Polska jest krajem, którego gospodarka budowana jest przez mały i średni biznes. Mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa (MŚP) stanowią bardzo ważny element polskiej gospodarki. Według danych statystycznych GUS co druga złotówka (47,6%) w PKB pochodzi z działalności MŚP z czego najmniejsze firmy generują 29,6% PKB. Jednak jest to sektor borykający się z wieloma problemami. Według badań przeprowadzonych przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP) największą bolączką sektora MŚP są brak jasnej wizji funkcjonowania i rozwoju firmy oraz przedkładanie uwarunkowań krótkoterminowych nad długofalowymi w zarządzaniu firmą [1]. Zatem nie lada wyzwaniem dla przedsiębiorców prosperujących w sektorze MŚP jest pogodzenie krótkookresowego zarządzania kryzysowego z wdrażaniem nowych strategii i stopniowym rozwojem firmy. A gdzie tu miejsce na innowacje?
Sektor małych i średnich przedsiębiorstw w branży life science to jeszcze bardziej specyficzna gałąź gospodarki. Charakterystyka działalności takich firm, powoduje iż z miejsca pozycjonowane są one w gronie inwestycji o podwyższonym ryzyku, co często przekłada się na kłopoty z pozyskaniem kapitału ze źródeł prywatnych. W Polsce panuje błędne przekonanie, iż na prawdziwe innowacje potrzebne są ogromne pieniądze, a w branży life science innowacyjność jest praktycznie niemożliwa. Portal Biotechnologia.pl postanowił obalić ten mit i pokazać, że Małe i Średnie Przedsiębiorstwa też mogą tworzyć innowacje. W tym celu poprosiliśmy o ustosunkowanie się do tej tezy kilku specjalistów, którzy nad innowacjami w branży life science pracują na co dzień.
Dr Jerzy Pieczykolan, Dyrektor Laboratorium Badawczego w Adamed Group:
Wydaje mi się, że stwierdzenie przyjęte w tym artykule nie jest hipotezą ale raczej udowodnionym, nie tylko u nas, ale przede wszystkim w krajach o jeszcze bardziej rozwiniętej gospodarce, faktem.
Naszą wiedzę na temat kosztów badań nad lekami innowacyjnymi kształtują, powtarzane najczęściej bezrefleksyjnie, liczby mówiące, że pełny koszt rozwoju takiego produktu to ponad 1 mld dolarów. Nikt się nie zastanawia, skąd te wartości się biorą, choć autorzy takich analiz (np. Di Masi i Grabowski) ujawniają szczegółowo w swoich publikacjach przyjętą metodologię. Te bardziej złożone komunikaty nie przedostają się mediów. Oczywiście można polemizować ze stosowaną metodyką kalkulacji, która uwzględnia nie tylko nakłady na projekty, które zakończyły się porażką, ale również potencjalne korzyści, które mogłyby wystąpić, gdyby środki zainwestowano w alternatywne przedsięwzięcia. Trzeba tę metodologię jednak najpierw znać. Poprzez powierzchowne traktowanie tego tematu w naszych umysłach powstaje swoista mentalna bariera, która odstrasza nas od podejmowania badań nad w pełni oryginalnymi lekami, bo „przecież nas nie stać”.
W obliczu tego typu danych prowadzenie i rozwój projektów innowacyjnych, szczególnie przez małe lub średnie firmy czy ośrodki badawcze, wydaje się działaniem zupełnie pozbawionym sensu – ale czy tak jest na pewno? Czy wyżej cytowana wartość odzwierciedla realne koszty, bez których poniesienia niemożliwe jest podjęcie badań nad lekami oryginalnymi? Otóż moim zdaniem nie, a dowodem tego są polskie firmy czy też ośrodki naukowe rozpoczynające czy też prowadzące już własne badania nad innowacyjnymi projektami.
