Istnieją trzy główne czynniki czyniące internetową diagnozę nierzetelną. Pierwszym problemem są same wyszukiwarki. Google, Yahoo oraz Bing starają się sporządzić listę wyników najbardziej zgodną z szukanymi przez nas hasłami. Większość internautów korzysta tylko z pierwszych wyników wyszukiwania, często naprowadzając się na mylny trop. Wyszukiwarki wodzą pacjentów za nos także w inny sposób – istnieje mniej stron internetowych na temat niepospolitych chorób, co czyni diagnozę wyjątkowo trudną.
Kolejnym czynnikiem jest nierzetelność informacji znalezionych w Internecie. Nigdy nie ma pewności czy artykuł opublikowany na portalu medycznym jest napisany poprawnie. Niektóre pisane są przez ekspertów, inne są publikacjami tłumaczonymi z języka angielskiego, jednak bez głębszych poszukiwań przeciętny internauta nie jest w stanie określić poziomu merytorycznego artykułu. Co więcej, internauci nie sprawdzają aktualności znalezionych informacji. Najrozsądniej byłoby szukać pomocy w specjalistycznych dziennikach medycznych opisujących najnowsze zmiany w diagnozowaniu i leczeniu chorób, niestety wielu ludzi nie ma wystarczającej wiedzy by z nich skorzystać.
Trzecim czynnikiem, który sprowadza internautów na tory złej diagnozy, jest samooszukująca się ludzka psychika. Internauci nie mają wykształcenia medycznego – mimo to sami badają swoje objawy i wystawiają diagnozy. Wiele osób podejmuje próby samoleczenia sposobami znalezionymi w sieci, pogarszając swój stan jeszcze bardziej. W pewnych szczególnych przypadkach mamy do czynienia z Cyberchondrią (termin powstał w 2000 roku) – hipochondrią w elektronicznym wydaniu. Ludzie dotknięci tą przypadłością zostają zawładnięci obsesją wyszukiwania chorób za pomocą Internetu i co najważniejsze, unikają wizyty u lekarza. Znajdują najgroźniejsze objawy, ignorując różnice, co napędza ich wewnętrzną spiralę strachu. Cyberchondia może być wstępem do wielu zaburzeń psychicznych. Amerykańscy lekarze, skarżą się, że spędzają za dużo czasu na tłumaczeniu pacjentom, że nie są chorzy na znalezioną w Internecie chorobę.
Nie oznacza to, że trzeba demonizować leczenie przez Internet. W Ameryce istnieje rozwinięty system zdalnej diagnozy. Tak zwane „e-visits” pozwalają pacjentowi na skonsultowanie niektórych dolegliwości z lekarzem za pomocą wideokonferencji. Waszyngtońskie Centrum Medyczne CHAS używa Internetu do dystrybucji podstawowych leków pomiędzy chorymi mieszkającymi w dużej odległości od szpitala. Parametry życiowe pacjentów opuszczających szpital są zdalnie monitorowanie za pomocą często stosowanej telekardiologii. Do tego dochodzą wielorakie usługi medyczne takie jak psychoterapia, czy pomoc w rehabilitacji za pomocą Internetu.
W Polsce nie istnieje system zdalnej medycyny. Nie mniej, lekarze przypominają, że strona polskiego ministerstwa zdrowia zawiera wiele przydatnych informacji, np. bazę interakcji pomiędzy różnymi lekami. Warto też zapoznać się z http://www.znanylekarz.pl/, polskim serwisem międzynarodowej platformy DocPlanner.com, dzięki któremu można znaleźć specjalistę i umówić się na spotkanie. Strona Znanego Lekarza zawiera już 120 tysięcy profili ekspertów medycznych i wysyła przypomnienie o wizycie SMS-em. W ciągu ostatnich lat zaistniał też serwis http://www.ilekarze.pl/, za pomocą którego można zadać pytanie lekarzowi specjaliście. Portal http://pogromcymitowmedycznych.pl stara się rozwiać medyczne wątpliwości ciekawskich internautów. Mimo to, żaden obecnie istniejący serwis nie zastąpi wizyty u lekarza i to właśnie do niego osoba z dolegliwościami powinna się udać bezzwłocznie.
Rozwój medycyny zdalnej jest nieunikniony, ponieważ niesie liczne korzyści. Kliniki udostępniając pacjentom konsultacje za pomocą wideokonferencji oszczędzają czas i pieniądze. Pacjent nie musi stać w kolejkach, chcąc dowiedzieć się czegoś o trapiącej go dolegliwości. Jeżeli Polska będzie chciała wprowadzić podobnego typu usługi, musi sporządzić listę obostrzeń i procedur, aby zadbać o bezpieczeństwo pacjenta.
Autor:
Łukasz Kałużny
Źródła:
http://www.hitconsultant.net/2013/04/10/infographic-healthcare-it-trends-transforming-healthcare/
KOMENTARZE