ten rodzaj badania ze skierowaniem od lekarza pierwszego kontaktu bądź w ramach badań skriningowych. Zaleca się ją kobietom, które ukończyły 40 rok życia, wtedy w budowie ich piersi dominuje tkanka tłuszczowa.
W trójwymiarowej technice skriningu piersi najogólniej ujmując widać więcej i lepiej. Przez to, że obraz tkanek mniej nakłada się na siebie, zmiany w gruczole piersiowym są lepiej widoczne dla oka, a struktury są rozdzielone na różnych głębokościach. Lekarze są w stanie otrzymać zrekonstruowany obraz, w wyniku wykonania setek zdjęć piersi pod różnym kątami.
„Lampa rentgenowska w mammografie 3D, w odróżnieniu od tego w dwuwymiarowej mammografii, przesuwa się łukiem w ograniczonym zakresie kątów i przy każdym kroku wykonuje zdjęcie. Te zdjęcia, w zapisie cyfrowym, są komponowane z odpowiednich powierzchni. Z odpowiednich płaszczyzn zbierana jest informacja, cyfrowo przetworzona przez oprogramowanie i tworzone są obrazy warstwowe. Obrazowanie warstwowe to inaczej tomografia” – tłumaczy prof. Maria Anna Staniszewska, kierownik Zakładu Medycznych Technik Obrazowania na Wydziale Nauk Biomedycznych i Kształcenia Podyplomowego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Ponadto, technika ta oferuje większą wykrywalność nawet najmniejszych zmian, co w przypadku kobiet o tzw. gęstych piersiach może być problematyczne.
„Jeśli chodzi o zmiany w piersiach, przede wszystkim chodzi tu o tzw. mikrokalcyfikacje, czyli drobne mikrozwapnienia, które mogą być naturalnym procesem metabolicznym w piersi, ale też sygnałem zmian nowotworowych. Z drugiej strony są to na tyle małe obiekty, że konieczna jest wysoka rozdzielczość, czyli duża rozdzielczość przestrzenna obrazowania. To daje tomosynteza. Nie zawsze możemy to zapewnić poprzez mammografię 2D” – tłumaczy profesor.
Jeśli chodzi o dawkę promieniowania, nie budzi ona zastrzeżeń, gdyż jest porównywalna z dawka stosowaną w konwencjonalnym podejściu i jest bezpieczna dla pacjenta.
„Bardzo dokładna diagnoza (którą umożliwia tomosynteza) pozwala uniknąć biopsji, czyli stresu dla pacjentki, bólu jak i samych kosztów z tym związanych. Ze względu na wysoką jakość obrazu jest możliwa mniejsza kompresja. W normalnej mammografii ucisk na pierś sięga rzędu 13 kilogramów, aby uzyskać równomierna warstwę do obrazowania. W przypadku tomosyntezy mamy możliwość zredukować ucisk, co wiąże się z mniejszym dyskomfortem dla pacjentki” – prof. Staniszewska podkreśla inne zalety.
Technika ta stanowi rewolucyjne podejście w diagnostyce raka piersi. To kolejny przykład jak nowoczesne technologie zmieniają podejście pod kątem diagnostyki nowotworów.
Obecnie w Polsce, z uwagi na bardzo wysoki koszt aparatury, badanie to przeprowadza niewiele ośrodków. W Stanach Zjednoczonych, technika ta została zaakceptowana przez FDA (Food and Drug Administration) w 2011 roku.
Jak rysuje się przyszłość mammografii 3D w naszym kraju? „Przede wszystkim ośrodki onkologiczne powinny być wyposażane w tego rodzaju aparaturę. Myślę, że prędzej czy później dojdziemy do rozpowszechnienia takiego sprzętu w naszym kraju, trudno powiedzieć na ile będzie to procedura ogólnie dostępna. Powinny powstawać wyspecjalizowane ośrodki diagnostyki chorób piersi i takie ośrodki powinny być wyposażane w najnowocześniejszą aparaturę diagnostyczną” – odpowiada prof. Staniszewska.
KOMENTARZE