Gdy przyjrzymy się dokładnie procesowi opracowania nowej cząsteczki okazuje się, iż najwięcej „innowacji” znajdziemy na etapie identyfikacji i walidacji nowego celu molekularnego, następnie w fazie discovery – to na tym etapie dokonujemy opracowania nowych innowacyjnych molekuł – to one są zazwyczaj przedmiotem zgłoszeń patentowych oraz coraz mniej na etapie drug development. Te wczesne etapy opierają się w ogromnym stopniu na wiedzy, umiejętnościach i doświadczeniu badaczy, często w zależności od molekuł, które chcemy opracować, mogą być kosztowne, jednakże nie są to koszty przekraczające nasze polskie możliwości – szczególnie dzięki szerokim programom wsparcia innowacji prowadzonym przez NCBiR. Oczywiście należy odróżnić te koszty od wydatków na projekty naukowe finansowane przez NCN, są one wyższe, jednakże ich specyfika i zakres także jest inny.
W tym miejscu warto byłoby wspomnieć o fakcie, iż projekty na etapie walidacji celu i discovery zazwyczaj trwają około 5 lat więc może warto byłoby wydłużyć możliwy okres finansowania projektów przez NCBiR do właśnie tej tylu lat, co pozwoliłoby na poprawę efektywności badań nad innowacyjnymi cząsteczkami.
Kolejne programy wsparcia projektów, a szczególnie ilość uczestników, którzy zgłaszają swoje projekty do oceny – w ostatniej edycji Programu Badań Stosowanych II spłynęło blisko 1500 wniosków, z dużym udziałem nauk farmaceutycznych oraz biologii – pozwala mi zdecydowanie podpisać się pod tezą, iż małe i średnie firmy oraz ośrodki naukowe są w stanie generować innowacje na światowym poziomie.
Prof. Wojciech Kamysz, właściciel spółki Lipopharm.pl, współzałożyciel C-LAB Technologies:
Powszechny dostęp do wiedzy powoduje, że nawet najmniejsze przedsiębiorstwa mogą wysoko mierzyć. Zwykle, innowacje w zakresie branży life science nie wymagają gigantycznych nakładów, a jeśli wymagają to istnieją różne możliwości pozyskania funduszy czy dofinansowań. Poza tym dobry projekt, ze zweryfikowanym potencjałem innowacji, o widocznej gołym okiem wartości zawsze znajdzie zainteresowanie inwestorów chcących dalej ten projekt rozwijać i w przyszłości na nim zarobić. Oczywiście na innowacje w zakresie choćby nowych leków w Polsce stać bardzo niewielu graczy. Jednak nie generalizujmy, że innowacje to wyłącznie nowe leki. Innowacje mogą dotyczyć przecież nowych testów diagnostycznych, tworzenia nowych struktur chemicznych czy innowacyjnego podejścia do badań. Wiele małych i średnich firm z powodzeniem realizuje projekty oparte o własne produkty i usługi, ciągle się rozwijając. Ryzyko jest duże, ale warte podjęcia gdy na horyzoncie pojawiają się potencjalnie duże zyski. Takie firmy jak np. Adamed, Selvita czy Blirt realizują kilka projektów jednocześnie a dostępność dofinansowania granatowego te badania dalej stymuluje.
Uważam, że obecnie jest doskonały czas, aby wejść na rynek z nowym produktem bądź usługą. Mamy często wiedzę taka samą jak badacze w najlepszych ośrodkach naukowych a braki aparaturowe można zniwelować zlecając badania w odpowiednich ośrodkach posiadających oferujących doskonałą infrastrukturę badawczą .
To małe firmy są w stanie szybko zareagować na zmieniające się otoczenie biznesowe, czy potrzeby rynku. I nie potrzebują setek zgód, kilku szczebli decyzyjnych lub wielomiesięcznego debatowania, jak to bywa w molochach farmaceutycznych z tzw. „big pharma". MŚP szybko przystępują do działania. Małe i średnie firmy zatrudniają w obecnych czasach wielu pracowników ze stopniem doktora a nawet doktora habilitowanego. Powoduje to, że jakość prowadzonych prac badawczo-rozwojowych jest na naprawdę na wysokim poziomie.
