Wybór odpowiedniego zwierzęcia jako dawcy organów
Wydawałoby się, iż najlepszym pomysłem na dawcę organów są naczelne, a przede wszystkim szympansy. Zwierzęta te są genetycznie najbliższe człowiekowi - zgodnie z zasadą im mniejszy dystans filogenetyczny, tym mniejsza bariera immunologiczna i prawdopodobieństwo odrzucenia przeszczepu. Ich anatomia i fizjologia jest podobna do ludzkiej. Pomimo tych zalet nie są one jednak już brane pod uwagę jako potencjalni dawcy ze względu na bardzo podobne szlaki metaboliczne ułatwiające przeniesienie infekcji. Właśnie to stało się głównym powodem zrezygnowania z tych zwierząt. Brak dokładnej znajomości ich mikroflory nie daje nam pewności, iż nie są tam ukryte patogeny, które u nich nie wywołują choroby, ale mogą ją wywołać u człowieka. Oczywiście można by próbować wyhodować jakąś grupę przedstawicieli naczelnych wolnych od określonych patogenów, ale istnieje jeszcze wiele innych argumentów działających na niekorzyść owego pomysłu. Są to zwierzęta trudne w hodowli, o niskiej płodności, a na świat zazwyczaj wydają tylko jednego potomka. Dodatkowo ich ciąża trwa dosyć długo (220-250 dni) i zwierzęta te późno osiągają dojrzałość płciową. Nie moglibyśmy również wykorzystać serca pochodzącego od szympansa lub pawiana ze względu na zbyt duże różnice rozmiarów. Rzadko też występują osobniki o grupie O (uniwersalny dawca). Pomysł wykorzystania naczelnych jako dawców organów spotkał się też z ogromnym sprzeciwem opinii publicznej ze względu na zachowania społeczne jakie przejawiają te zwierzęta oraz fakt, iż wiele gatunków jest zagrożonych wymarciem. Oczywiście ogromnym problemem są również pieniądze, gdyż koszt wyhodowania odpowiedniej liczby osobników przy tych wszystkich problemach wymienionych powyżej byłby ogromny.
Dlatego też na dziś dzień świnie są uważane za najlepszych biorców. Na ową decyzję ma również wpływ fakt, iż ich organy w stosunkowo krótkim czasie osiągają odpowiednią wielkość i wydajność fizjologiczną oraz mają zbliżone parametry anatomiczne i fizjologiczne do ludzkich - osmolarność moczu, średnica naczyń włosowatych, rzut minutowy serca, ciśnienie tętnicze, przepływ krwi przez nerki, wielkość filtracji kłębuszkowej, niektóre hormony, czynniki tkankowe. Ponadto, człowiek hoduje te zwierzęta od wieków, są one łatwo dostępne i tanie w utrzymaniu. Cechuje je również wysoka płodność i plenność, a ich młode szybko dojrzewają. Rocznie zabijane są miliony sztuk trzody chlewnej w celu pozyskania mięsa, więc zabicie kolejnych paru tysięcy sztuk w celu pozyskania organów nie powinno wywołać dużych problemów etycznych (tak jak by było w przypadku zabicia podobnej ilości szympansów).
Jest dosyć duże zróżnicowanie pomiędzy odmianami świń, dlatego łatwo dobrać wielkość organu do potrzeb biorcy (np. świnie miniaturowe mają parametry hemodynamiczne idealnie zgodne z człowiekiem ważącym 70kg). Dosyć łatwo również przeprowadzić różnego rodzaju modyfikacje genowe na tych zwierzętach. Naukowcy wierzą w to, że skoro świnia od wieków towarzyszyła człowiekowi, to staliśmy się odporni na wiele zakażeń pochodzących od tych zwierząt. Jesteśmy też w stanie prowadząc izolowane hodowle ze ścisłą barierą higieniczną otrzymać zwierzęta SPF (wolne od określonych swoistych dla gatunku mikroorganizmów i pasożytów). Człowiek i małpy również koegzystują blisko w Afryce i Azji, ale są to nadal wolne zwierzęta. Dystans filogenetyczny między człowiekiem a świnią jest jednak zdecydowanie większy niż między człowiekiem a małpą, co w konsekwencji wywołuje silniejszą odpowiedź immunologiczną, z którą musimy się nauczyć radzić. Ta kluczowa różnica jest aktualnie główną przyczyną, dla której ksenotransplantacje nie mogą stać się powszechnie stosowaną alternatywą dla alloprzeszczepów. Naukowcy mimo zaawansowanych badań nadal borykają się z trzema nierozwiązanymi problemami: barierą immunologiczną, odmiennymi funkcjami fizjologicznymi organów i ryzykiem zakażenia.
Ograniczenia ksenotransplantacji
Korzyści, jakie możemy czerpać z wykorzystania ksenotransplantacji są ogromne. Oprócz rozwiązania problemu niewystarczającej liczby dawców, zyskujemy też lek na inne problemy:
-
w niektórych krajach allotransplantacje są zabronione z powodów etycznych albo kulturowych, więc ten sposób może się stać powszechnie akceptowaną alternatywą,
-
będzie możliwa większa dowolność wyboru terminu zabiegu, a sam organ będzie mógł być wcześniej dokładnie zbadany i opisany,
-
kryteria dotyczące biorców przestaną być tak rygorystyczne,
-
zostanie wyeliminowany problem chorób charakterystycznych dla organów pobranych od zmarłych dawców,
-
używanie w pełni kontrolowanych i wystandardaryzowanych immunologicznie rodzajów zwierząt obniży potransplantacyjną odpowiedź immunologiczną i teoretycznie zwiększy skuteczność przeszczepów,
-
źródła tkanek mogą być również modyfikowane genetycznie, by zminimalizować i zoptymalizować ich funkcje i dostarczyć innych potencjalnie potrzebnych cech dla biorcy.