Prof. Jarosław Dastych, prezes spółki Proteon Pharmaceutical:
Tak, Oczywiście, że mogą i tworzą. W małej innowacyjnej firmie tzw. startupie nowy produkt, albo nowa usługa są w centrum uwagi, ponieważ są dla tej firmy jedyną racją jej istnienia. Tak było i jest w kierowanej przeze mnie firmie biotechnologicznej Proteon Pharmaceuticals S.A. Pracownicy zajmujący się bezpośrednio badaniami nad nową technologią mają bezpośredni codzienny kontakt z szefami firmy, a szefowie wiedzą, co dzieje się w laboratorium. Taka sytuacja tworzy naturalne warunki do dyskusji, burzy mózgów i co najważniejsze umożliwia elastyczne korygowania przyjętych planów. Elastyczność w zarządzaniu jest absolutnie konieczna dla efektywnego prowadzenia badań naukowych. Bez względu na to czy są to badania aplikacyjne i wdrożeniowe czy też badania o charakterze podstawowym zbyt sztywny gorset planów zadaniowych i finansowych jest dla badań niszczący. Przyczyna jest dosyć oczywista. W prawdziwie innowacyjnych badaniach występuje poważny element nieprzewidywalności. Skoro nie mogę przewidzieć wyników, jakie przyniesie kolejny krok zmierzający w zaplanowanym kierunku, to muszę być ciągle gotowy na szybką zmianę wybranego kierunku. Im mniejsza firma tym mniej rozbudowane struktury zarządzani, mniejsza bezwładność i większa gotowość do podjęcia koniecznego ryzyka.
Dr Maciej Wieczorek, prezes Spółki Mabion SA, prezes spółki Celon Pharma:
Małe i średnie przedsiębiorstwa coraz częściej udowadniają, że duzi gracze powinni się z nimi liczyć. Kluczem do sukcesu są bowiem – oprócz środków finansowych – wysoko wykwalifikowany, ambitny zespół badawczy oraz doświadczony zarząd i akcjonariusze. Myślę, że dobrym przykładem potwierdzającym tę tezę są dokonania Mabionu. Nasza działalność badawczo-rozwojowa prowadzona jest przez doświadczonych i wykwalifikowanych pracowników z obszaru biologii molekularnej, inżynierii genetycznej, biochemii, biotechnologii i farmacji. Natomiast członkowie zarządu i obecni akcjonariusze spółki posiadają dobre rozeznanie prawne i merytoryczne w zakresie organizacji sprzedaży szpitalnej oraz duże doświadczenie we wprowadzaniu i utrzymaniu preparatów farmaceutycznych na rynku.
W ciągu kilku lat działalności opracowaliśmy i wdrożyliśmy własną platformę technologiczną umożliwiającą uzyskanie dowolnych leków biotechnologicznych – począwszy od fazy projektowania pożądanej substancji białkowej, przez wybór i rozwój platformy oraz technologii wytwarzania, rozwój metod analitycznych niezbędnych do charakterystyki produktu, aż do wyprodukowania gotowego leku w średniej skali do badań klinicznych bądź gotowych produktów na rynek farmaceutyczny. Ponadto zaprojektowaliśmy wiele własnych rozwiązań, które pozwalają na skuteczne konkurowanie nie tylko z lekami referencyjnymi, ale także innymi lekami biopodobnymi. Proces produkcyjny jest oparty na materiałach jednorazowych „disposables” gwarantujących wysoką jakość i czystość wytwarzanych produktów leczniczych oraz umożliwiających elastyczne wykorzystanie potencjału wytwórczego.Posiadamy własną technologię wytwarzania „orbital shaking”, która daje możliwość kosztowo efektywnego rozwoju procesów biofermentacji. Co więcej, stworzyliśmy unikalną, innowacyjną technologię wytwarzania rekombinowanych białek w postaci insulin i niezwykle istotnych medycznie oraz rynkowo analogów insulin. Niespotykana do tej pory technologia procesowa tzw. „double-cutting” opracowana przez Mabion umożliwia kosztowo efektywne otrzymywanie większości analogów insulin w sposób wolny od opatentowanych technologii firm wytwarzających obecnie te leki.
Od rejestracji naszego pierwszego biotechnologicznego leku – MabionCD20 – dzieli nas już tylko etap badań klinicznych, którego realizację już rozpoczęliśmy.Już dziś przygotowujemy się do walki o rynek leku MabThera – referencyjnego dla MabionCD20 – którego roczna wartość sprzedaży to ok. 7 mld USD.
***
A czy nasi Czytelnicy zgadzają się z tezą, że mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa też mogą tworzyć innowacje?
Zapraszamy do dyskusji!
KOMENTARZE