Jednakże istnieje też mnóstwo barier etycznych i naukowych. Niektóre są specyficzne dla ksenotransplantacji, a niektóre dotyczą wszystkich eksperymentalnych terapii, które zawsze wiążą się z ryzykiem utraty zdrowia pacjenta biorącego udział w badaniach klinicznych.
Przede wszystkim należy położyć nacisk na wprowadzenie bardzo ścisłych procedur - tak dotyczących procedur doboru organu, jak i w późniejszym postępowaniu z osobą po przeszczepie.
Potencjalnie największym zagrożeniem ksenotransplantacji są choroby odzwierzęce, dlatego pacjenci powinni być już do końca życia monitorowani, przy jednoczesnym zakazie oddawania krwi i obowiązku informowania przy bliskich kontaktach o potencjalnej możliwości infekcji. Ich najbliżsi będą musieli również zachowywać się w sposób minimalizujący ryzyko zarażenia.
Bardzo głęboko w świadomości społecznej zakorzeniony jest problem AIDS i historia przeniesienia się wirusa na człowieka. Dlatego możliwość powtórzenia się takiej sytuacji powoduje niechęć opinii publicznej. Dodatkowo fakt tak późno występujących objawów AIDS, umożliwiających szerokie rozprzestrzenienie choroby, również działa na niekorzyść pomysłu wdrożenia ksenotransplantacji. Dlatego właśnie trwają prace nad lepszym rozpoznaniem problemu retrowirusów endogennych. Działania te powinny się przyczynić do obniżenia oporu stawianego przez społeczeństwo, jak również dadzą szersze pole do oceny korzyści i zagrożeń tego projektu.
Kolejnym problemem może się okazać “ksenoturystyka”. Bardzo niebezpieczna jest wizja tak ludzi po ksenotransplantacji opuszczających swój kraj i jadących do innego, gdzie nie ma wdrożonego odpowiedniego programu pooperacyjnego dla takich pacjentów, jak i ludzi, którzy opuszczają swój kraj, żeby w innym poddać się ksenotransplantacji.
Kolejnym problemem są wszelkie wątpliwości natury etycznej. Potencjalni dawcy, tacy jak szympansy, są pod wieloma względami bardzo podobni do rasy ludzkiej ze swoimi społecznymi zachowaniami. Co więcej, te najbliższe rozmiarom ludzkim - są pod ochroną. Używanie świń, które w większości społeczeństw są zwierzętami hodowlanymi i składnikami pożywienia, jako potencjalnych dawców jest zdecydowanie mniej kontrowersyjne. Z drugiej strony, wielu walczących o prawa zwierząt ludzi twierdzi, że generalnie nie mamy prawa wykorzystywać innych zwierzęt do ratowania nas samych. Do tego dochodzi stały aspekt religijny...
Trzy najważniejsze religie monoteistyczne – chrześcijaństwo, judaizm i islam – mają wiele wspólnego. Dzięki temu możemy wyodrębnić trzy wspólne i kontrowersyjne płaszczyzny oceny ksenotransplantacji:
· ingerencje w dzieło stworzenia,
· wykorzystanie organów zwierzęcych dla polepszenia lub uratowania życia ludzkiego,
· wpływ przeszczepu na tożsamość odbiorcy.
Każda z tych religii stawia człowieka najwyżej na drabinie hierarchii stworzeń żywych.
Zdawać by się mogło, że głównym problemem powinien być fakt, iż judaizm i islam zabrania spożywania mięsa świń. Religie te jednak nie utożsamiają tego z transplantacją. Nie oceniają one ksenotransplantacji jako potencjalnego zagrożenia zaburzeń tożsamości ludzkiej. Jeżeli jednak chodzi o stosunek Stolicy Apostolskiej, to Kościół katolicki dopuszcza przeszczepy odzwierzęce, jednak z pewnymi wyjątkami, które dotyczą mózgów i narządów płciowych. Jest to argumentowane faktem, iż organy te są nierozłącznie związane z ludzką tożsamością ze względu na pełnione przez nie funkcje. Przełomem było wystąpienie Jana Pawła II na Kongresie Międzynarodowego Towarzystwa Transplantacyjnego w 2000 roku. Wyraził on na nim poparcie Kościoła dla transplantacji mówiąc: „Ostatnie zagadnienie dotyczy możliwości alternatywnego rozwiązania problemu uzyskiwania ludzkich organów do przeszczepów, a mianowicie tzw. ksenotransplantów, czyli przeszczepów organów zwierzęcych. (...) Aby ksenotransplant był dopuszczalny, przeszczepiany organ nie może naruszać psychicznej i genetycznej tożsamości osoby, która go przyjmuje; ponadto musi także istnieć dowiedziona biologiczna możliwość, iż przeszczep się uda i że nie narazi odbiorcy na niekontrolowane ryzyko".
Religie politeistyczne prezentują zdecydowanie inne poglądy i np. nie uznają allotransplantacji, gdy dawcą jest osoba zmarła. W tym wypadku ksenotransplantacje są jedynym ratunkiem. Buddyści i hinduiści przedstawiają różne poglądy na ten temat, ale wszystko pozostawiają ludzkiemu sumieniu i wolnej woli.
Jak widać, pomimo wielu problemów, jakie mogą rozwiązać ksenotransplantacje, pojawia się też nie mało wątpliwości natury moralno-etycznej. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć reakcji człowieka po przeszczepie. Może to spowodować zniekształcony obraz odbierania samego siebie i, tak jak w przydatku niektórych pacjentów po allotransplantacji, mogą wierzyć w to, że otrzymali jakieś cechy od zwierzęcia – donora.
KOMENTARZE